.。*゚+.*.。   ゚+..。*゚+

266 16 1
                                    

Ykhy ten rozdział jest szczerze do niczego. Próbowałam go uratować, aczkolwiek zapewnie nie wyszło.
[T/M]- Twoje Miasto
[I/Z] - Imię Znajomej
💫 Wspomnienia 💫
-Mhm!- mruknełam na widok mego domu. Biegnąc w jego strone potknełam się o... puszki? Próbowałam je podnieść, lecz były -...przyklejone.- dokończyłam myśli na głos. Co jest nie tak? Ohh dobra, nie będę się nad czymś takim zastanawiać.
Przygotowałam się do krzyknięcia "wróciłam", po czym odworzyłam drzwi.
⚠Alert! Scena dla niektórych mogąca być straszna czy coś. W sumie to nie wiem. Czytasz na własną odpowiedzialność⚠
-Wróciłam!- krzynełam z uśmiechem na twarzy, aczkolwiek mój uśmiech szybko znikł. - Co? - spytałam ździwiona sama siebie wlepiając wzrok w... - To jakieś żarty?! - głowę mojej matki. Wszystko było by dobrze jeśli nie byłaby wbita w narożnik. Co tu ratować? Może własne dupsko? Łzy napływające do moich oczu zamazywały mi obraz. Rozmazana czerwień, którą w niektórych miejscach przebijały kolory bieli i czerni. Co robić? Co robić?!
Wszystko takie okropne, takie złe. Dlaczego akurat ja? Nie mogę się ruszyć, nogi jak z waty, wszystko rozmazane, słabo mi...

Co dalej?

⚠Koniec Alertu ◕〃◕⚠

🌼

Powoli otworzyłam oczy. Czy to tylko sen? Proszę, nawróce się by był to tylko głupi sen!
-Oh! W końcu się obudziłaś, to bardzo dobrze!- powiedział kobiecy, nieznajomy mi głos. Czekaj, pomieszczenie jest dziwnie białe, jakaś kobieta do mnie mówi choć nie kojarze jej głosu, a może... To mama?! Tylko zapomniałam jak brzmiała! Haha! Tak to napewno tak!

-Yhym!- wymruczałam głośnio uradowana. Podnosząc się szybko do siadu.-Auć!- w skutek poczucia nie małego bólu zamknełam mocno oczy, po czym złapałam się za obolałe miejsce, czyli jak się okazało brzuch. Po chwili jednak otworzyłam oczy jednak ta kobieta

to nie moja matka.

-Ah tak! Zapewnie myślisz dlaczego jesteś w szpitalu...- po paru słowach już nie słuchałam. Wiedziałam, iż zemdlałam. Wiedziałam co się stało, ale dlaczego tak bardzo boli mnie brzuch? Postanowiłam podnieść koszulke, którą posiadałam. Ujrzawszy zszycie zrobiłam wielkie oczy - a to... Szwy. Cóż, gdy przybyli ratownicy miałaś rozcięty brzuch. Na szczęście nie był, aż tak bardzo rozcięty! Szwy zdejmiemy za około dwa tygodnie, gdyż bez nich rana, by się nie zrosła. Dobrze ja już idę, a ty odpoczywaj!.

Czy ja po tym co widziałam dojde do siebie?

🌼

Niedługo zostane wypisana ze szpitala, lecz gdzie mogę się podziać? Na to pytanie jak na pstrykniecię dostałam odpowiedz.
-Za cztery dni przyjdzie po Ciebie ojciec.- powiedziała spokojnie uśmięchnięta pielęgniarka, po czym wyszła.
Ahh, za trzy dni zdjęcie szwów, w końcu. Czekaj co?! Ojciec? Czyli... będę musiała się wyprowadzić, lecz co z... Nie! Nie możesz przypominać sobie matki! Musisz być silna, nie ważne co się stanie, musisz! Musisz... Znowu piepszone łzy,

dlaczego tak jest?

🌻

-Wychodzę! Pa tato!- krzyknełam na pożegnanie.
Ojciec okazał się cudownym człowiekiem, nie rozumiem czemu jego istnienie było trzymane w tajemnicy. Oczywiste jest też to, że nie zapomniałam o matce i o całym mieście w którym to się wydarzyło. |Widzicie? Anime When They Cry i ja uczymy, że jeśli się przeprowadzamy spotka nas coś złego!|
Tak, przeprowadziłam się, dlatego, iż tata mieszka w innym mieście. Mimo tego co stało się w tamtym miejscu zamieszkania chcę tam wrócić. Zostawiłam tam tak dużo - dom, znajomych, wspomnienia, a co najważniejsze zostawiłam Tamakiego. Brakuje mi tego nieśmiałego elfiastego przyjaciela. Uwielbiałam go. Może i kochałam? | Yhy ja już wiem ,że go kochasz droga Reader óvò |

🌻

-Ahh, te cudowne miasto! - wrzasnełam rozkładając recę, po czym zaciągnełam się powietrzem. Właśnie wysiadłam z pociągu co oznaczało duży tłum ludzi. No jakby to powiedzieć... Patrzeli się na mnie jak na debila. Hmmm... Ciekawi mnie czy elfiasty przyjaciel żyje. Haha, czemu? Krwawa masakra miasta [N/T/M]! Tyle zostało zabitych, a tak mało uciekło. Podobno ja sama miałam być ofiarą tego, który to wszytko zaczął. Cóż za zaszczyt! Lecz w porę przyjechała policja i karetka, zapewnie ktoś zadzwonił z jakiegoś powodu pod alarmowy. Tak więc - pora zacząć dokończenie starego życia, lecz teraz nie jako licealistka, a jako detektyw. Cóż za radość, ekscytacja i adrealina we mnie jest! |Aż mi się z Dazai'em kojarzy... Samobójcza radość!|

🧡
-Hę?! Ty o tej godzinie?! Co w ciebie wstąpiło kobieto?!- wykrzyczał jeden z moich współpracowiników. Albo mi się wydawało, albo wybierał numer do kontaktu pod nazwą "Zaprzyjaźniony ksiądz od egzorcyzmów".
-Co? Już zabraniacie mi przyjść o godzine wcześniej? To nie tak, że za wami idiotami tęskniłam! Po prostu chcę mi się kogoś pomęczyć paplaniną, a akurat ty dziś wypadasz na mą ofiare- powiedziałam z chytrym uśmieszkiem. Popchnełam go na fotel stojący obok, po czym przysunełam sobie krzesło, zasiadając na jakże twardym drewnie wiedziałam już, że w taki sposób jedyne czym mogę zostać to płasko dupie.
-Haha, typie. Masz przerąbane! Słuchaj uważnie, bo będę sprawdzać czy napewno wszystko wsłuchałeś. Dziś zdechniesz ty, kochaniutki.- na ostatnie zdanie przeszły po nim ciarki. Kocham ludzi z tego miasta. Tak łatwo można ich przestraszyć, aw.

-Ykhym. - wymruczał nieśmiale.

🧡

🌙

Nowe zadanie - nowy rozpiździec na mieście. W tym momencie wyjątkowy rozpiździec.

Błeno-prezydento of miasteło został porwany!

Oh, dobra może to nie takie śmieszne. Dobra pora popracować nad wszystkim. Okoliczności? Prezydento najprawdopodobniej został uśpiony, na co wskazuje lekkie wbicie w biurku. Prezydento wyniesiony w jakikolwiek sposób. Co dalej? No to jest pytanie! Dziś mam obejrzeć nagranie z kamer. Może ktoś po prostu nie lubi prezydentoska? Hm, nie. Przypuszczałabym już bardziej psychofanki, a może? Nowy trop! Przecież jakieś lochy mogły go porwać. Tak to jest to! Trzeba to wysłać do szefa!

| Szefuncio Co Zabija Wyglądem 🍑 |

Ja:
Haha! Mam nowy trop w mojej sprawie!
Nie te leszcze, ja! 💢

Szefuncio Co Zabija Wyglądem 🍑:
Niby jaki?
Nie nazywaj ich leszczami! To bardzo
dobrzy pracownicy.

Ja:
Prezydento mógł zostać porwany
przez psychofanki!! To jest zajebisty
trop! 👀

Szefuncio Co Zabija Wyglądem 🍑:
Wracaj do pracy.
I nie ma "ale"!💢

Ja:
Yhy, panie szefuncio. 💦


Ehehehe... Pomyłki się zdarzają, cóż nie?

.。*゚+.*.。   ゚+..。*゚+

Noowa okładka owo
Za jakiś czas następny rozdział. Ostrzegam - może być najdłuższym jakim napisałam dotychczas. Plus będzię pare uroczych momentów! ヽ(*≧ω≦)ノ

Tak btw - akcję z matką miałam już w wyobraźni na początku tego wszystkiego i tak mnie kusiło by to napisać. Już teraz nie mogłam się powstrzymać! Reszta akcji jak zawsze wymyślona na szybko.

Miałam z tego robić spokojny i uroczy ff i co wyszło? Nie umiem się powstrzymać! Musiałam pacnąć coś brutalnego (jak wspominałam nie aż tak brutalnego. Np. -Pora na jedno zdanie z mojej książki w trakcie pisania-"[...]Mur ozdobiony ludzkimi wnętrznościami, odciętymi szczękami i kończynami, zawieszone na haczykach skóry i inne części ciała o których wolała już nie myśleć.[...]"... ekhehehe~)
Aj knof aj em a psajchopat. Aj knof ☺ (buźka wpierd00lka <3)
Dowidzenia ◕〃◕

Zᴀɢɪɴɪᴏɴʏ Wᴢʀᴏᴋ ☘︎ 𝕿𝖆𝖒𝖆𝖐𝖎 𝕬𝖒𝖆𝖏𝖎𝖐𝖎 𝖝 𝕽𝖊𝖆𝖉𝖊𝖗Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz