Z krainy Morfeusza wybudziła mnie moja mama.
Krzyczała do mnie różne rzeczy, lecz najczęściej powtarzała "Wstawaj" i "Zaraz się spóźnimy".Gdy zauważyła to, iż jestem jako tako obudzona wyszła z pomieszczenia.Zapewnie w strone kuchni.
Po usłyszeniu dźwięku zamykania dzwi zerwałam się do siadu.Spoglądnełam na szafkę na którym stał mały biurowy kalendarz i budzik.
-13 stycznia...Hę?- Wymamrotałam, a następnie przetarłam oczy, gdy nie poskutkowało chwyciłam telefon i skierowałam się do toalety.
Gdy już dotarłam do celu ochlapałam twarz lodowatą wodą, po czym spojrzałam na telefon.-05:05...-Szepnełam tak cicho, że prawie niesłyszalnie, lecz po chwili zmieniłam ton głosu- Czemu do jasnej cholery budzisz mnie o 05:05?!-Krzyknełam tak głośno, że sąsiedzi na pewno usłyszeli moją poranna "pobudkę".
Byłam pewna również, że mój krzyk został usłyszany przez matkę, ponieważ nasze mieszkanie było naprawde małe.
Wybiegłam wściekła z łazienki kierując się do kuchni w której ujrzałam stojącą jak wrytą matkę.
Najwidoczniej przez mój krzyk prawie dostała zawału, brawo Reader.-Czemu budzisz mnie o 05:05?- powiedziałam złowieszczym głosem, lecz nie byłam agresywna lub gwałtowna. Byłam spokojna. Jeszcze.
-M-Miałysmy...-zaczeła spraliżowana i zszokowana rodzicielka-...dziś się wyprowadzić.
Teraz to ja stałam jak wryta patrząc zszokowana na matkę.-Daj mi coś na łeb, bo mnie głowa zaczyna boleć...- odpowiedziałam trochę głośniej niż dotychczas- i leki uspakajające przy okazji też przynieś!-dodałam po czym poszłam do mego pokoju by wziąść coś do ubrania.
Zanim wybrałam co mam zamiar ubrać mineło dobre 20 minut, lecz w końcu zdecydowałam się na pewien uroczy komplecik.
Wziełam jeszcze z szafki nocnej wisiorek z którym rostaje się tylko na noc, a potem odrazu pomknełam do toalety.
Umyłam się, wysuszyłam włosy, ubrałam i wyszłam.Wszystko dobrze cóż nie?
Nie, bo oczywiście coś musiało pójść nie tak.
Zapomniałam się spakować w nocy, bo całą noc poświęciłam na czytanie książek przez co niekątrolowanie zasnełam o ok. 4 nad ranem.
Jak w transie weszłam do pokoju i zaczełam się pakować jak najszybciej mogłam. W czasie pakowania co chwile zerkałam na zegar.
-Na którą mamy pociąg?!?-krzyknełam po czym usłyszałam tylko krótkie "07:00"- 06:30... Czyli za 10 minut musimy wychodzić- wymamrotałam pod nosem.Po 5 minutach spakowałam już wszystko co było dla mnie najważniejsze.
W skrócie wszystko oprócz mebli.
Time skip nooo, bo nie ma co opisywac o tej podróży
Droga trwała już 20 minut na pieszo, bo kto pomyślał by pojechać już reszte drogi taxi?
No może jestem leniem, ale niedość że musiałyśmy biec by zdąrzyć na pociąg to jeszcze teraz musimy zasuwać do nowego miejsca zamieszkania.
W pewnych momentach zastanawiam się jak moja mama se to wyobraża, a dokładniej moją nową szkołe...Najwiekszy problem jest to że idę do niej...
W środku roku szkolnego.
Nie dało się tego jakoś inaczej załatwić by te pół roku przesiadziały w tej budzie?
-[T/i] już jesteśmy!- z zamyśleń wyrwał cię głos matki.
-C-Co- wyjąkałaś.
Przed moimi oczami stał piękny dwupiętrowy dom, a obok stara chata, która wyglądała jakby nie jedną wojne małżeńską i nie tylko przeżyła!
Automatycznie skierowałam się w strone domu jak po wojnie, a wtem moja mama głośno zachichotała.
-Głuptasie to nie ten dom!- zdziwiłam się tym całym miłym tonem mej mamy, która zawsze była najbardziej stanowczą osobą jaką kiedykolwiek widziałam na oczy.
[I/t/m] zdążyła otworzyć bramę i drzwi, lecz nie zdąrzyła wejść do domu jako pierwsza.
W tym przeszkodziła jej bestia zwana jej córką, która jak błyskawica przemkneła przez otwarte dzwi.-O w ch...-zatrzymałam swoją wypowiedź, ponieważ nie miałam pewności czy mama ma plan mnie zabić czy też nie-...rystusa.
Cały dom był umeblowany pięknymi meblami, a sam dom był przeogromny.
Chciałam pobiec już do swojego pokoju, lecz nagle zostałam złapana za nadgarstek niczym ofiara przez drapieżnika.
Chyba naprawdę nafaszerowali mnie w po przedniej szkole biologią, a może za dużo przebywam z dziadkami, którzy bez przerwy oglądają seriale przyrodnicze?
-Jutro zaczynasz szkołe, więc się nie rozleniwiaj!-powiedział drapieżnik zwany matką, po czym wypuścił swą ofiare ze szponów, czyli zapewnie tipsami.
Po tej jakże niebezpiecznej sytuacji pomaszerowałam do swego pokoju.
Może nie był najlepszy, ale napewno lepszy niż poprzedni.Mały, ale urokliwy, nie jakiś abstrakcyjny, ale przyciągający oko.
Po wniesieniu walizki na drugie piętro ( bo tam znajdował się mój pokój ) ze zmęczenia nie kontrolowanie upadałam na ziemie zasypiając.
W skrócie zgine, ponieważ rozleniwiłam się.
___________________________________________
Miało być pisane jeszcze, ale stwierdziłam że nie będe rozpieszczać.
Heh.
Pisanie o 23:53 było złym pomysłem
ale cóż poradzić na głupotę mą?
No i rozdziały będą się pojawiać tak...
Czasami.
Jak będę miała wene, czas i pomysł.
ZIIIIIIUUUUUUUUUUUUUUMMMMMMMM
CZYTASZ
Zᴀɢɪɴɪᴏɴʏ Wᴢʀᴏᴋ ☘︎ 𝕿𝖆𝖒𝖆𝖐𝖎 𝕬𝖒𝖆𝖏𝖎𝖐𝖎 𝖝 𝕽𝖊𝖆𝖉𝖊𝖗
Romansఌ︎𝕿𝖆𝖒𝖆𝖐𝖎 𝕬𝖒𝖆𝖏𝖎𝖐𝖎 𝖝 𝕽𝖊𝖆𝖉𝖊𝖗 ☘︎ ఌ︎Książka została zawieszona. Wszystkie dotychczasowe rozdziały zostaną zmienione, a pod koniec roku 2020 ma ukazać się ostatni rozdział. Przepraszam za utrudnienia, shinde iru. ☘︎ ꨄ︎ Pierwszy rozdzi...