30 września 2009

9 0 0
                                    

Mamy nowy przedmiot - podstawy przedsiębiorczości. Na razie omawiamy osobowość i poszczególne jej typy.

Nawet podobają mi się te lekcje. Poprzednio było o cholerykach, sangwinikach, melancholikach i flegmatykach. Dzisiaj było o ekstrawersji i introwersji.

Ekstrawertycy: ponad 90%, lubią kontakt z ludźmi, otwarci, towarzyscy. Nie ukrywają swoich emocji, muszą o nich z kimś pogadać.

Introwertycy: odwrotnie – nie lubią ludzi, nie potrzebują rozmawiać o swoich emocjach, uważają, że relacje są bez sensu.

- Można powiedzieć, że to taki... autyzm. – stwierdził nauczyciel.

Jakby mnie ktoś w łeb walnął.

Spuściłam głowę pod wpływem ciosu niewidzialnej ręki.

Jak on mógł? Zupełnie, jakby introwersja była jakimś zaburzeniem. Tylko ekstrawertycy są normalni, prawda?

On nie zrobił nic złego. Chciał tylko, żeby uczniowie dobrze zrozumieli.

Nie... Tak nie wolno! Przesadził.

Ale i tak użył TEGO słowa w lepszym kontekście niż pani S. kiedyś na polskim, jak Zofia N. się kiwała na lekcji.

- To się nazywa choroba sieroca. Albo autyzm... – stwierdziła pani S.

Tak samo jak wtedy, klasa zaczęła się śmiać.

Co w tym śmiesznego?

Czułam się tak, jakby śmiali się ze mnie. Chociaż to niedorzeczne...


11. Diagnostyczna zagadka cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz