Rozdział 1

97 6 31
                                    

8 lat później, perspektywa Bena

Siedziałem sobie pod drzewem i jadłem jabłko, przyglądając się tym, co reszta robi, przy okazji wracając do dawniejszych czasów. Patrząc na to, jak nasza trzyosobowa ekipa rozrosła się przez te kilka lat, czułem małą dumę. Obecnie było nas kilkunastu. Niektórzy byli z nami sześć albo nawet i siedem lat, a niektórzy z kolei rok. Z każdym starałem się trzymać pozytywne stosunki, ale nie zawsze się to udawało. Wiadomo, sprzeczki się zdarzały, ale wolałem mieć tutaj przyjaciół, a nie wrogów.

- Młody, chodź, pomożesz! - usłyszałem mojego najlepszego przyjaciela.

Nigdy nie lubiłem tego przezwiska i wszyscy o tym wiedzieli, a i tak mówili tak na mnie, wkurzając mnie. Przylgnęło ono do mojej osoby tylko dlatego, bo byłem najmłodszy.

- Idę Blás! - odkrzyknąłem do Hiszpana, po czym wstałem i skierowałem się do źródła jego głosu.

Zapewne znowu coś się zepsuło, a reszta panów pewnie nie daje sobie rady z naprawą. Istna klasyka gatunku. Po chwili wszedłem do domku, który zajmowałem z blondynem.

- Coś się stało? - wszedłem do jednego z pokoi, w którym oprócz Blása zastałem Toma.

- Dwie sprawy. Pierwsza, kto idzie dzisiaj po zapasy? Gdzieś mi się kartka z rozpiską zgubiła, a ty masz zajebistą pamięć do tego. - spytał się mnie Hiszpan.

- Ja i Sanja idziemy tym razem. - uśmiechnąłem się.

Z Sanją miałem świetny kontakt, była mi bardzo bliska, praktycznie jak siostra. Niektórzy z naszego obozu mieli teorię, że jesteśmy jakimś zaginionym rodzeństwem, co oboje zawsze kwitowaliśmy śmiechem. Może z charakteru byliśmy podobni, ale na tym w sumie kończyły się podobieństwa między nami.

- A wiesz, gdzie jest skrzynka z narzędziami? U mnie i Natalii zepsuł się zlew, a nie wiem, gdzie ją zostawiłem. - swoje pytanie skierował do mnie Francuz.

- W szafce obok mojego pokoju jest. To wszystko, czy jeszcze macie jakieś pytanie?

- To wszystko, dzięki. - odpowiedział Tom, po czym poszedłem do swojego pokoju.

Był on dosyć mały, ale jak dla mnie wystarczający. Przypominał trochę taki pokoik jak na koloniach, ale różnica była taka, że przynajmniej nic się nie psuło co chwilę, no i mieszkałem w nim sam, a nie z innymi osobami. Jeśli chodzi o wystrój, to jest jakaś mała półka na książki, których troszkę mam, dywan na podłodze oraz na ścianie. No co? Ilya z Natalą mi je raz zawiesili, a nie chce mi się ich ściągać. Na przeciwko drzwi wejściowych było prowizoryczne okno, a obok niego jednoosobowe łóżko, na którym spędzałem praktycznie każdą wolną chwilę. Za to naprzeciwko łóżka miałem małą komodę z ubraniami. Panował względny porządek, co czytajcie jako lekki bałagan.

Zamykając za sobą drzwi, podszedłem do jednej z kupek z ciuchami i wyjąłem spod całej sterty bandaż. Podwinąłem rękawy bluzki, którą mam chyba tak długo jak to całe piekło i zabrałem się za zmienianie opatrunku. Zobaczyłem to co zwykle. Blizny, niektóre stare, niektóre nowe. Część z nich jest wynikiem walki, część z nich sam sobie zrobiłem. Od zawsze miałem problemy z uzewniętrznianiem niektórych - głównie negatywnych - emocji i był to mój sposób na radzenie sobie z problemami, których nie mogłem rozwiązać.Niezbyt dobry, ale cóż, nic innego nie pomagało.

- Benek - usłyszałem, po skończeniu czynności. Odwróciłem się, a w progu ujrzałem moją kochaną szatynkę. - Victoria i Ana pokł.. - zamilkła na chwilę gdy zauważyła w śmietniku zakrwawiony bandaż. - Benuś, znowu? - spojrzała na mnie lekko zdenerwowana.

- Nie Sanja, tym razem nie, po prostu zmieniałem opatrunek. - odpowiedziałem obojętnym tonem.

Dziewczyna była jedną z trzech osób, które o nich wiedziały. Pozostałe dwie to Blás i Ana. Nie ufałem na tyle reszcie, aby im to powiedzieć.

- Co się stało, że przyszłaś? - tym razem ja zadałem pytanie, wstając z łóżka.

- Victoria i Ana pokłóciły się, bo Vica zgubiła naszyjnik i oskarża o Anę o kradzież. - Sanja oparła się o futrynę. - Czy nasz obozowy mediator zechce je pogodzić, bo większość ma ich dość już? - zaśmiała się.

- Mogę spróbować, chociaż wiesz jak to z Victorią. - odpowiedziałem dziewczynie, po czym udałem się za dziewczyną narodowości serbskiej.

Wychodząc z domku do moich uszu doszły dźwięki kłótni. Westchnąłem lekko i podszedłem do kłócących się pań. Ogólnie po jakichś kilkunastu minutach słuchania krzyków tejże dwójki okazało się, że Victoria po prostu zgubiła ten naszyjnik, a ona jak to ona musiała kogoś oskarżyć o kradzież, bo nie umie sobie samej przyznać, że czasem coś zapodzieje. I jak tutaj zrozumieć kobiety, wytłumaczcie to mi.

Po tym jakże interesującym zajściu (czujecie ten sarkazm?) wróciłem do siebie i zacząłem się pakować, aby nie robić tego stricte przed wyjściem po zapasy. Mój bagaż był dosyć prosty: latarka, mała apteczka, trochę jedzenia i picia na wszelki wypadek oraz broń, aby móc się obronić jakby co. 

Następnie po prostu położyłem się na parę godzin. Nie miałem co robić, a i lepiej nie zasypiać w nocy na obcym terenie. Obudziłem się równo z zachodem słońca, co zwiastowało odpowiedni czas na wyruszenie w niebezpieczne rejony tego świata. Przebrałem się szybko w czarne ciuchy, aby trudniej było mnie zauważyć i opuściłem swój pokój, wcześniej biorąc plecak. Nie zauważyłem mojej towarzyszki, więc przysiadłem sobie przy ognisku, czekając na szatynkę. W międzyczasie jeszcze sobie zjadłem prostą kolację składającą się z paru kromek chleba i czekałem.

- Ile tak tu czekasz? - spytała moja brązowłosa przyjaciółka, przysiadając się do mnie.

- Sam nie wiem, a ty czemu się spóźniłaś? - spojrzałem na nią.

- Ani Ksenija, ani Ivana nie obudziły mnie na czas, a wiesz jaki ze mnie śpioch. - zaśmiała się, a ja razem z nią. 

- Prawda. - odpowiedziałem jej radośnie. - To co, idziemy? Im wcześniej pójdziemy, tym prędzej wrócimy, a zapuszczanie się do miast nie jest zbyt bezpieczne. - wstaliśmy.

- Jasne, chociaż powiem ci szczerze, najchętniej nie szłabym, czuję, że coś złego się stanie, ale nie mogę ciebie zostawić samego. - zmartwiona mina pokryła twarz Sanji.

- Obyś miała błędne przeczucie. - westchnąłem, po czym wyruszyliśmy.

Such a violent world - Ben Dolic x Gjon's Tears *zawieszone*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz