-Dziękuje jeszcze raz za zaproszenie-mruknęłam podczas zakładania moich białych butów.
-Cała przyjemność po naszej stronie. Jesteś naprawdę wspaniała i miłą dziewczyną-powiedziała mama a następnie przytuliła mnie na pożegnanie.
Po serii przytulasów w końcu zostałam wypuszczona z ostatnich rąk, tym razem staruszki. Mówiąc ostatnie ciche do widzenia zostałam złapana za rękę przez Zayna a następnie wyciągnięta z domu. Gdy oddaliliśmy się od drzwi w końcu zaczęliśmy rozmowę.
-Twoja rodzina jest naprawdę kochana. Aż szkoda że już więcej jej nie zobaczę-mruknęłam i zobaczyłam że ciało bruneta automatycznie spięło się słysząc to. Nic jednak nie powiedział tylko otworzył mi drzwi do auta. Wsiadłam do niego a on automatycznie zamknął moje drzwi kierując się na drzwi kierowcy. Po chwili odpalił auto a ja tylko oparłam się o o zagłówek auta przymykając oczy.
-Zayn gdzie my jesteśmy?-zapytałam chłopaka gdy już po raz trzeci skręcił w zupełnie innym kierunku niż mój dom.
-Chcę ci coś pokazać zanim cię odwiozę-mówiąc to poczułam lekkie zachwianie auta informujące że wjeżdzamy w nierówną ulicę. Na dworze mimo godziny 20 było dosyć jasno przez co mogłam zobaczyć że jedziemy przez las. Po chwili brunet ponownie skręcił a moim oczom ukazał się...dom. A właściwie to co z niego zostało. Uniosłam lekko brew w celu lekkiego szoku no bo po co Zayn zabierał mnie na zadupie w lesie do ruin domu? Gdy podjechaliśmy bliżej brunet zatrzymał auto. Wyszedł z niego a następnie otworzył mi drzwi łapiąc mnie za rękę.
-Co my tu robimy?-zapytałam ponownie gdy brunet wszedł przez rozwalone drzwi do domu. Po chwili ciszy w końcu raczył mi odpowiedzieć mówiąc;
-To mój dawny dom. Przychodzę do niego gdy chcę pomyśleć-mówiąc to usiadł na lekko zakurzonym fotelu. Chciałam usiąść na kanapie koło niego ale on mi jednak na to nie pozwolił łapiąc mnie za talię i przyciągając do siebie, tym samym usadawiając mnie na swoich kolanach. Zignorowałam to jednak pozwalając mu na to.
-Czemu ten dom jest....-nie wiedziałam jak nazwać ruiny i pozostałości domu bez dachu.
-Spłonął.-powiedział a ja tylko kiwnęłam głową-spłonął przeze mnie-mówiąc to automatycznie popatrzyłam w oczy bruneta zauważając w nich żal.
-Ja kto? Co się stało?-dopytywałam.
-Byłem w ostatniej klasie liceum(high school). Mimo że nagrywałem wtedy piosenki będąc w zespole i tak chodziłem do szkoły. Byłem tam można powiedzieć elitą-zaśmiał się lrkko na to określenie po czym kontynuował-pewnego dnia nasz drużyna grała mecz. Naprawdę się stresowałem bo była to drużyna która nigdy nie przegrywała. Krążyły plotki że oszukiwali lub przekabacali trenerów-mówiąc to pojawił się lekki grymas na jego twarzy-graliśmy mecz. Była tam cała szkoła. Graliśmy i walczyliśmy o punkt mocno. Był finał. Ostatnia minuta. Remis. W ostatniej chwili udało nam się wygrać dominując 3 punktami-i tu się zaciął. Odetchnął cicho będąc lekko pod stresowany. Podczas czekania na dalszą wypowiedź bruneta zaczęłam lekko bawić się jego włosami od czasu do czasu wplątując w nie palce. Brunet mruknął cicho i automatycznie rozweselił się. Jednak po chwili znowu kontynuował;
-Pi meczu jak to zwykle poszliśmy na imprezę. Jednak ja po 22 udałem się do domu bo byłem zmęczony-kiwnęłam głową dając mu tym samym znak że słucham.-po 23 po prostu nasza rodzina już spała. Jednak mi nie było to dane. Nagle usłyszałem jak ktoś wrzuca coś przez okienko na listy. Zszedłem na dół...-poczułam jak jego ciało spina się przywołując te wspomnienia-to była benzyna. Myślałem że uda mi się ją wytrzeć jednak po chwili zobaczyłem kogoś rękę a później była to dosłownie chwila. Zapałka którą trzymał ten ktoś spadła na dywan. Od razu zaczął się palić. Nie wiedziałem co robić a ogień rozprzestrzeniał się szybko. Pobiegłem na górę budząc całą rodzinę. Ogień był już w połowie schodów dlatego trzeba było się pospieszyć. Biegiem związałem linę przypinając ją do łóżka i pozwoliłem mojej rodzinie szybko po niej schodzić. Zadzwoniłem również po straż pożarną. Skoczyłem w ostatnim momencie bo już po chwili dach się zapalił.-gdy w końcu skończył opowieść w moich oczach z niewiadomych powodów pojawiły się łzy-uratowałem wszystkich. Jednak nie psa. Był jak członek mojej rodziny. Kochałem go. Spłonął prawdopodobnie w salonie. Jestem na siebie tak cholernie zły że nie skoczyłem w ten dywan i nie pobiegłem do salonu.
-Ale wtedy nie uratował byś rodziny. Nie obwiniaj się za to. To nie twoja wina-mówiąc to wtuliłam się w ciało bruneta w on mnie do siebie jeszcze ściślej przyciągnął.
-Moja!-wręcz krzyknął-kilka dni później udało się namierzyć osobę która podpaliła nasz dom dzięki kamerom miejskim. Był to jeden z drużyny futboolistów. Poszedł siedzieć na dwa lata. Nie zjawiłem się na jego rozprawie. Nie chciałem patrzeć mu w twarz po tym co zrobił. Mogłem nie zadzierać z nimi. Ludzie mnie ostrzegali-obwiniał siebie. Postanowiłam to przerwać
-Zayn jak możesz tak mówić? To nie jest w żadnym przypadku twoja wina! To tego chłopaka! Ty w tym wszystkim byłeś prawdziwym bohaterem, uratowałeś rodzinę. To ty ich uratowałeś-mówiłam na jednym tchu. On przez chwilę zastanawiał się nad moim monologiem słów aż w końcu powiedział;
-Dziękuję-mówiąc to przytulił mnie.
-Za co?-uniosłam brew usadawiając się wygodniej na kolanach bruneta.
-Za wszystko. Za to że mnie wspierasz. I za to że dostrzegasz we mnie to czego nie dostrzegają inni. Że też mam uczucia-mówiąc to mocniej mnie przytulił. Uśmiechnęłam się tylko na jego reakcję i przez chwilę leżeliśmy w siebie wtuleni w ciszy. Jednak nie była ona nie konfortowa. Pozwalała nam poukładać sobie wszystkie słowa w głowach. Jednak nic nie trwa wiecznie. Powoli zaczęłam wracać do rzeczywistości od razu pytając;
-Która godzina?-zapytałam a brunet momentalnie spojrzał na rękę.
-Za 20 minut 11-mówiąc to automatycznie poderwałam się z kolan bruneta krzycząc szybkie;
-Zayn pospiesz się! Musimy być na czas bo moja mama mnie zabiję!-krzyczałam biegnąc do wyjścia a następnie do samochodu. Oby już spali.
-Boże mama mnie zabiję-szepnęłam otwierając drzwi od samochodu.-dziękuję za kolację i że opowiedziałeś mi o tym domu-mówiąc to przytuliłam się do stojącego przy samochodzie bruneta.
-Już nie jestem irytującym dupkiem?-zapytał unosząc brew.
-Ty zawsze nim będziesz. Ale od dzisiaj mianuję cię per dupek z uczuciami-mruknęłam-muszę już iść i tak jestem spóźniona ponad 30 minut. Mam nadzieję że rodzice już śpią. No także do zobaczenia Zayn-pocałowałam policzek bruneta a następnie zostawiając go w lekkim szoku ruszyłam w stronę domu. Odetchnęłam w ulgą widząc wszędzie zgaszone światła i biorąc klucze które miałam w torebce jak najciszej otworzyłam drzwi do domu. Przekręciłam klamkę i weszłam do ciemnego holu. W domu była cisza jednak gdy tylko zdjęłam moje burt światło w holu włączyło się a ja automatycznie popatrzyłam w stronę wtyczki. Moja mama.
-Nie miałaś być przypadkiem o 23?-zapytała a ja wiedziałam że mam przejebane.
CZYTASZ
LET ME(Z.M)
FanfictionLos Angeles. Madelaine uwielbiała to miasto, a wyjazd do dziadków bardziej przyprawiał ją o niesamowitą falę emocji. Tegoroczne wakacje miała spędzić z rodzinną, nie przejmując się niczym co dotyczyło Londynu i szkoły. Zdecydowanie wolała spędzić te...