Obudziłam się w zaskakująco dobrym humorze. Wydaje mi się, że zaczynam się przyzwyczajać do nowego mieszkania i to szybciej niż przypuszczałam. Wygramoliłam się z łóżka, po czym wzięłam ciuchy i poszłam doprowadzić się do ładu.
Zrobiłam jakieś śniadanie na szybko i w trakcie o mało nie zakrztusiłam się herbatą. Właśnie mi się przypomniało, że dzisiaj mam jechać na rozmowę o pracę. Poczułam nagły ścisk w żołądku, starałam się zapanować nad stresem. Szybko zjadłam parę kanapek, wzięłam do ręki swoje CV i zaczęłam je czytać upewniając się, że wszystko co jest tam napisane zrobi wrażenie na właścicielu restauracji.Uznałam, że powinnam się już zbierać. Lekko się pomalowałam i poprawiając koszule w lustrze powiedziałam do samej siebie:
- Spokojnie [T/I], dasz radę. Przyjmą cię, jestem tego pewna.
Szybko popędziłam do samochodu i udałam się pod adres, który był widoczny w reklamie. Trochę pobłądziłam, bo nie znałam tutejszej okolicy aż tak dobrze, ale udało mi się trafić.
Z zewnątrz budynek wyglądał na średnio zadbany, lecz parking był prawie całkowicie zapełniony. Weszłam do środka i moim oczom ukazał się korytarz z wejściem, z którego wydobywały się radosne okrzyki dzieci oraz dość głośna muzyka. Podeszłam do przejścia i zobaczyłam stojące na scenie robotyczne zwierzęta, które poruszały się w rytm muzyki. Nagle ktoś złapał mnie za ramię.
- Hej! To ty wczoraj dzwoniłaś do naszego szefa w sprawie pracy? - Odezwał się nieznajomy chłopak.
- Tak, to ja. Jestem [T/I].
- Scott, miło mi. Chodź, zaprowadzę cię do biura szefa.
Ruszyłam za mężczyzną, który po chwili wprowadził mnie do niewielkiego pomieszczenia.
W fotelu przed biurkiem siedział starszy mężczyzna. Z twarzy wyglądał na mało przyjaznego.- Witam, mam na imię Henry Emily, jestem właścicielem pizzerii. Proszę, usiądź. - Wskazał krzesło naprzeciwko jego biurka. - Scott, powiedz Williamowi żeby tutaj przyszedł.
- Oczywiście. - Chłopak wyszedł z biura w pośpiechu.
- Jestem [T/I] [T/N]. - Wyciągnęłam swoje CV i podałam je Henry'emu.
Mężczyzna spojrzał na mnie jak na idiotkę i po chwili się zaśmiał.
- To nie będzie potrzebne. Chcę tylko wiedzieć, czy jesteś pewna podjęcia pracy w tym miejscu.
- Oczywiście, że tak. Gdybym się rozmyśliła, to dzisiaj by mnie tu nie było.
- Świetnie! W takim razie... - mężczyzna wyjął jakieś papiery z szuflady. - ... Złóż tutaj podpis.
Wzięłam długopis i podpisałam wyznaczone miejsce. Zdobycie tej pracy poszło zaskakująco szybko...
Nagle do pomieszczenia wszedł jakiś mężczyzna. Jego skóra była odcieniu fioletu, tak samo jak jego ciuchy i włosy. Za to oczy przepełnione były czernią, a źrenice były koloru białego.
Spojrzał na mnie z wielkim zdziwieniem na twarzy. Jakby co najmniej zobaczył ducha.- William! Dobrze, że jesteś. To jest [T/I]. Będzie ci pomagać przy pracy. Wytłumacz jej co i jak i pokaż wszystkie pomieszczenia.
Chłopak wyszedł w raz ze mną z biura bez ani jednego słowa. Szłam za nim nie odzywając się ani razu. W tle było słychać tylko odgłosy dzieci, przebiegających obok nas co jakiś czas.
Nagle William zatrzymał się przy wejściu na salę, gdzie odbywało się czyjeś przyjęcie urodzinowe.- To jest pokój imprez, w którym odbywają się urodziny naszych gości. A tam jest scena, na której występują animatroniki. - Powiedział z niechęcią i wraz ze mną przeszedł dalej pokazując resztę pokoi.
CZYTASZ
W Ramionach Mordercy | William x Reader
FanficPo przeprowadzce z miasta rodzinnego do sąsiedniej miejscowości, w końcu możesz zacząć swoje życie od nowa. Łącznie z tym wydarzeniem starasz się znaleźć nową, nietrudną pracę. Twoją uwagę przykuło ogłoszenie na temat pracy strażnika w pobliskiej pi...