Rozdział II - Nowa praca

1.7K 95 167
                                    

Obudziłam się w zaskakująco dobrym humorze. Wydaje mi się, że zaczynam się przyzwyczajać do nowego mieszkania i to szybciej niż przypuszczałam. Wygramoliłam się z łóżka, po czym wzięłam ciuchy i poszłam doprowadzić się do ładu.
Zrobiłam jakieś śniadanie na szybko i w trakcie o mało nie zakrztusiłam się herbatą. Właśnie mi się przypomniało, że dzisiaj mam jechać na rozmowę o pracę. Poczułam nagły ścisk w żołądku, starałam się zapanować nad stresem. Szybko zjadłam parę kanapek, wzięłam do ręki swoje CV i zaczęłam je czytać upewniając się, że wszystko co jest tam napisane zrobi wrażenie na właścicielu restauracji.

Uznałam, że powinnam się już zbierać. Lekko się pomalowałam i poprawiając koszule w lustrze powiedziałam do samej siebie:

- Spokojnie [T/I], dasz radę. Przyjmą cię, jestem tego pewna.

Szybko popędziłam do samochodu i udałam się pod adres, który był widoczny w reklamie. Trochę pobłądziłam, bo nie znałam tutejszej okolicy aż tak dobrze, ale udało mi się trafić.

Z zewnątrz budynek wyglądał na średnio zadbany, lecz parking był prawie całkowicie zapełniony. Weszłam do środka i moim oczom ukazał się korytarz z wejściem, z którego wydobywały się radosne okrzyki dzieci oraz dość głośna muzyka. Podeszłam do przejścia i zobaczyłam stojące na scenie robotyczne zwierzęta, które poruszały się w rytm muzyki. Nagle ktoś złapał mnie za ramię.

- Hej! To ty wczoraj dzwoniłaś do naszego szefa w sprawie pracy? - Odezwał się nieznajomy chłopak.

- Tak, to ja. Jestem [T/I].

- Scott, miło mi. Chodź, zaprowadzę cię do biura szefa.

Ruszyłam za mężczyzną, który po chwili wprowadził mnie do niewielkiego pomieszczenia.
W fotelu przed biurkiem siedział starszy mężczyzna. Z twarzy wyglądał na mało przyjaznego.

- Witam, mam na imię Henry Emily, jestem właścicielem pizzerii. Proszę, usiądź. - Wskazał krzesło naprzeciwko jego biurka. - Scott, powiedz Williamowi żeby tutaj przyszedł.

- Oczywiście. - Chłopak wyszedł z biura w pośpiechu.

- Jestem [T/I] [T/N]. - Wyciągnęłam swoje CV i podałam je Henry'emu.

Mężczyzna spojrzał na mnie jak na idiotkę i po chwili się zaśmiał.

- To nie będzie potrzebne. Chcę tylko wiedzieć, czy jesteś pewna podjęcia pracy w tym miejscu.

- Oczywiście, że tak. Gdybym się rozmyśliła, to dzisiaj by mnie tu nie było.

- Świetnie! W takim razie... - mężczyzna wyjął jakieś papiery z szuflady. - ... Złóż tutaj podpis.

Wzięłam długopis i podpisałam wyznaczone miejsce. Zdobycie tej pracy poszło zaskakująco szybko...
Nagle do pomieszczenia wszedł jakiś mężczyzna. Jego skóra była odcieniu fioletu, tak samo jak jego ciuchy i włosy. Za to oczy przepełnione były czernią, a źrenice były koloru białego.
Spojrzał na mnie z wielkim zdziwieniem na twarzy. Jakby co najmniej zobaczył ducha.

- William! Dobrze, że jesteś. To jest [T/I]. Będzie ci pomagać przy pracy. Wytłumacz jej co i jak i pokaż wszystkie pomieszczenia.

Chłopak wyszedł w raz ze mną z biura bez ani jednego słowa. Szłam za nim nie odzywając się ani razu. W tle było słychać tylko odgłosy dzieci, przebiegających obok nas co jakiś czas.
Nagle William zatrzymał się przy wejściu na salę, gdzie odbywało się czyjeś przyjęcie urodzinowe.

- To jest pokój imprez, w którym odbywają się urodziny naszych gości. A tam jest scena, na której występują animatroniki. - Powiedział z niechęcią i wraz ze mną przeszedł dalej pokazując resztę pokoi.

W Ramionach Mordercy | William x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz