Rozdział V - Chcę odpowiedzi

1.2K 85 84
                                    

Do pokoju, w którym siedziałam wszedł Scott. Wyglądał na mocno zestresowanego, nie bardziej niż ja.

- Hej [T/I], wszystko w porządku? - Zapytał chłopak, poczym podał mi kubek z gorącym napojem.

- Tak, już jest lepiej...

- Więc, co zrobiłaś, że się zatrzymał? - Zapytał już z nieco poważniejszą miną.

- Kto?

- Ten animatronik. Na logikę już dawno powinnaś nie żyć, ale coś go przed tym zatrzymało, widziałem. - W ten mężczyzna przypomniał sobie, że przecież mogę nie wiedzieć o co chodzi. W końcu wszyscy oprócz Williama ukrywają przede mną to, co się tu dzieje. - Uh, wiesz co? Zapomnij o tym co powiedziałem.

Siedzieliśmy w ciszy, a ja zastanawiałam się czy powiedzieć mu o tych snach, w których widziałam dzieci. Chyba uzna mnie za wariatkę gdy powiem mu, że rozmawiałam z robotem i wzięłam go za małe dziecko, a właściwie duszę, która w nim jest.
Zza ściany było słychać, jak Henry krzyczy z wściekłością. Wszyscy klienci zapewne musieli się rozejść po tym, co się stało. Czułam się winna za to, że szef poniesie spore straty.

- To uh, powiesz mi co się stało? - Zapytał Scott.

- Ja... Powiedziałam mu coś.

- Powiedziałaś? - Tak jak myślałam, spoglądał na mnie jak na wariatkę. - Co takiego?

- Że chce im pomóc i poprosiłam, aby mi nie robił krzywdy. To wszystko.

- Chcesz pomóc animatronikom. - Mężczyzna się zaśmiał i spojrzał na mnie. - W jaki sposób?

- Wiesz... - W ten do pokoju wszedł Will i przerwał mi wypowiedź.

- Wszystko w porządku [T/I]? - Zapytał William.

- Tak. Dziękuję za troskę.

Chłopak uśmiechnął się i złapał mnie za dłoń pociągając do siebie.

- Henry powiedział, że na dzisiaj masz już chyba dosyć pracy, więc dał Ci wolne do końca dnia. - Trochę mi ulżyło, gdy to usłyszałam. - Więc może zawiozę cię do twojego mieszkania? Wciąż jesteś w szoku po całej tej sytuacji.

- W porządku, dam radę.

- Myślałem, że mamy coś jeszcze do obgadania? - Chłopak zaczął się uśmiechać.
Za to na twarzy Scotta widziałam poddenerwowanie.

- Zostaw ją w spokoju William. - Powiedział Scott.

- Hah! Czyżby ktoś tu był zazdrosny? - Odparł Will, po czym zaczął zbliżać się do chłopaka. Dziwiło mnie to, że oni nawet na sekundę nie przestają się kłócić.
W tym momencie zaczęła się bójka.
Próbowałam ich rozdzielić, ale nie udało mi się.

- Macie w tej chwili przestać! - Krzyknęłam tak głośno, że do pokoju wszedł Mike, którego najwyraźniej wezwał szef.

- Hej! Co się tu dzieje?! - Powiedział, patrząc na dwóch szarpiących się chłopaków. - Will, zostaw go, w tej chwili. - Odepchnął obojga w przeciwne strony. Widać było tylko, jak z nienawiścią patrzyli po sobie przez jakiś czas.

- Mam już dosyć! - Wyszłam z pomieszczenia cała poirytowana i powędrowałam w stronę samochodu, niezwracając uwagi na całe to zamieszanie.
Gdy już miałam wsiadać do samochodu, usłyszałam za sobą głos Scotta.

- [T/I]! - Chłopak podbiegł do mnie najszybciej jak tylko mógł. - Chciałem cię przeprosić za to, co się stało. Poniosło mnie.

- To nie mnie powinieneś przepraszać. Poza tym, za co wy się tak nienawidzicie? Możesz mi to proszę wyjaśnić?

W Ramionach Mordercy | William x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz