Rozdział VIII - Koniec

1.2K 58 148
                                    

    W końcu skończyliśmy sprzątanie wszystkich szybów. Czułam się wykończona dzisiejszym dniem, a przede mną była jeszcze nocna zmiana. Gdy na zegarze wybiła 23:05 zjawił się Mike.
    Wbiegł szybko do biura szefa machając nam w pośpiechu na przywitanie.

- Już jestem Henry, przepraszam za małe opóźnienie. Musiałem coś jeszcze załatwić, przez co zleciało mi trochę czasu. - Usłyszałam z końca korytarza.

- W porządku, przecież mamy jeszcze nie całe pół godziny. - Zaśmiał się Henry.

Mike uderzył się w czoło otwartą dłonią - Racja, przepraszam. - Po czym szybko powędrował w naszą stronę.

- Znowu straciłeś rachubę czasu? - Zapytał Jeremy.

- Chyba tak. - Zaśmiał się Mike. - Uh, więc zgaduję, że dzisiaj zgodnie z tym co mówił Henry zostajesz tu na nocną zmianę.

- Tak. Oby nic mnie nie dopadło. - Nerwowo się zaśmiałam.

    Mężczyźni tylko popatrzyli na siebie z niepewnym wyrazem twarzy i spuścili wzrok.

- Oby wszystko poszło tak jak planowaliśmy z Henrym. - Wypalił Jeremy. - Jeżeli będziemy mieli nowego sponsora, to pizzeria odżyje jeszcze bardziej. Może nawet dostaniemy podwyżkę?! - Powiedział podekscytowany.

- Jasne, już widzę jak dostajemy podwyżkę. - Powiedział sarkastycznie chłopak. - Prędzej nas wyleje, niż zapłaci więcej.

- Oj daj spokój Mike! - Westchnął. - Pracujemy tu już tak długo, że kiedyś napewno nam zapłaci więcej.

- Kiedyś... - Burknął mężczyzna.

    Z pokoju bezpieczeństwa w końcu wyszedł William. Udał się do biura i zamknął za sobą drzwi. Po paru minutach wyszedł i powędrował w naszą stronę wraz z Henrym.

- Mike! Jeremy! Zbieramy się. - Chłopcy ruszyli w stronę wyjścia. - Will pamiętaj, miej na wszystko oko. Równo o 06:00 możecie iść do domu.

- Uważajcie na siebie. - Odrzekł Mike, po czym w trójkę wyszli z pomieszczenia.

- Fajnie, że w końcu jesteśmy sami. - Uśmiechnął się mężczyzna i zaczął całować mnie w usta.

- Lepiej zajmijmy się pracą, romantyku. - Uśmiechnęłam się i również pocałowałam chłopaka.

- Niech Ci będzie. - Odburknął. - Chodź, pójdziemy już do pokoju monitorującego. - Powiedział łapiąc mnie za dłoń.

   Godzina 00:00

    Weszliśmy do niewielkiego pokoju, w którym znajdowały się ekrany z  kamerami monitoringu. William przyniósł nam napoje i parę przekąsek, po czym usiedliśmy na krzesłach i wpatrywaliśmy się w wyświetlany obraz.

    Godzina 01:00

   Z każdą minutą czułam narastający strach. Will również wyglądał na przestraszonego, wydawało mi się, że nawet bardziej niż ja. W pewnym momencie przypomniałam sobie o rysunku, który znalazłam w jednym z  szybów wentylacyjnych.

- Will? - Zapytałam z chwilową pauzą.

- Tak?

- Dzisiaj jak czyściłam szyb, znalazłam pewien rysunek... - Chłopak wyglądał na zestresowanego.

- Jaki?

Zaczęłam sięgać do kieszeni, aby pokazać mu kartkę na własne oczy, lecz w mojej kieszeni nic nie było. Sprawdziłam drugą, lecz w niej też była pustka.

W Ramionach Mordercy | William x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz