5.Początek Przyjaźni

266 21 18
                                    

Pov.IJ

Zaczął temat, którego wolałem uniknąć...

KW – em..IJ..- powiedział trochę niepewnie i odwrócił wzrok. Już wtedy wiedziałem do czego zmierza – a wtedy gdy mówiłeś o tym, że nie jestem nudny i dobrze się ze mną rozmawia..- no niee.. dlaczego on zaczyna ten temat? Proszę nie rób mi tego.. Oszczędź mi wstydu.. – to mówiłeś to na poważnie czy tylko po to, żeby podnieść mnie trochę na duchu?..- zapytał teraz patrząc w moją stronę

Nie wiedziałem zbytnio co odpowiedzieć. No to co mówiłem to była prawda ale ujawniłem jej trochę za dużo i szczerze mówiąc to wolałbym, żeby nie wiedział, że tak myślę. No ale jeśli powiem, że tak nie myślę to pewnie będzie mu smutno a tego też nie chcę... Eh.. kiedy ja się zrobiłem taki miękki.. Dobra. Odpowiem zgodnie z prawdą. Chyba warto zaryzykować.

IJ – nie no.. naprawdę tak myślę.. – zacząłem trochę niepewnie – bardzo dobrze mi się z tobą rozmawiało.. – uśmiechnąłem się do niego nieśmiało co on odwzajemnił – poza tym już dawno nie miałem z kim rozmawiać.. – powiedziałem zanim zdążyłem ugryźć się w język. Eh.. pewnie teraz pomyśli, że jestem jakąś ofiarą losu, że nawet z kim porozmawiać nie mam i teraz mu się tu żale. Pewnie mnie wyśmieje..

KW – ja też..- powiedział i uśmiechnął się smutno. Szczerze to nie spodziewałem się tego.

IJ – c-co? Naprawdę? – powiedziałem z lekkim zaskoczeniem w głosie. Myślałem, że on raczej jest takim typem człowieka z dużą ilością znajomych. W końcu jest sympatyczny, rozgadany i ma miły uśmiech. Pasuje idealnie na dobrego znajomego.

KW – taa.. znaczy mam tam paru znajomych z którymi w sumie mam dość dobre kontakty. No i jest jeszcze Rzesza ale on jest dość ciężkim przypadkiem – zaśmiał się ale po chwili znów spoważniał – ale brakuje mi kogoś... bardziej bliskiego. Takiego typowego przyjaciela.. Takiego, który zawsze będzie miał dla ciebie czas, który zawsze ci pomoże i któremu możesz się wyżalić jak masz problem..- powiedział i chyba nieco posmutniał.

Mi również zrobiło się nieco smutno. I dlatego, że to smutne, że nie ma kogoś takiego i też dlatego.. że to co powiedział opisywało po części również mnie..

Chciałem go jakoś pocieszyć w takim typowym stylu jak „nie martw się" czy „ no wiesz, inni mają gorzej". Chociaż w sumie to nie wiem czy to by go pocieszyło.. Więc powiedziałem coś innego. Coś czego nie przemyślałem.. ale jednak skutki tego, mile mnie zaskoczyły.

Pov.KW

Matko i po co ja to powiedziałem? To było... żałosne.. A on i tak pewnie ma to w dupie. No bo co go mogą obchodzić problemy obcego człowieka? No, pewnie nic..

Już chciałem zacząć się tłumaczyć, że nie powinienem był go tym zanudzać itp. ale on powiedział coś pierwszy. Coś czego raczej się nie spodziewałem choć w głębi serca.. miałem nikłą nadzieje na coś takiego.

IJ – w zasadzie.. to po części wyżaliłeś się już mnie. Więc w zasadzie to ja mogę zostać twoim przyjacielem – powiedział uśmiechając się lekko.

Stałem wpatrując się w niego tępo jak jakiś kołek. Znaczy cieszyłem się ale...gdy go poznałem wydawał mi się dość oschły i raczej mało otwarty na nowe znajomości. A teraz proponuje mi przyjaźń z uśmiechem na twarzy..

Myślałem nad tym i nie odzywałem się chyba troszeczkę za długo bo Japończyk zaczął troszeczkę panikować. Uśmiech zniknął z jego twarzy a on sam wyglądał jakby bardzo żałował tych słów

IJ – z-znaczy.. ja nie chciałem ci nic sugerować.. t-taka luźna propozycja.. i trochę nie przemyślałem tych słów... jeśli nie chcesz nie ma problemu.. j-ja po prostu.. – zaczął się szybko tłumaczyć jąkając się przy okazji. Chciałem coś powiedzieć ale nie dawał mi dojść do słowa więc chwyciłem go za ramiona i trochę się przybliżyłem. A on, tak jak zamierzałem, przestał mówić

KW – nie nie! Jasne, że chcę! I szczerze mówiąc to nigdy bym nie przypuszczał, że ty chcesz. Ale cieszę się, że jednak chcesz! – powiedziałem i uśmiechnąłem się szeroko. On odetchnął z ulgą i również się uśmiechnął ale po chwili zadał mi pytanie.

IJ – a czemu myślałeś, że bym nie chciał? – powiedział unosząc lekko jedną brew

KW – ee... no wiesz.. tak na pierwszy rzut oka to nie wyglądasz na kogoś kto chętnie poznaje nowe osoby.. – powiedziałem uśmiechając się nerwowo

IJ – no wiesz? Aż taki straszny i brutalny to ja nie jestem.. – powiedział z udawanym oburzeniem i odwrócił głowę w bok

KW – przy naszym pierwszym spotkaniu rzuciłeś mną o ziemie... -

IJ – i pewnie zrobię to jeszcze nie raz więc przyzwyczajaj się – powiedział wrednym uśmieszkiem na twarzy, poklepał mnie po policzku, odwrócił się i zaczął odchodzić.

KW – a ty dokąd? –

IJ – do domu a gdzie? Słońce już zachodzi a ja mam cię już dość jak na dziś – zawołał wciąż odchodząc. Nie odwrócił się nawet w moją stronę

KW – miałeś być moim przyjacielem – zawołałem za nim śmiejąc się pod nosem – a ja nawet twojego numeru nie mam –

IJ – masz! – to było ostatnie co powiedział zanim zniknął mi z pola widzenia.

Jak to mam? Przeszukałem najpierw kieszenie w spodniach a potem kieszenie od mojej bluzy gdzie znalazłem małą karteczkę z wypisanymi na niej cyframi. Uśmiechnąłem się pod nosem i również udałem się w stronę mojego domu.

I to właśnie tak poznałem mojego najlepszego przyjaciela.

A nawet kogoś więcej..

Zdradliwa miłość - Królestwo Włoskie x Imperium Japońskie ( countryhumans )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz