• ATTENDE •

106 14 4
                                    

      Minęły dwa tygodnie. Dokładnie czternaście dni bez widywania się z Evenem, bez możliwości przytulenia bądź pocałowania go. Powiedzieć, że odczuwałem pustkę przez brak blondyna u mego boku byłoby niedopowiedzeniem roku. Czułem się tak, jakby ktoś otworzył moją klatkę piersiową, wyrwał serce, po czym zapomniał ją z powrotem zamknąć. 

       Nie miałem pojęcia, co ze sobą zrobić. Snułem się z jednego kąta mieszkania w drugi i jak tylko mogłem unikałem jakichkolwiek spotkań. Nawet z Noorą i Eskildem. Czułem się trochę tak, jakby mnie w ogóle nie było. Jedynie mój cień pozostał.

— Isak! — Nie zdążyłem nawet zakryć się kołdrą, a Noora już była w moim pokoju. Cóż, nie zawsze udawało mi się jej uniknąć. — Ubieraj się, masz gościa.

— Co? — Zmarszczyłem brwi, totalnie zdezorientowany. Nie spodziewałem się żadnego gościa, więc kto mógł do mnie przyjść?

To niemożliwe, że to Even, prawda?

Niezdarnie podniosłem się z łóżka, założyłem na siebie pierwsze spodnie i bluzę, które wpadły mi w ręce, a następnie przeczesałem dłonią włosy, żeby chociaż trochę wyglądać jak normalny człowiek.

— Czy to...no wiesz kto? — Posłałem w jej stronę pełne nadziei spojrzenie, w odpowiedzi jednak dostałem jedynie ciche westchnięcie i współczujące spojrzenie. — Och.

— Przykro mi, Isak. — Wyciągnęła dłoń i poklepała mnie pocieszająco po ramieniu. — Myślę jednak, że ta osoba poprawi ci nastrój. — Odwróciła się i uchyliła drzwi. — Może pan wejść!

Otworzyłem aż usta, gdy zobaczyłem kto właśnie wszedł do mojego pokoju. Po chwili rozejrzałem się dookoła i przekląłem w myślach. Żałuję, że jednak tutaj nie posprzątałem.

— Zostawię was samych.

Noora wyszła z pomieszczenia, a ja niepewnie usiadłem z powrotem na łóżku.

— Nie spodziewałem się ciebie tutaj, tato.

— Nie dajesz nam żadnego znaku życia od paru tygodni, Isak. — Mężczyzna westchnął i usiadł na fotelu, przez cały czas jednak spoglądał na mnie wzrokiem pełnym współczucia. — Ja i mama bardzo się o ciebie martwimy.

Moje spojrzenie wylądowało na moich trzęsących się dłoniach, w oczach zebrały się pierwsze łzy. Oparłem się plecami o poduszki leżące na łóżku i wziąłem głęboki wdech. Nie mogłem się popłakać i robić z siebie ofiary w sytuacji, gdy wina leżała tylko i wyłącznie po mojej stronie. Nie mogłem pokazać, jak bardzo słaby jestem. Po paru sekundach w końcu odważyłem się spojrzeć na ojca.

— Co się z tobą dzieje, Isak? — Zapytał.

Otworzyłem usta, chcąc wyrzucić z siebie wszelkie zmartwienia i problemy, ale w ostatniej chwili coś mnie powstrzymało.

— Sam nie wiem. — Mruknąłem pod nosem w końcu. — Wszystko jest okej, nie macie się o co martwić.

— Próbujesz okłamać mnie czy samego siebie?

To pytanie zawisło w powietrzu. Poczułem, jakby ktoś przygniótł mnie stosem cegieł dosłownie.

— Chodzi o to, że...— Przełknąłem ślinę i odważyłem się spojrzeć na tatę. Wpatrywał się we mnie, jednak nie było to aż tak niekomfortowe. Powiedziałbym nawet, że można było wyczuć od niego wsparcie. — Rozstałem się z Evenem.

W pokoju zapanowała cisza. Czekałem na reakcję z jego strony, nie doczekałem się jej jednak od razu. Mężczyzna po paru niezmiernie dłużących się sekundach wstał z fotela i wzdychając usiadł obok mnie na łóżku. Poklepał mnie po ramieniu i gestem ręki zachęcił mnie do rozwinięcia tematu, czego osobiście nie miałem zbytnio ochoty robić.

— Zerwaliśmy, bo zrobiłem coś głupiego po wypiciu paru piw z Jonasem. — Wymamrotałem cicho. — Pocałowaliśmy się. Ja i Jonas. Myślałem, że...— Przerwałem na moment, starając się znaleźć odpowiednie słowa. — Myślałem, że Even mnie zdradza ze znajomym z poprzedniej szkoły. To był impuls, błąd, którego nie jestem w stanie cofnąć ani naprawić.

— Even dowiedział się o tym od ciebie chociaż?

Nie oceniał mnie. Nie winił mnie. Widziałem wyraźnie, że był zawiedziony tym, co zrobiłem, ale nie chciał pogarszać stanu emocjonalnego, w jakim się znajdowałem. Zdawał sobie sprawę z tego, że żałuję tego, co się stało.

— Tak. — Nie byłem w stanie dłużej powstrzymać łez, które tak bardzo chciały wypłynąć na powierzchnię. Otarłem część dłonią i westchnąłem. — Kocham Evena, tato. Kocham go tak cholernie mocno, ale wiem, że straciłem go prawdopodobnie już na zawsze.

Mężczyzna niepewnie objął mnie ramionami, ja natomiast niewiele myśląc wtuliłem się w niego. Potrzebowałem tego. Och, jak bardzo tego potrzebowałem.

***

cutielea on jest taki uroczytagged; imnoteven

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

cutielea on jest taki uroczy
tagged; imnoteven

likes: 253
comments: 32

evamohn2 co jest??!??
imnoteven to ty jestes urocza!!😇
reggismeggis @isakyaki widzisz to?
cutielea @reggismeggis @evamohn2 kim jesteście?
loglady99 oh bro

***

wróciłam!!! tell all your friends .

a tak na serio to mam nadzieje, że nie będziecie zawiedzeni tym opkiem, przepraszam za błędy i zapraszam do czytania:(

pytania na dzisiaj: jak odnajdujecie się w sytuacji, która aktualnie panuje w polsce? jak tam w szkole, na studiach, w pracy?

miłej nocki/miłego dnia, ola💜

I NEED YOU | EVAK | "i love you" sequelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz