𝐉𝐞𝐝𝐞𝐧 𝐭𝐚𝐧𝐢𝐞𝐜

1.3K 76 12
                                    

Wstałam rano, a ból głowy nie dawał mi spokoju. Słońce usiłowało zagościć do mojego pokoju przez beżowe żaluzje, które były do końca zasłonięte. Chwiejnym krokiem wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki. Usłyszałam jak drzwi od mojego pokoju otwierają się.

— To tylko ja, Denver! — zakomunikował wesoło chłopak, a jego głośny ton głosu sprawił, że głowa rozbolała mnie jeszcze bardziej.

— Jestem w łazience, wejdziesz, proszę? — zapytałam błagalnym głosem, siedząc na zimnych kafelkach.

— Nie wiem co mi proponujesz, ale niech będzie — zaśmiał się Denver i wszedł do środka.

W dalszym ciągu siedziałam pochylona nad toaletą. Moje włosy były w jeszcze większym nieładzie niż zwykle, a pod oczami widoczne były brzydkie, fioletowe wory. Mój przyjaciel kiedy zobaczył mnie w tym stanie, wybuchnął jeszcze głośniejszym śmiechem, którego nie był w stanie opanować.

— Najwidoczniej nie masz głowy do alkoholu — rzekł, a kąciki jego malinowych ust pozostały w górze.

Poczułam ścisk w brzuchu i nieprzyjemny posmak w mojej buzi, który rozprzestrzeniał się jeszcze bardziej. Momentalnie poczułam jak z gardła, chcą wydostać się wymiociny. Włożyłam głowę jeszcze głębiej toalety oraz pozwoliłam żółtej mazi wypaść do granatowej wody. Denver w błyskawicznym tempie znalazł sie obok mnie i chwycił moje niesforne, niezwiązane włosy.

— Dziękuję — powiedziałam, delikatnie się uśmiechając i wycierając sobie twarz czerwonym ręcznikiem.

— Kiedy będziesz na kacu, zawsze, ale to zawsze jestem do usług — odpowiedział chłopak, ukazując szereg białych, równych zębów.

— Schowaj swoje przeżuwacze, bo zaraz oświeci mnie ich niesamowity blask — zażartowałam wesołym głosem, a wargi chłopaka skierowały się ku górze.

— Już idę, skoro tak szybko chcesz się mnie pozbyć — Denver udawał obrażonego. — Ubierz się szybko! — dodał, wychodząc z toalety. — Za pięć minut masz być na śniadaniu — poinformował mnie, a po jego wypowiedzi usłyszałam tylko trzask drzwi od mojego pokoju.

Wydałam z siebie jęk rozpaczy, ale wzięłam ciuchy i ogarnęłam się w kilka minut. Szybko narzuciłam na siebie losowo wybrane ubrania, co chwilę zerkając na zegarek. Miałam już pięć minut spóźnienia, ale nie przejęłam się tym jakoś bardzo. Kiedy byłam już gotowa, truchtem ruszyłam na dół.

— No w końcu przyszła nasza śpiąca królewna — powiedział jak zwykle uprzejmy Berlin, śmiejąc się sarkastycznie.

— Nie przesa. . . — nie zdołałam dokończyć zdania, gdyż jak długa wylądowałam na podłodze.

— Wszystko dobrze? Nic ci nie jest? — Nairobi podbiegła do mnie szybko z troską wypisaną na twarzy.

— Londyn! Trzymasz się? — dołączył się Denver.

— Jest dobrze — zaśmiałam się, otrzepując swoje ciemne dresy w pozycji siedzącej i już po chwili uniosłam kciuk w górze, aby potwierdzić prawdziwość swoich słów.

— Dasz radę wstać? — zapytał chłopak z troską w głosie.

— Tak — powiedziałam, próbując ustać, jednak poczułam niemiłosierny ból w okolicach kostki, więc syknęłam cicho. — Chyba skręciłam kostkę — dodałam, trzymając się za bolące miejsce. — Jednak nie wstanę — westchnęłam i zrezygnowana całkowicie położyłam się na podłodze.

Kiedy Denver usłyszał o mojej kontuzji, szybko wziął mnie na ręce i zaniósł mnie do mojego pokoju, niczym prawdziwą pannę młodą. Położył mnie na łóżku, zamknął drzwi oraz ułożył się obok.

✓ 𝐙𝐀 𝐃𝐀𝐋𝐄𝐊𝐎 denverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz