𝐏𝐥𝐚𝐧 𝐃

900 53 5
                                    

Usiłowałam wyrwać Alison telefon, który mocno trzymała w ręce. Dziewczyna była nieugięta i dalej się ze mną siłowała, nie mając zamiaru się poddać.

— Zostaw to! — wrzasnęłam ponownie, a irytacja buzowała we mnie jeszcze bardziej niż przedtem.

— Puść mnie! — odkrzyknęła Parker, mocniej chwytając małe urządzenie, którego obecnie tak bardzo potrzebowała.

Po kilku sekundach walki, w końcu udało mi się odzyskać telefon. Pospiesznie rzuciłam urządzeniem o podłogę, czemu towarzyszyły przerażone krzyki Alison.

— Rio weź tę dziewczynę, jak najdalej ode mnie! — krzyknęłam, rozkazującym tonem. — Najlepiej zaprowadź ją do reszty zakładników! — dodałam po chwili, wpatrując się z konspiracyjnym uśmiechem w przestraszoną dziewczynę, która obecnie najprawdopodobniej żałowała swojego nieodpowiedniego zachowania.

Chłopak błyskawicznie wykonał moje polecenie. Kiedy wychodził przez drzwi wraz z wyrywającą się Parker, minął w przejściu zdziwioną Nairobi.

— Tokio wyjdź — moja przyjaciółka wskazała na przejście, a niezadowolona krótkowłosa wyszła, mamrocząc pod nosem wiązankę przekleństw. — Co się tu przed chwilą wydarzyło i czemu Rio wynosił rozpłakaną Owieczkę? — zapytała, spoglądając na mnie z zaciekawieniem.

— Użyła telefonu, głównie przez moją nieuwagę — odpowiedziałam, a Nairobi spojrzała na mnie wzrokiem, który zachęcał mnie do kontynuowania mojej wypowiedzi. — Miałam głośną wymianę zdań z Tokio, a Rio usiłował nas uspokoić, jednak w efekcie całej tej sytuacji Alison chwyciła komórkę i najprawdopodobniej usiłowała usunąć to zdjęcie z internetu o którym tak dużo zdążyła powiedzieć — skończyłam opowiadać historię, a dziewczyna tylko westchnęła, siadając na krześle.

Naszą krótką dyskusję przerwał niezbyt zrozumiały szmer, dochodzący z telefonu, którym zwykle porozumiewaliśmy się z mózgiem operacji.

— To pewnie Profesor prowadzi rozmowę z inspektor Murillo — pomyślałam głośno, a dziewczyna tylko mi przytaknęła, kiwając głową.

— Zostajemy? — zapytała Nairobi ciekawskim tonem, a w jej oczach pojawiły się wesołe ogniki.

— Zawołam Berlina — odpowiedziałam, ruszając w stronę drzwi

Do pokoju wszedł Denver, cicho i wesoło pogwizdując.

— Coś się stało? — spytał, kiedy zobaczył nasze lekko poważne miny.

— Wszystko w porządku — zapewniłam go na początku. — Profesor prowadzi rozmowę — sprostowałam, wzruszając obojętnie ramionami i omijając wcześniejszy temat z telefonem.

— Mam iść po Berlina? — zapytała mulatka nieco zirytowana faktem, że o niej zapomnieliśmy oraz wstała gwałtownie z dotychczasowo zajmowanego przez nią miejsca.

— Zostań — rzekłam, jedną rękę chwytając dziewczynę, a drugą uchylając szumiącą słuchawkę.

— Proszę powiedzieć, czy udawała pani orgazm? — po pokoju rozległ się, jak zwykle spokojny głos Profesora.

Denver nie mógł się opanować i wybuchnął głośnym śmiechem, a ja usiłowałam go uciszyć, aby lepiej słyszeć rozmowę.

— Nie — dało się słyszeć cichy, niepewny głos inspektor.

— Proszę mnie nie okłamywać — odezwał się okularnik.

✓ 𝐙𝐀 𝐃𝐀𝐋𝐄𝐊𝐎 denverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz