-Harleen? - słyszę niepewny, ale donośny głos w uszach, więc szybko unoszę głowę - Nie miałaś umówionej wizyty na osiemnastą?
Zrywam się na równe nogi co okazuje się błędem, bo przed moimi oczami pojawiają się mroczki. Zerkam na cały czas otwarty zeszyt z notatkami o Jokerze. Oblewa mnie fala paniki. Nie wiem, ile spałam i to jest najbardziej przerażające. Uczucie bardzo długiego czasu, które miga ci przed nosem w sekundę.
-Zasnęłam przy nich! - krzyczę z przerażeniem.
- Tak mniemam - drwi ze mnie ochroniarz a ja zaciskam szczękę, żeby mu nie przywalić. Głowa zaczyna mi pulsować. Jęczę głośno - Co się stało?
-Moja głowa, moja głowa - powtarzam jak opętana. Nie wiem, czemu narzekam na ból, skoro i tak ostatecznie udam, że go nie ma...
-Dam ci leki. Jedź do domu...
-Nie - przerywam mu słabo.
-Mówię ci, jedź...
-NIE! - unoszę głos stanowczo i z sykiem przystawiam palce do skroni. Jestem na siebie zła za nieposkromienie emocji, ale w złym samopoczuciu chyba wszyscy zachowujemy się jak nie my. Dziwnie i nerwowo. No chyba, że jesteśmy dziwni i nerwowi na co dzień - Wybacz, ale jestem umówiona. Pójdę na spotkanie.
Całą drogę do windy muszę słuchać mamrotania o tym, jak to on od początku nie był za wpuszczaniem tu klauna. Strasznie denerwuje mnie jego podejście do sprawy.
Wsiadam do wnętrza windy. Już naprawdę wolę podejrzanie spokojnego przestępce od tych uciążliwych mężczyzn.
-Hay? - zwraca się do mnie Jim - Dobrze się czujesz?
-Dam radę - mówię stanowczo. Jim już nie dyskutuje, bo mnie zna i wie, że nie warto. Jeżeli postanawiam sobie coś i ktoś okazuje niedowierzanie moim planom, tylko bardziej się nakręcam.
- W porządku. Nasz kod to trzy stuknięcia, tak? Bardzo szybkie. Wyjdź kiedy tylko zechcesz.
-Wiem o tym - Dziękuję mu i wchodzę do pokoju. Pacjent siedzi na łóżku, ale na mój widok od razu się zrywa.
- Doktor Quinzel! Już myślałem, że nie wrócisz!
-Ja też - odpowiadam pod nosem a na głos mówię - Ale jestem, jak widać.
-Tak, widzę. Ciekawe - mruczy Joker i obchodzi mnie do dookoła jak zabytek. Staję nieruchomo, by nie okazywać strachu. Mężczyzna zbliża się do mnie, a ja wstrzymuję oddech, co mści się na mnie chwilę później. Gdy mojej bolącej głowie zaczyna brakować tlenu, już nie daję rady utrzymać się na nogach. Zielonowłosy bez żadnego trudu łapie mnie w pasie i podtrzymuje. Po chwili czuję, że moje stopy odrywają się od ziemi i jestem delikatnie kładziona na materacu.
-Hej? - mruczy i odgarnia mi włosy z twarzy. Odruchowo sięgam do skroni, ale chłopak łapie moją dłoń - Nie, zostaw - Po chwili czuję, jak przykłada mi do głowy coś zimnego i mocno masuje skronie. Jęczę z bólu, na co Joker odpowiada śmiechem - To pomoże. Wytrzymaj.
Wyciąga z opakowania kolejną mokrą chusteczkę i wodę.
-Co jeszcze kitrasz w bluzach i szparach w ścianie? - mówię uśmiechając się słabo, na co klaun wybucha śmiechem.
-Nie pyta się o takie rzeczy.
-Też słuszność - szepczę i zaciskam oczy czując jak Joker mocno ściska moje skronie.
- Dziś moje pytanie - szepcze mi do ucha, na co przechodzi mnie dreszcz i kolejny ból w głowie. Nie umyka to uwadze Jokera, ale czy cokolwiek mu umyka?- Wybacz - szepcze mi do ucha powodując kolejne dreszcze.
CZYTASZ
✮Break a Distance✮|fanfiction|Joker&Harleen
FanfictionHarleen to kobieta o monotonnym życiu psychiatry. Pewnego dnia, gdy jej pracodawca w końcu ją docenia, daje jej w prezencie nowego pacjenta. Nikt nic o nim nie wie, z wyjątkiem informacji, że jest przestępcą. Fakt, że kilkukrotnie uciekał z tego sa...