✮ Rozdział 3

113 8 2
                                    

Następnego dnia ubieram się w niebieski sweter, którego pan J. nie będzie mógł rozpiąć i czarne rurki. Sweter, który pożyczałam Jokerowi zostawiam w domu, aby nie nasiąknął przypadkiem moim zapachem. Z jakiegoś powodu chcę, żeby nieobecność Jokera zastępował mi ten sweter. Wiem, że my dwoje nigdy nie będziemy szczęśliwi na wolności. 

Jadę do pracy i po drodze coś sobie postanawiam. Muszę zachowywać się profesjonalnie. Zero dotyku czy zwierzania się przestępcy. Teraz naprawdę nie mogę na to pozwolić. Wiem, że pewnie nie będę miała siły, aby w jakikolwiek sposób stawić się Jokerowi, ale są jeszcze ochroniarze i paralizator. Nawet nie wiem, czy mogłabym go użyć na człowieku, ale tą myśl zgrabnie omijam. Tamto miejsce to moja praca. Moim zadaniem jest pytać i pisać. Tyle. Nie mogę angażować się za bardzo, a moje relacje z pacjentem maja być typowo szpitalne. Tego wymaga ode mnie mój zawód. 

Wchodzę do budynku i po drodze trafiam na koleżankę z pracy, co nie uśmiecha mi się wcale. 

-Wstydziłabyś się, Quinzel - szepcze i wymija mnie dumnie.

Patrzę za nią z zaskoczeniem. Nic jej nie zrobiłam. W ogóle mało z kim rozmawiam. Czego więc mam się wstydzić? 

Wchodzę do gabinetu, żeby uwolnić się od ostrzału spojrzeń tych ludzi. Zamykam drzwi na klucz. Wiem, że nie mogę tego robić, ale naprawdę nie chcę by ktoś mi teraz wszedł do pokoju. Siadam roztrzęsiona na krześle. Zawsze byłam wrażliwa i takie sytuacje bardzo mnie bolały.Otwieram książkę, żeby o tym nie myśleć, ale nagle ktoś puka. Od razu kulę się w sobie. Nie jestem pewna, czy otworzyć, więc czekam aż ta osoba odejdzie. Niedoczekanie moje.

-Hay? Mogę wejść? - Od razu uśmiecham się do siebie i otwieram drzwi. 

-Cześć Jim - witam się cicho i wpuszczam go ostrożnie. Zamykam drzwi na klucz.

-Dlaczego zamykasz? - pyta, a ja zerkam na niego niepewnie.

- Wszyscy dziś tak na mnie... dziwnie patrzą.

Mężczyzna odchrząkuje i drapie się po karku. Podążam wzrokiem za nim, gdy zaczyna nerwowo krążyć po pokoju.

- Nic dziwnego.

-Jak to? - marszczę brwi. Pogubiłam się w tym wszystkim bardzo wyraźnie i nie podoba mi się ta świadomość. 

Jim ma opór, żeby odpowiedzieć na moje pytanie.

- Drugi ochroniarz, który wczoraj pilnował ze mną drzwi to kret. Opowiedział o tym, jaka byłaś roztrzęsiona podczas spotkania z Jokerem i że zostawiłaś u niego bluzę. Szef chciał cię zwolnić, ale powiedziałem mu, że ten ochroniarz to kłamca i rozmowa toczyła się normalnie. Nie miał powodu nie wierzyć. Masz dobrą reputację.

W głowie mam pustkę. Nie wiem, jakim cudem ktoś doszedł do takiego wniosku. Nie mam romansu z Jokerem! Nic na to nie wskazywało.

- Dziękuję Jim - szepczę zdezorientowana. Mam wrażenie jakby zatrzymał się czas.

-Ale skłamałem, Hay. Oskarżyłem tamtego mężczyznę o kłamstwo, ale oboje wiemy, że mówił prawdę.

-Sugerujesz mi, że spałam z Jokerem?- mówię łamiącym się głosem. Nie mogę uwierzyć, że Jim - nawet mój Jim - mnie o to oskarża.

-Nie, Harleen, nie! Ale pomyślałem, żeby ci zmienić pacjenta. Możliwe, że on cię przerasta...- dopiero teraz patrzę mu w oczy z zaskoczeniem - Rozmawiałem już o tym z szefem.

-Nie!- wołam oburzona i przez chwilę nawet nie wiem co powiedzieć- Nie! To mój pacjent i chcę mu pomóc. Dlaczego wszystko dzieje się bez mojej wiedzy? 

✮Break a Distance✮|fanfiction|Joker&HarleenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz