✮Rozdział 10

72 7 0
                                    

Otwieram obolałe oczy. W pierwszym momencie nie potrafię zorientować się w rzeczywistości, która mnie otacza. Jest ciemno, bardzo ciężko dostrzec mi cokolwiek. Głowa boli mnie, mięśnie wydają się być wręcz zamrożone. Po chwili dopiero dociera do mnie, co wydarzyło się raptem kilka godzin wcześniej. Bardzo dużo szczegółów zanika mi i rozmazuje się, jakby zostały wykasowane z mojej głowy. Po chwili trzaski w głowie i cicho lamentujące głosy zaczynają doprowadzać mnie do szału. Mam ochotę krzyczeć z frustracji i bezradności. Po wielu minutach bezskutecznego szarpania sobą, końcu jestem w stanie unieść się, więc to właśnie czynię. Na szczęście moich ruchów nie krępują skórzane pasy, które niedługo wcześniej przytwierdziły mnie i unieruchomiły na kozetce. Różnicą, którą również zauważam jest zgaszone światło. Mocny żar lampy nie wypala mi już wzroku.

Wtedy przypominam sobie coś jeszcze. Joker.

Natychmiast zrywam się siedzenia. Oszukał mnie! Okłamywał przez te wszystkie tygodnie, po czym tak po prostu zostawił. Chciał mnie zabić? Skrzywdzić? Ostatnie co udaje mi się odtworzyć w głowie to niewyobrażalny ból i prądy przeszywające moje ciało. Potem nastała ciemność...byłam pewna, że umarłam i potraktowałam to jak prawdziwe zbawienie. Ale przeżyłam, nie bez powodu. Poznam prawdę, dowiem się, co planował Joker. Byłam pewna, że zależy mu na mnie. Ale czy po tym, co się wydarzyło mam prawo mieć jakiekolwiek wątpliwości?

Oczywiście, że nie Harleen! On chciał cię zabić! Powinnaś tam jechać i... albo nie, wiesz co? Nie będziemy pchały się na niego. Zignorujmy tego gnoja raz na zawsze, Harleen!

Nie wiesz tego, Harley. Masz tylko go...Przecież każdy zasługuje na drugą szansę, prawda? Nie daj się prosić, obie wiemy, że pragniesz z nim porozmawiać i zobaczyć go...

Przestań, Harley! Ona zna prawdę!

Przyciskam dłonie do uszu i krzyczę w powietrze. Nie mam pojęcia, którego głosu powinnam posłuchać. Nie pamiętam wiele z tego, co się wydarzyło. Czy mogę być pewna swojego założenia? Co w przypadku, kiedy zwyczajnie mam wrażenie, że moja pamięć myli mnie okrutnie? To strasznie męczące uczucie. Zwłaszcza, kiedy dalej tkwię w szpitalu, który tak wiele znaczył dla mnie. To tutaj pracowałam wiele lat, tutaj poznałam Jima i miłość mojego życia. Nie mogę tak po prostu zaprzepaścić tego, co razem zbudowaliśmy na rzecz głupiego głosu w głowie. To piskliwy szept Harley rozumie mnie i to go powinnam posłuchać. Teraz jestem zupełnie inna osobą i jak przystało na tą sytuację, powinnam zmienić się. Może Joker był rozczarowany moją postawą i słabością? Wątpię, żeby akceptował wszelkie przeszkody w jego planach. On sam z pewnością nie miał rzeczy, które bolały go. Po co mu ktoś taki jak ja? Możliwe, iż to ja byłam jego problemem. Kogoś takiego jak Joker nie powinna ograniczać chora na umyśle doktorka, która przyczepiła się do niego. Ale czy tego typu myśli nie można przypadkiem uznać za zdradę samego siebie? To pan J oszukał mnie podle i zachował się fałszywie, cały czas okłamując mnie i bawiąc się moją miłością. Tutaj Harleen ma racje. Ale Joker zasługuje na ostatnią szansę na wytłumaczenie się. Nie wiem, że w międzyczasie chłopak, którego intencje analizuję i którego próbuję usprawiedliwiać przed samą sobą, szaleje po mieście i okrada wszystkie miejsca na jakie trafia swoim dopiero co skradzionym samochodem.

Wstaję z ogromnym bólem i ruszam do cienkich drzwi pomieszczenia, z którego mam tak mgliste i nieprzyjemne wspomnienia. Znowu z moim głosem rozsądku wygrała chęć towarzystwa Jokera, z którym spędziłam tak wiele pamiętnych chwil i który rozkochał mnie w sobie swoim fałszywie czułym zachowaniem. Następnie wychodzę na korytarz i roztrzęsionym wzrokiem błądzę po zaśmierdzonym od zapachu granatu i ołowiu holu. Drżąca dłoń cały czas spoczywa na podbrzuszu, które z nieznanego mi powodu boli niemiłosiernie. Odruchowo zaczynam wypatrywać sympatycznej twarzy Jima, mojego obecnie jedynego przyjaciela. Kiedy nie zauważam nigdzie jego bezwładnych zwłok ani też żywego, lekko otyłego ciała po moich policzkach płyną stróżki łez. Czuję się oszukana i zraniona. Nie dość, że mój pacjent, który sprawiał wrażenie miłego zdradził mnie i skrzywdził, dodatkowo spotyka mnie strata jedynego przyjaciela. To przeze mnie. Moja łatwowierność zgubiła mnie i być może doprowadziła do śmierci jedynego bliskiego mężczyznę, który tyle lat towarzyszył mi w smutkach i radościach. Postawiłam oszusta ponad niego. Jim był jedyną osobą godną zaufania, która również mi wierzyła, a ja zawiodłam go swoją głupotą i miłością do przestępcy. Nagle nie czuję już niepewności ani zagubienia. Mimo, że dziwne dźwięki, trzaski i braki w pamięci zawadzają mi, postanawiam zemścić się na Jokerze za oszustwo, którego dopuścił się. Nikt dawno nie skrzywdził mnie tak i nie upokorzył. Moje życie to jedno, długie pasmo niepowodzeń. Wiedząc, że nie mogę dopuścić do kolejnego błędu, postanawiam zrobić coś ze zbierającym się w moim podbrzuszu uczuciem palącego ciepła - wściekłości. Jak burza wypadam z budynku i trzaskam drzwiami za sobą, które zmasakrowane niemal rozlatują się przy tym. Odłamki szkła opadają na ziemię naprzeciwko wyjścia. Bardzo boli mnie, że doprowadziłam miejsce pracy do stanu ruiny swoim błędnym oddaniem. Dym dalej unosi się lekko w powietrzu, korytarze wypełnione są trupami. Obdrapane ściany zostały zrujnowane, mimo remontów, które stosowano ostatnio w budynku. Nie zauważyłam ani jednej żywej duszy w całym psychiatryku, wszędzie było pusto i cicho, co napawało mnie niepokojem. Odtrącam od siebie paraliżujące mnie poczucie winy i przenoszę wzrok na zdemolowany parking. Jest już ciemno, najgorszy dzień mojego życia zastała mroźna noc.

✮Break a Distance✮|fanfiction|Joker&HarleenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz