1. Prolog

109 8 9
                                    

POV: Megan
-Skarbie wstawaj! -usiadła obok mnie moja nie znośna matka - przecież my wyjeżdżamy za 3 godziny a ty nawet nie jesteś spakowana!

-no już, już- wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki zrobić poranne czynności.

~~~~

Aktualnie jest godzina 2:30,  ja jestem w chuj zmęczona a mam przed sobą 4 godziny drogi i jeszcze dziś idę do szkoły.

Kurwa zajebiscie.

Na dodatek nie mogę zasnąć i rano będę wyglądać jak trup.

Eh jak ja nie na widzę przeprowadzek.

I nie żeby coś ale się akurat na tym znam, w całym swoimi siedemnastoletnim życiu przeprowadziłam się już 15 razy!

Nie, nie żartuje.

~~~~

-Megan dojechaliśmy!- moja rodzicielka wyszła z auta i zaczęła wyciągać bagaże.

Jedyny plus podróży ze skróciła się do trzech i pół godziny.

Ale i tak siedziałam w chuj długo w tej metalowej puszce.

Gdy wyszłam z auta zamarłam. Stałam i przyglądałam się budynkowi jakiś czas. Nie wygląda jak wszystkie nasze poprzednie domy.
Bo poprzednio mieszkałam w mieszkaniach, a to jest jakaś ogromna willa!

Coś jest nie tak.

- Mamo? Czy nie pomyliłaś adresów? - Dalej stałam jak słup i nie dowierzałam.

-Nie złotko, to nasz dom tylko bałam ci powiedzieć ale w końcu musze...- podeszła do mnie i objęła mnie.- Megan, nie będziemy mieszkać same.

-Przepraszam co?- zmarszczyłam brwi i odsunęłam się od niej- czemu mi nie powiedziałaś wcześniej na przykład przed wyjazdem? A nie jak już stoimy przed domem?- założyłam ręce pod piersi.

-Bałam się ci powiedzieć. Bo odkąd nie ma taty mieszkaliśmy same, ciągle się
przeprowadzaliśmy...- popatrzyła na mnie smutnym wzrokiem- a teraz zaczynamy nowe życie.

-Ale my już zaczynałyśmy nowe życie 15 razy!- popatrzyłam się ze złością na rodzicielkę, a ona skierowała wzrok na chodnik.

W sumie to pierwszy raz kiedy tak daleko zamieszkam.

-Wiem misiu ale teraz już naprawdę zaczynamy na nowo i nie przeprowadzamy się już ani razu więcej.-odwróciła się do mnie i złapała mnie za ręce- Obiecuje.

-No dobrze, a z kim będziemy mieszkać? -popatrzyłam w jej niebieskie oczy

Nagle drzwi się otworzyły, a mama podeszła w tamtą stronę. Stał tam mężczyzna koło 40, miał brązowe włosy przeczesane do tyłu, zarost kilku dniowy, dokładnie dopasowaną marynarkę, pod marynarką miał białą koszule z szarym krawatem.

-Złotko to mój kolega z pracy. Ten z delegacji co ci opowiadałam.-  zrobiłam wielkie oczy i podeszłam do niego.

No chyba kpisz sobie.

-Dzień dobry, Megan- padłam mu dłoń.

-Jakie dzień dobry, mów mi Tom.- także podał rękę i przytulił się do matki. -Wejdźcie.

O MÓJ BOŻE.
To jest sen prawda?

Dom był OGROMNY. Na wprost była kuchnia z wysepką, po prawiej stronie 3 pokoje i schody, po lewej kanapy i kominek, dalej pokój telewizyjny z dużym telewizorem, po lewej stronie od pokoju wielka toaleta, spiżarnia z winem i garaż.
Na górze 4 pokoje i każda ma osobną łazienkę.
Gdy Tom zaprowadził mnie do mojego pokoju, zatkało mnie. Miałam ogromne 2 osobowe łóżko, toaletkę już z kosmetykami drogich marek, ogromną garderobę i toaletę, tablet i komputer na biurku.

-To ją jakieś żarty prawda?- popatrzyłam się ze zdumieniem na Toma.-Ja... nie mogę...

-A co ty nie możesz? Przecież to twoje. A i jeszcze jedno...

- Mhm?

- Chciał bym żebyś zaprzyjaźniała się z moim synem.

Ze co kurwa?
nie, nie, nie, nie, nie, nie, NIE!
A jak to jakiś bachor?

- Dobrze... a ile ma lat? - W moich oczach był strach.

- Jest rok od ciebie starszy. -zatkało mnie.

Aha, nie no spoko. Zapowiada się super życie.
Proszę zabierzcie mnie do Waszyngtonu!

-yyy...- chciałam wymyślić jak najszybciej jakiś inny temat.- Jak daleko jest tutaj od szkoły?

-Megan...- Meszczyżna popatrzył się na mnie i usiadł na moim łóżku- Mój syn ma ciężki charakter ale myślę ze się dogadacie.

-Zobaczymy...- przewróciłam oczami i dalej przyglądałam się pokojowi.

- Jak chcesz to mogę pokazać ci ogródek i basen.

Poczekajcie... BASEN?
JEST ŚRODEK ZIMY!

-ym... no dobrze

~~~~

NieprzyjacieleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz