Rozdział 12. Wilcze oczy.

1.3K 89 181
                                    



„Miłość, która przezwycięży wszystko" krzyczał najnowszy nagłówek Proroka Codziennego. Hermionie zrobiło się słabo, gdy wzięła do ręki gazetę i szybko przeskakiwała wzrokiem po bredniach, na której pisano na jej i Ronalda temat. W drugiej ręce trzymała nadgryziony tost, ale poczuła, że jej apetyt zniknął i nie ma już ochoty na dokończenie śniadania. Z chwilą dostarczenia prenumeraty przez płomykówkę rodziny Weasley, zrozumiała, że musi jak najszybciej wrócić do siebie.

– Jak to opisali?! – krzyknął Ron, zbiegając po wąskich schodach Nory, z zadowoleniem wyrwał jej z dłoni egzemplarz prasy. – Ładnie wyszliśmy na zdjęciach. – Uśmiech rozświetlił jego twarz, gdy ujrzał na ruchomym obrazku powtórkę z wczorajszych wydarzeń, objął czule dziewczynę i ją pocałował lekko w policzek.

Hermiona wymownie milczała, przyglądając mu się z uwagą. Noc w domu sprawiła, że wyglądał zdecydowanie lepiej, chociaż dręczyły go koszmary. Słyszała, gdy krzyczał przez sen. Postanowiła się nim zaopiekować, tak jak to robiła zawsze, gdy on lub Harry potrzebowali jej pomocy. Jej działanie podyktowane były jedynie przyjacielskim odruchem, niczym więcej.

– Ach, tutaj jesteście kochaneczki – wesoło zagadnęła Molly Weasley, wchodząc do kuchni.

Z zadowoleniem przyjęła wiadomość o tym, że Hermiona spędziła u nich noc. Miała nadzieję, że ona i jej syn się pogodzą i wrócą do siebie, co skończy się szybkim ślubem. Chciała, żeby udało im się wrócić do tego, co kiedyś było między nimi. Życzyła swojemu synowi jak najlepiej i była pewna, że tylko przy statecznej i odpowiedzialnej Hermionie, będzie mógł wieść normalne życie.

Wieczorem, gdy Ron już zasnął, długo rozmawiały, popijając herbatę z konfiturą malinową. Molly czuła, że Hermiona ma już inny stosunek do jej syna, ale wciąż miała nadzieję, że coś się między nimi zmieni na lepsze. Młoda kobieta, którą obserwowała, odkąd była nastolatką, zachowywała się inaczej niż zwykle. Była spięta i milcząca.

– Zaraz zrobię wam śniadanie, siadajcie.

– Mamo, tak tęskniłem za domem i oczywiście za twoim gotowaniem – powiedział rozmarzonym głosem, wodząc wzrokiem po dobrze mu znanych starych kątach. – I za tobą, Hermiono – dodał, przytulając ją mocno do siebie, ale ona szybko się wyswobodziła z jego uścisku.

Molly widząc ich razem, otarła łzy rąbkiem fartucha i odwróciła się, chcąc dać im trochę swobody.

– Ron, nie rób tego, proszę – powiedziała stanowczo Hermiona, posyłając mu ostre spojrzenie. – Zgodziłam się przyjechać z tobą do Nory i spędzić noc w dawnej sypialni Ginny, bo nie chciałeś być sam po tym wszystkim, co cię spotkało, ale nic się pomiędzy nami nie zmieniło. A to... – Sięgnęła po zwiniętą gazetę i trzepnęła go nią lekko w klatkę piersiową. – Masz sprostować i to przy najbliższej okazji. Nie będę sprzątać twojego bałaganu. I wyjaśnij wszystko swojej mamie – dodała szeptem na koniec.

Mężczyzna stał całkowicie zbity z tropu. Całe życie zarzucano mu, że za mało się stara, odpuszcza, gdy tylko pojawiają się problemy. Patrzył jednak teraz w gniewne oczy kobiety, którą kochał całym sercem i nie rozumiał, jakie powinny być jego dalsze kroki. Wykazywał zaangażowanie, zainteresowanie jej potrzebami, był wobec niej czuły i troskliwy.

Jej zacięta mina i wrogie spojrzenia otwarcie mówiły, że popełnia błąd i tym razem naprawdę musi odpuścić, jeśli chce zachować, chociaż jej przyjaźń. Po raz kolejny wymykała mu się, a on nie potrafił jej przy sobie zatrzymać. Z przerażeniem zrozumiał, że to już koniec. Musi pozwolić jej odejść.

Dwie twarze 🍓💚🖤 || Dramione || Zakończone.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz