To był sen, a może wizja? Po raz kolejny śniłam że jestem tą dziewczyną i o tym chłopcu który zawsze mi towarzyszył. Po raz kolejny byłam w pizzerii. Wydawało mi się oczywiste że to musi coś znaczyć. Może naprawdę jestem Charlie? Wstałam z podłogi i rozejżałam się. Byłam w tym samym miejscu co wcześniej. Freddy coś kombinował z drzwiami za krzesłem w biurze, więc pomyślałam że mam jeszcze trochę czasu żeby się przejść po restauracji. Moim głównym celem była scena z Toy animatronikami, chciałam zobaczyć czy Bonnie tam jest, czy cień który widziałam wcześniej to napewno nie był on i chociaż to nie zmieniło by nic, po prostu chciałam wiedzieć.
A więc wstałam i poszłam do pomieszczenia ze sceną. Przechodziłam przez korytarze i pomieszczenia patrząc na każdy szczegół ale wszystko było nie zmienione. Rysunki dzieci, te same, plakaty z robotami, te same, nawet tłuste plamy od pizzy na ścianach zostały tam gdzie były. Wtedy uznałam za pewne że to już nie sen, mimo że wszystko wydawało się bardzo realistyczne, tak samo było w tym śnie więc chciałam się upewnić. Czułam niepokój a wraz z nim dziwne uczucie którego nie potrafiłam opisać. Coś ciągnęło mnie do sceny, jakby ktoś prowadził mnie za rękę, jak jakieś małe dziecko pokazywało mi drogę. Chciałam zobaczyć te roboty żeby niedługo je zostawić na zawsze.
W końcu doszłam do sceny i animatroniki były nie ruszone. "To nie był Bonnie" pomyślałam. Uczucie które czułam zniknęło, tak jakbym właśnie dotarła do swojego celu. Musiałam tu dotrzeć i coś odkryć ale jeszcze nie rozumiałam co.
Wtedy usłyszałam jakieś dźwięki, na początku nie wiedziałam co oznaczają. Było to głośne skrzypanie połączone ze zgrzytem pary drzwi ocierającej się o kafelkowaną podłogę. Dopiero wtedy dotarło do mnie co się dzieje.
"Już tu są!" spanikowałam. Dźwięki dobiegały od wejścia do pizzeri, z przeciwnej strony od naszych awaryjnych drzwi i zamkniętych animatroników. Dźwięk był powolny, tak jakby ludzie którzy tu przyszli bali się wejść, jakby najpierw chcieli się powoli rozejrzeć. Postanowiłam nie marnować czasu a więc pobiegłam w stronę Freddiego najciszej jak mogłam i wtedy zobaczyłam "Drzwi są otwarte". Drzwi z napisem "Out of order" były uchylone ale widziałam że dzwięki które słyszałam wcześniej nie pochodziły stąd. Ktoś wszedł do restauracji a drzwi się otworzyły. "Co to oznacza? " Podeszłam do nich i weszłam do środka pomieszczenia. "Muszę je uratować", " To moja ostatnia szansa". Chociaż nie miałam czasu postanowiłam zrobić ostatnią dobrą rzecz zanim ucieknę. Chciałam je uratować od niesprawiedliwego losu.
Nie było tam świateł więc prawie nic nie było widać dlatego otworzyłam szerzej drzwi aby wdało się słabe światło z zewnątrz.
Wtedy je zobaczyłam.
Na przeciwko drzwi leżał zniszczony robot identyczny do Golden Freddy'ego. Ten był brązowy i brudny. Kable wystawały mu z jego oczu i odstających uszu. A w lewej ręcę trzymał mikrofon. Obok niego leżał niebieski robot bez twarzy z czerwonymi, świecącymi oczyma. Miał długie, odstające, królicze uszy, jedno było złamane na pół. Czerwona muszka była bardzo wyblakła i podarta. Przypominał Toy Bonniego. Z drugiej strony leżał czerwony lis z długim, chudym pyskiem. Miał duże zęby i błyszczący, czarny nos. Jedno ucho miał zniszczone i wystawały z niego druty. Miał srebrny hak zamiast lewej ręki oraz czarną przepaskę na oku. Pod ścianą po prawej stronie leżał ostatni robot. Był żółty, miał pomarańczowy, duży dziób i zupełnie zniszczoną szczękę. Miał ucięte, unieruchomione ręce z których wystawały kable i druty. Pomyślałam że to Chicka bo przypominała jej Toy wersję.
-Hej! Słyszycie mnie?
Usłyszałam dziwny trzask, jakby zgrzyt metalu po mojej prawej stronie. Ona się ruszyła. One mnie słyszą.
![](https://img.wattpad.com/cover/157077703-288-k290529.jpg)
CZYTASZ
|| Nie zostawiaj nas... || FNaF ||
FanfictionPewnej nocy, nocy pełnej wspomnień, Marionetka spróbuje uciec z przeklętej restauracji w której spoczywają niespokojne dusze i potwory z przeszłości. Może da radę wyzwolić się z piekła i może to być szczęśliwy dla niej dzień ale może też być to jej...