Rozdział 5 - Oni

63 7 7
                                    

-Tato... Dlaczego zamykają twoją pizzerie? Czy coś się stało? Ostatnio zachowywałeś się inaczej niż zawsze.

-To nic córeczko.

-Tatusiu, proszę, dlaczego nie chcesz mi powiedzieć?

-Oj Charlie, to nie jest takie proste, z resztą jesteś jeszcze za młoda.

-...Chociaż powiedz mi co stało się z Sammim. -To pytanie było szkoujące, męszczyzna znał na nie odpowiedź ale uciekał przed nią, chciał zapomnieć o prawdzie jaką krył. W oczach ojca Charlie pojawiły się łzy, starał się on zdusić je w sobie robiąc bezuczuciową, kamienną twarz. Wziął się w garść i powiedział.

-Charlotte... wszystko będzie dobrze.

Skłamał. Charlie zaczynała rozumieć ale starała się nie dopuszczać do siebie prawdy. Wiedziała że już nigdy nie zobaczy swojego przyjaciela Sammiego. Usłyszała krzyk dziecka za swoimi plecami, odwróciła się więc ale nic za nią nie było. Chciała odwrócić się znów do ojca ale jego też już nie było. Została sama. Znowu.

Otworzyłam oczy. To był tylko sen. Był bardzo dziwny, nie wyglądał jak zwykły wytwór wyobraźni ale raczej jak zniekształcone wspomnienie. Nic nie rozumiałam... Charlie to ja? Wstałam i się rozajżałam. Było bardzo ciemno. Weszłam na parapet.

-Freddy jesteś tu?- Krzykłam w ciemność, a mój głos rozległ się echem po całym budynku. Nagle usłyszałam kroki. Były wolne i równomierne. To on. Mój wzrok przyzwyczaił się do ciemności i zaczęłam dostrzegać żółtego misia idącego w moją stronę.

-Ehh, cześć. -powiedział nieśmiało.

Ucieszyłam się na jego widok, czułam że jesteśmy bardzo podobni. Oboje byliśmy w tej samej sytuacji i cieszyłam się że mogliśmy się nawzajem wspierać.

-Witaj przyjacielu. -Powiedziałam to uśmiechając się w duchu. -A więc dzisiaj przedstawisz mi resztę?

-Cóż... z tą "resztą" jest inaczej niż myślisz.

-Co masz na myśli? -zapytałam skołowana

-Oni są inni, różni od nas. Nie wiem czy warto ci ich przedstawiać.

-Dalej nie bardzo rozumiem.

-Chodzi mi o to że oni...- Mówił to nie pewnie, jakby coś go powstrzymywało, tak jakby nie był pewny czy może mi to powiedzieć.

-Wszystko w porządku?

-Chodzi o to że oni stracili samych siebie, zupełnie nie pamiętają kim byli i kim są. Stracili swoją ludzkość. To tylko chodzące roboty bez własnego rozumu czy sumienia. Kieruje nimi jedynie żądza zemsty.

Nie byłam pewna co myśleć ani tym bardziej co powiedzieć. Chciałam ich poznać żeby wszystkich uratować i upewnić się czy to oni - roboty z moich wspomnień. Przez słowa Freddiego tak naprawdę nie wiedziałam czy mogę im w ogóle pomóc.

-Rozumiem. -Powiedziałam -Mimo to chcę ich zobaczyć. Myślisz że możemy coś dla nich zrobić?

-Nie wiem.-Odpowiedział po czym oparł się o ścianę.- Czasami z nimi rozmawiam ale oni nie reagują, a od pewnego czasu zachowują się dziwniej niż zawsze.

-To znaczy? Co masz na myśli?

-Chodzą po tej całej restauracji tak jakby czegoś szukały, dalej się dziwię że Cię jeszcze nie spotkały. Wcześniej wydawało mi się że chodziło o stróża nocnego ale od kiedy go nie ma nie wiele się zmieniło, teraz są nawet bardziej aktywne.

Dokładnie wsłuchiwałam się w jego słowa i powoli do mnie dotarło że może im chodzić o mnie. Nie mogłam być pewna ale myślałam że może dzielimy to wspomnienie, gdy dałam im kostiumy. Starałam się wyżucić tą myśl z głowy jako pochopne przypuszczenie ale to był mój jedyny pomysł na to o co mogło im chodzić. Chciałam poznać prawdę jak i zarówno im pomóc a więc mimo strachu podjęłam decyzję:

-Zaprowadź mnie do nich.

~~~

Witam

...

Po  r o k u

Nareszcie wróciłem do tej książki i mam zamiar ją skończyć. Jestem w trakcie pisania następnego rozdziału, jak go skończę opublikuje go dopiero jak dostane chociaż jedną gwiazdkę żeby wiedzieć że ktoś to jeszcze czyta.

Więc jeśli to czytasz pamiętaj o gwiazdce ☆

|| Nie zostawiaj nas... || FNaF ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz