2

35 4 0
                                    



Wychodząc z domu dwudziestego ósmego czerwca Carter nie mógł uwierzyć w to, co widzi.

Cały podjazd przed masywną bramą jego domu był zastawiony przez chmarę młodych dziewczyn, piszczących tak, że uszy więdły i trzymających w dłoniach duże, kartonowe fanarty oraz plątających się pomiędzy nimi dziennikarzy i fotografów, których krzyki do tej pory szumiały w głowie Cartera.

Wiedział, że to w końcu nastąpi.
W końcu wczorajszego wieczoru, gdy Carter już smacznie spał, jeden z jego utworów znalazł się na pierwszym miejscu światowej listy przebojów.

Tłum fanów pojawił się pod jego domem już z samego rana, gdy niczego nieświadomy brunet wyszedł z budynku na poranny jogging. Miał na sobie czarne dresy z adidasa i białą koszulkę na ramiączkach.
Nawet nie zarejestrowałby, jak wyglądał w tamtym momencie, gdyż wyszedł z domu od razu po wstaniu z łóżka, półprzytomny.
Jednak  jego zdjęcia momentalnie obiegły internet i znajdował się teraz pod ostrzałem wszystkich portali plotkarskich. Niektóre z nich pisały, że młody piosenkarz chciał niepostrzeżenie wymknąć się z domu, aby odwiedzić swoją domniemaną dziewczynę - Katie Floyd. Nastolatka była znana w muzycznym świecie od ponad roku. Mieszkała w jednej z najbogatszych dzielnic Nowego Yorku, obok której Carter niestety przebiegał podczas porannego maratonu.

Poprzedniego dnia nieświadomie zatrzymał się obok jej domu, aby napić się wody. I to był jego błąd.

Wszędzie teraz widniały jego zdjęcia, a autorzy artykułów rozdrabniali  się nad jego romansem z młoda piosenkarką.

- Ja pierdolę. - szepnął Carter, biorąc twarz w dłonie.

Powiedzenie, że był załamany w tej sytuacji byłoby zdecydowanie ogromnym niedopowiedzeniem. Był wściekły, zażenowany i zniesmaczony.

Właśnie tego dnia po raz pierwszy poczuł piętno sławy.

Cóż, był pewny, że na sławę nie składają się same dobre momenty. Gwiazdy często były głównymi bohaterami ogromnych skandali, ale nie spodziewał się, że dopadnie go to tak szybko.

Nie chciał, żeby ludzie myśleli, że wybił się na sławie Katie.
To było okropne.
Cały jego sukces na który ciężko pracował teraz został przypieczętowany nadaniem mu łatki chłopaka młodej gwiazdy.

- Stary. - drzwi jego pokoju delikatnie się uchyliły, ukazując stojącego w nich Christopher'a.
Jego zmartwiony wyraz twarzy tylko upewniał Cartera w przekonaniu jak bardzo źle jest.
- Przejebane. - stwierdził blondyn, patrząc prosto w wściekłe oczy bruneta w których mógł przysiąc, że dostrzegł  łzy.

- No co ty, kurwa nie powiesz. - warknął Carter, delikatnie przymykając oczy i odchylając się do tylu, aby położyć głowę na oparciu kanapy.
Westchnął, czując, jak bicie jego serca jeszcze bardziej przyspiesza.

- Twoja matka próbuje to wszystko odkręcić. - poinformował blondyn. - Dzwoni po tych dennych pisemkach,  ale chyba na marne. - stwierdził blondyn. - Nigdy nie sądziłem, że to powiem, ale twój skandal sprzedaje się, jak ciepłe bułeczki, Breeze.

- Wypchaj się. - syknął brunet.

- Twoja matka rozmawia teraz z menagerem tej całej Katie. Próbują dojść do porozumienia. - oznajmia blondyn, delikatnie wciągając powietrze. - Cóż, powinieneś przygotować się na najgorsze.

- Czy w tym przypadku może być jeszcze gorzej? - jęknął brunet,  a jego nieobecny wzrok utkwił w białym suficie.

- Owszem, może.

- Przejdź do konkretów Christopher. - brunet kolejny raz tego dnia przewrócił oczami.

- Mogą poinformować media, że to prawda. - oznajmił blondyn, a Carter gwałtownie podniósł się z kanapy. - Mogą powiedzieć, że ty i ta cała Katie naprawdę jesteście razem. - westchnął.
- Taki chwyt marketingowy. Słyszałem, jak menager tej laski mówił, że oboje na tym skorzystacie.

- Matka i Smith nie mogliby  mi tego zrobić. - stwierdził pewnie, jednak w głębi duszy czuł, że to nie prawda.
Smith był dobrym menagerem, ale przy tym  okropnym materialistą. Wszystko, co przynosiło duży zysk, uważał za słuszne. 
- Przecież oboje wiedzą, że kiedyś miałem pierdolonego chłopaka. Gdy to wypłynie, zrobi się okropnie.

- Wiem, Carter. - westchnął blondyn. - Ale Smith wyglądał na przekonanego.

- Kurwa mać. - warknął blondyn, po czym przegryzł wargę, wychodząc z pokoju. Trzasnął drzwiami i zbiegł po marmurowych schodach, szybciej, niż kiedykolwiek mu się to udało. Z zaciśniętą  szczęką wszedł do biura matki w którym jak się spodziewał, siedziała razem ze Smithem.

- Nie dam się wkręcić w żadne pierdolone gówno. - warknął, a jego matka otworzyła usta w zdziwieniu. - Nawet, kurwa nie próbujcie. - zagroził, unosząc palec wskazujący.

- Nie unoś się tak młody. Przecież wiesz, że  mamy innego wyjścia. Musimy potwierdzić, że jesteście razem, bo inaczej w internecie zrobi się burza - stwierdził Smith.
- Ponadto, to opłacalny układ. - wzruszył ramionami, lekko unosząc kącik ust. - Oboje na tym skorzystacie, a wasze kariery wejdą na wyższy poziom. Nic nie interesuje ludzi bardziej niż dwójka zakochanych w sobie, utalentowanych nastolatków. - cmoknął, przybierając na twarz delikatny uśmiech.

- Carter. - zaczęła łagodnie jego matka, widząc jak syn  jeszcze mocniej zaciska szczękę, łypiąc na nich wściekłym spojrzeniem. - Wiesz, że oboje chcemy dla ciebie jak najlepiej.

- Właśnie kurwa, chyba nie. - warknął brunet. - Wypisuje się z tego. - stwierdził, unosząc dłonie - Nie pozwolę aby przypisano MOJĄ ciężką pracę jakiejś pieprzonej gwiazdeczce estrady. Skończyłem. - oznajmił, po czym opuścił gabinet, z impetem trzaskając drzwiami.

Jak mogli mu to zrobić? Podjąć decyzje za jego plecami, pomimo tego, że był praktycznie dorosły i powinien decydować sam za siebie?
Nie mógł tego przełknąć.
Jego frustracja i wściekłość sprawiła, że stojące w salonie okropnie drogie wazy jego matki wylądowały  na podłodze w kawałkach, odbijając się od ścian.

- Chłopie. - syknął Christopher, pojawiając się obok wściekłego bruneta. - Hej, już w porządku - oznajmił, widząc zagubione spojrzenie brązowookiego.
Carter momentalnie znalazł się w ramionach blondyna, który delikatnie klepał go po plecach, jeszcze kilkukrotnie szepcząc, że wszystko jest w porządku.

Obaj opuścili salon, przy okazji biorąc ze sobą ulubiony burbon ojca Cartera.
Pierwszy raz pili go trzy lata temu, w wieku zaledwie czternastu lat na szkolnej wycieczce. Obaj chcieli zaimponować ładnym koleżankom, pokazując im jak bardzo są męscy.

Cóż, skończyli w kiblu, wypluwając z siebie alkohol przez resztę nocy.

Pomimo tego zdarzenia, pili burbon jeszcze kilkukrotnie. Zawsze, gdy w życiu któregoś coś się jebało.
Wypili cała butelkę, gdy zmarł ojciec Catera, gdy Christopher'a rzuciła jego wymarzona dziewczyna, oraz zawsze, gdy któryś z nich był po okropnej kłótni z rodzicami.
Kiedy  życie Cartera się jebało, Christopher był przy nim. Wystarczyło jedno słowo, a blondyn zjawiał się w willi Cartera, nawet w środku nocy.
Zarówno Carter jak i jego matka traktowali Chris'a jak członka rodziny, dlatego nikogo nie powinno zdziwić, że blondyn miał klucz do ich domu.

Często zakradał  się w nocy, robiąc okropne żarty Carterowi. Uwielbiał, gdy brunet wrzeszczał, widząc na swoim ciele sztucznego węża podrzuconego przez Chris'a, oraz gdy brązowooki stawał przed lustrem każdego 1 kwietnia.
Jego włosy były wtedy pomalowane na któryś z kolorów tęczy szamponetką, tak samo jak brwi, a na twarzy oraz całym ciele znajdowało się mnóstwo spektakularnych penisów narysowanych niezmywalnym markerem.
Uwielbiał patrzeć, jak Carter przez cały tydzień chodzi zirytowany, wyglądając jak klaun.

- Za co pijemy dzisiaj? - spytał Christopher, unosząc znajdująca się w dłoni butelkę.

- Za przejebane życie. - stwierdził bez ogródek Carter, biorąc pierwszy łyk mocnego alkoholu.
Napój palił mu przełyk, ale pił go dopóki pusta butelka nie wylądowała na ścianie, rozbijając się w drobny mak.













piszcie, co sądzicie jak na razie skarby x

luvmyshawnmendes

STARBOY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz