Brunet nie spodziewał się, że kłótnia z matką pójdzie tak gładko i bezboleśnie.
Kobieta standardowo nawrzeszczała na niego za wypity alkohol, zabroniła spożywania napojów wysokoprocentowych i wlepiła tygodniowy szlaban, który już następnego dnia stracił ważność, gdyż brunet bez problemu wyszedł z domu na śniadanie do swojej ulubionej restauracji.Oczywiście wyjście standardowo nie obyło się bez czapki i okularów przeciwsłonecznych, które miały za zadanie ukrywać jego twarz przed potencjalnymi fanami, bądź natrętnymi reporterami.
Z domu wymknął się tylnymi drzwiami, o których zapewne stojący przed główną bramą dziennikarze nie mieli pojęcia. Do ‚blessved' dojechał na rowerze. Zostawił go pod restauracją, ówcześnie przypinając, aby nikt nie ukradł jego najnowszego, niezwykle drogiego nabytku.
Jego chwilowe zamyślenie spowodowało, że wchodząc do baru wpadł na kogoś. Odbił się od twardego torsu i delikatnie zatoczył do tyłu.
Okulary spadły z jego nosa, jednak momentalnie włożył je z powrotem, z przerażeniem rozglądając się wokół. Chciał tylko ocenić, czy nikt nie patrzy w jego stronę, ponieważ miał już dość chodzącego za nim ciagle, dręczącego tłumu.
Jednak jedyną osóba która w tej chwili na niego patrzyła, był stojący przed nim, zielonooki brunet. Ich oczy na chwilę się spotkały, jednak okulary bruneta ochraniały go przed spojrzeniem szmaragdowych tęczówek.
Carter nieświadomie przegryzł wargę, skanując bruneta spojrzeniem spod ciemnych oprawek.
Miał na sobie czarny garnitur, tego samego koloru krawat oraz białą koszulę pod idealnie skrojoną marynarką.
Carter skrzywił się nieznacznie, domyślając się, że ma doczynienia z typowemu korpo szczurem, któremu śpieszno, aby wspinać się po szczeblach jakże nudnej kariery. Delikatnie przewrócił oczami, dziękując w duchu, że brunet nie może tego zauważyć.- Wybacz. - oznajmił, gdy w końcu udało mu się stanąć prosto. Trudno było utrzymać równowagę, gdy stało przed nim takie ciacho.
- Nie ma problemu. - odpowiedział brunet, po czym po raz ostatni spojrzał na Cartera, odwrócił się na pięcie i skierował w stronę stojącego niedaleko czarnego audi.
Chłopak miał wrażenie, że spojrzenie szmaragdowych tęczówek dosłownie na pół sekundy wylądował na jego ustach, jednak postanowił zbagatelizować to uczucie.
Normalnie brunet po prostu zignorowałby faceta, który stanął na jego drodze, jednak tym razem nie był w stanie tego zrobić.
Jeszcze przez chwilę obserwował go spod czarnych okularów, po czym czując, jak bardzo jego plus przyspieszył, wszedł do restauracji.
Jak w transie usiadł przy swoim ulubionym stoliku w kącie restauracji, po czym wyjął z plecaka srebrnego laptopa i położył go przed sobą.Westchnął, próbując wyrzucić z głowy obraz przystojnego bruneta, jednak czuł, że ten będzie śnił się mu po nocach. Momentalnie usłyszał w głowie jego delikatnie zachrypnięty głos, który od razu go urzekł. Dodatkowym plusem, był akcent bruneta, który Carter od razu zauważył. Brytyjski.
Skarcił się w myślach, ponieważ znowu myślał o tym, o czym myśleć nie powinien.
Jego zadaniem teraz było skupienie się na muzyce, a jakiekolwiek romanse powinny poczekać, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, ze Carter oficjalnie miał dziewczynę.Hm, miał ochotę prychnąć. Niby byli razem, a nawet oficjalnie się nie znali. Co prawda, widzieli się na jakichś eventach raz czy dwa, ale nigdy nie podali sobie dłoni w geście przywitania.
Zdjął czapkę oraz okulary, po czym przeczesał palcami przyklapnięte włosy.
Do jego stolika podeszła znajoma kelnerka - Cassie. Lubili się i byli czymś na kształt przyjaciół. Kiedyś nawet przez chwilę byli w związku, jednak oboje po kilku tygodniach doszli do wniosku, że nie są dla siebie tym, czego oczekują. Rozstali się w przyjaźni, a dzięki temu, że Cassie była koleżanką bruneta, mógł przesiadywać w restauracji godzinami oraz liczyć na dyskrecję obsługi.Jego stolik znajdował się na uboczu i praktycznie nie był widoczny, gdy wchodziło się do restauracji, bądź siedziało na którymś z krzeseł w centrum pomieszczenia. Może dlatego tak uwielbiał to miejsce.
Gdy był młodszy przychodził tu z tatą, a gdy nieco dorósł pojawiał się tu już samotnie. Czasami myślał, że to miejsce jest magiczne, ponieważ zawsze, gdy tam przebywał miał niesamowitą wenę oraz wrażenie, że piosenki piszą się same w jego głowie.- Co Ci podać, C? - spytała Cassie, posyłając mu delikatny uśmiech.
Była piękna, to musiał przyznać. Podobała mu się fizycznie, zapewne tak samo jak większości męskiej populacji. Jednak on dostrzegał w niej coś więcej, niż tylko urodę. Cassie posiadała wrodzoną charyzmę. Potrafiła rozmawiać z nim na każdy temat, uwielbiała słuchać i dawała bardzo mądre rady. Nie mógł uwierzyć, że była od niego zaledwie rok starsza.- Jak zwykle, zdam się na ciebie, Cass. - uśmiechnął się, a brunetka puściła mu oczko, po czym odeszła od stolika z widocznym rumieńcem na twarzy.
Tak właśnie na kobiety działał Carter Breeze.
Był po prostu pięknym chłopcem. Onieśmielał dziewczyny nie tylko swoim wyglądem, ale również wrodzoną inteligencją, która pozwalała mu uwodzić partnerki, nawet gdy one nie czuły się uwodzone.
W końcu kobiety od zawsze kochały inteligentnych facetów.Brunet nieznacznie się skrzywił, widząc na ekranie laptopa powiadomienie z Instagrama.
katiefloyd zaczął/zaczęła Cię obserwować
Obejrzała się. - pomyślał, przewracając oczami.
Już chwilę później na ekranie pojawiła się wiadomość od młodej piosenkarki.
katiefloyd: ty i ja, Roden Street 25, 12 pm, dzisiaj, piszesz się?
carterxbreeze; piszę.
CZYTASZ
STARBOY
Teen FictionCarter Breeze Williams jest wschodząca gwiazdą popu. Siedemnastolatek, którego płyty sprzedają się w milionach nakładów ma jednak pewien problem - były chłopak psychopata. Gdy dowiaduje się o skrupulatnie ukrywanych przez jego bliskich pogróżkach...