Rozdział 2. Nazywam się...

1.5K 97 2
                                    

Gdy wyszłam z autobusu, to pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to transparent informujący uczniów o tym co może ich czekać w nowym roku. Masywne mury szkoły, imponujący wygląd i eleganckie wnętrze. Oto co rządziło tą szkołą, pieniądze. Chodzę do prywatnej szkoły, z innych wielokrotnie mnie wylano. Podobno to miejsce dla wyjątkowych ludzi. Ja wam powiem jedno, to miejsce dla ludzi takich jak ja, nie nadążających za nauką i życiem. Moje wujostwo musi płacić dużo pieniędy, których, w nawiasie, nie ma. Ciocia pracuje jako położna w szpitalu, a wujek jest cukiernikiem. Po skończeniu szkoły i zdobyciu pieniędzy, oddam im całą kasę z nadwyżką.

Przed oczami mignęłam mi znajoma twarz, ciemnie włosy, czerwone usta i piękne granatowe oczy. Moja przyjaciółka Lessie. Ona jako jedyna z bogatych dzieciaków potrafi być miła i pomocna.

- Tyche, kochana jak dawno cię nie widziałam. Byłaś gdzieś na wakacjach? Poznałaś kogoś? Mówie ci w Australi jest super, patrz, patrz nawet podłapałam tam opalenizne- pokazała swoją twarz. Ubrana była w białe buty, czarną spódniczę i dziwną bluzkę- Tamtejsi ludzię są tacy mili, a te kluby, raj. Za rok jedziemy razem. Widziałaś...

- Ej, ej spokojne mamy jeszcze czas przed lekcjami żeby pagadać i po lekcjach, i cały rok więc, spokojne.

- Sorrki. Jak się czym podniece to.... no wiesz, buzia się minie zamyka. No to gdzie jednak pojechałaś na wakacje, tak jak mówiłaś do domku nad morzem.

- Nie. Wujek powiedział, że w tym roku nie jedziemy.- powiedziałam kierując sie do szkoły i rozglądając się. Większość ludzi, których spotkał mój wzrok patrzyła na nas z góry, ale to normalne- myślę, że to ma związek z pieniędzmi. Wujkowi coraz słabiej idzie z cukiernią.

- Jak byłam u ciebie to mówiłam mu, żeby przeniósł się do centrum. Te jego jagodowe babeczki zbiłyby fortunę- zauważyłam, że oblizuje usta.

- A powiedz mi czy on kogoś słucha?- popatrzyłam na nią z politowaniem.

- Al czy niebo jest czerwone?- odpowiedziała pytaniem na pytanie.

- Zależy,kiedy.

- Jesteś niemożliwa- powiedziała. Natomiast ja nic nie odparłam, bo zobaczyłam idącego w naszą stronę Dannego.

- Spójrz kto tam idzie.-zakrzyknęła uradowana Lessie i rzuciła się w kierunku chłopaka. Potem wpadła mu w ramiona i przytuliła bardzo mocno, w sumie nie ma się czemu dziwić, nie widzieli się całe wakacje. Gdy się od siebie oderwali ja nadal stałam w miejscu i przyglądłam im się z szerokim uśmiechem.

Później obydwoje ruszyli w moim kierunku. Danny chodził o kulach, podobno kilka lat temu dostał skuczu i nogi nie mogą prawidłowo pracować. Teraz nie może chodzić i ćwiczyć na w-f.

- Boże, Dobrze wyglądasz, nie widzieliśmy się z tysiąc lat-powiedziałam i uściskałam go.

- Nie przesadzaj, o ile mnie pamięć nie myli, a nie mam żadnych z nią problemów, to było to tydzień temu- rozbawienie ogarnęło jego twarz. Ach ten głos,nie uwierzycie, ale Danny pięknie śpiewa.

- Byliście razem i mnie nie zabraliście- tupnęła wkurzona Lessie, gdy się denerwuj zachowuje się jak pięciolatka.

- Byłaś w tej swojej Australii- rzucił wkurzony.

Czekajcie, wkurzony??? Dlaczego?

- Uuuuu, akurat od tego pięknego kraju to się odczep, wiesz, że musiałam tam pojechać- warknęła poirytowana.

- Taa, mogłaś tego nie przyjmować, sam musiałem jej pilnować.

- Jasne miałeś wielkie problemy.

- Hej, może mi ktoś wytłumaczyć o co tutaj chodzi?- zapytałam zdezorientowana. Przed chwilą się ściskali, a teraz skaczą sobie do gardeł???

- Taka mała sprawa między nami- rzucił Danny- zaraz dzwonek chodzmy na zajęcia.

Jak powiedział tak zrobił. Odwrócił się i ruszył w kierunku szkoły. Jeszcze nigdy tak się nie zachowywali, najpierw wujek z ciocią, potem oni. Czy tylko ja oczymś nie wiem??

- O co mu chodziło?- szepnęłam Lissie na ucho. Ona jedynie zrezygnowana pokręciła głową.

Gdy weszliśmy do budynku,,w którym uczyłam się od niedawna poczułam się przytłoczona masywnymi pięknymi ścianami. Wszędzie znajdowały się podarunki dla szkoły od rodziców bogatych uczniów, tu posągi i pomnki, tam obrazy znanych autorów, było tu pięknie. Większość z tych rzeczy, ta taka jakby łapówka, aby nie wyrzucono ich dzieci z tej szkoły, wiecie tu alkochol, tam papierosy, szkoła tego nie toleruje.

- Dobra do zobaczenia na czwartej lekcji.- rzuciła Lessie i uciekła na zajęcia artystyczne. Ja z Dannym mieliśmy biologie dla zaawansowanych. We trókę mieliśmy tylko angielski.

Lekcję minęły szybko i ani się obejrzałam siedziałam w klasię od angielskiego. Równo z dzwonkiem do klasy weszła niska kobieta, jednak nie była to pani Smith. Wszyscy zakończyli swoje rozmowy pod surowym spojrzeniem nauczycielki.

Ktoś wydał z siebie jęk. Odwróciłam się i ujrzałam Dannego, który rzucał niespokojne spojrzenia Lessie, ona natomiast skupiona ze zmróżonymi oczami potrzyła na nowoprzybyłą.

- Dzień dobry, pani Smith nie mogła dzisiaj przyjść, jestem na zastępstwie. Nazywam się Adrianna Chuks.

Bogini wygnaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz