Rozdział 6 [Na ratunek Dusi]

208 26 55
                                    

.:POV Nitashi:.

Do Szczecina zostało nam jeszcze 15 minut. To chyba jeden z najgorszych dni w moim życiu... Dzieci utknęły w grze, większość uważają, że to wina Dusi i jej firmy, którą przejęła po swoim przyjacielu. Uważają, że skanery są niebezpieczne i powinni je zlikwidować. O protestach mówili nawet w radiu. Daria wyglądała na przerażoną i wręcz modliła się o to, by Dusi nic się nie stało. Jedyne co mogłem zrobić, to złapać żonę za rękę.

-Spokojnie, jestem pewien, że nic jej nie jest -powiedziałem, dalej prowadząc samochód.
-Ale to nie jest fair, że wszyscy zrzucają na nią winę! -powiedziała Daria.
-Skarbie, ja wiem... Dlatego jedziemy jej pomóc. Dusia jako jedyna zna się dobrze na skanerach i tylko ona znajdzie błąd w skanerach, by uratować dzieci.
-Izabela...

Spojrzała się w okno. Mięliśmy jechać do rodziców, a nagle takie coś... Biedne dzieciaki. Mam nadzieję, że uda nam się ich szybko stamtąd wyciągnąć. Po kilku minutach ciszy wreszcie dojechaliśmy do miasta. Przemierzaliśmy ulice, większość z nich była pusta. Ale kiedy byliśmy bliżej firmy, zauważyliśmy to...Wielki protest. Wiele osób miało transparenty, wyzywające Dusie lub skanery. A ust niektórych osób, padały okropne słowa. Patrzyliśmy na całą sprawę kilka sekund, a następnie wcisnąłem mocniej pedał gazu i odjechałem kilka ulic dalej. Nie spodobało się to Darii, bo pomyślała, że nie pomożemy Dusi. Ale ja miałem plan. Dusia kilka razy zapraszała mnie i innych do firmy. Znałem rozmieszczenie ważniejszych pomieszczeń, ale to nie było teraz istotne. Ważniejsze było to, co działo się obok wielkiego budynku, czyli plac budowy. Od jakiegoś czasu był tam stos piasku, który układał się w rampę. Dlatego zajechałem przed wejście na budowę i zatrzymałem pojazd.

-Co ty robisz? -zapytała moja żona.
-Myślę -odpowiedziałem.
-Niby nad czym? Dusia nas potrzebuje, a ty zatrzymałeś się przed zamkniętym placem budowy! Powinniśmy teraz pomóc naszej przyjaciółce. Nitek patrz, czy tam przypadkiem nie idzie Cubix?

Odwróciłem się i zauważyłem naprzeciwko Karola, który zmierzał w stronę firmy. Otworzyłem szybko drzwi i zawołałem go. Przybiegł szybko i wszedł do auta.

-Nitashi, Daria jak dobrze, że jesteście. Ale co robicie przed placem budowy? -zapytał zmieszany mężczyzna.
-Też próbuję się tego dowiedzieć -dodała Daria, krzyżując ręce.
-Wpadłem na genialny pomysł! Zapnijcie pasy i trzymajcie się mocno -powiedziałem. -Spokojnie Karol, poniosę koszty szkód.
-CO?! -powiedzieli w tym samym czasie Daria i Karol.

Cofnąłem się i wjechałem na drugi pas. Widziałem małe przerażenie w oczach żony, dlatego pocałowałem ją w policzek. Następnie przez chwile paliłem gumę i ruszyliśmy. Mieliśmy ładny, 50-metrowy odcinek, by się rozpędzić i przebić przez bramę placu budowy. A następnie kolejna prosta i rampa. To było niebezpieczne i szalone, ale wiedziałem co robię.Zbliżaliśmy się bliżej zamkniętej bramy i... Skręciłem w nią. Udało nam się przez nią przedrzeć! Znajdowaliśmy się budowie i jechałem prosto na "rampę".

-Nitashi, co ty zamierzasz zrobić!? -zawołała przestraszona Daria.
-Trzymajcie się mocno -odpowiedziałem, dociskając gaz.
-AAAAAA!!

Wjechaliśmy na rampę i nas wybiło. Byliśmy chwilę w powietrzu, a następnie przebiliśmy się przez jedno z okien w firmie Dusi. Lekko pękła przednia szyba i nie mięliśmy lusterka po stronie Darii. Wtedy spojrzałem się na moich kompanów, moja żona trzymała się mocno fotela, a Cubix...

-To było zajebiste! Chce jeszcze raz! -krzyknął Cubix.
-Gościu chyba Cię powaliło! -krzyknęła Daria.
-Tak wiem uwu.

Wtedy drzwi do sali się otworzyła, stała w nich Dusia. Z wrażenia wypadł jej telefon z ręki, a my tylko patrzyliśmy się na nią jak głupi. Jednak po chwili z auta wyszedł Karol i przytulił ją, a po chwili wrócili do auta.

Kwadratowa Masakra - Następna Generacja /NIEAKTUALNE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz