Rozdział 7 [Hakerzy]

205 25 17
                                    

.:POV Maja:.

Minęła już godzina od tego całego "zhakowania". Dla bezpieczeństwa wszyscy siedzą w swoich domkach, oprócz nas... Całą ekipą siedzieliśmy w moim domku. Próbowaliśmy coś zrobić, może jednak jest jakaś szansa by, to wszystko naprawić? Aleksy i Max cały czas próbują obejść zabezpieczenia hakera lub hakerów- Nic o nich nie wiemy. Mogą to być działa jednej osoby albo jakiejś zorganizowanej grupy. Jednak najdziwniejsze jest zachowanie Anny... Zachowuje się tak, jakby o wszystkim wiedziała. Znaczy się, na początku również panikowała, ale teraz zachowuje się, jakby tu tkwiła od zawsze! Niby że jest najmłodsza, to skrywa w sobie tyle tajemnic, ile mój ojciec kłamstw. Eh... Rozmyślałam też nad swoim zachowanie wobec ojca- Zachowałam się dziecinnie. Nie powinnam tak od razu na niego naskakiwać, byłam głupia. Myślałam, że tak by postąpiła większość osób w moim wieku, ale czy aby na pewno? Było tyle możliwości zareagowania, a ja wybrałam tą najgorszą... Mogłam jednak zostać w domu, ale wtedy moi przyjaciele zostaliby zamknięci w grze-

Postanowiłam wyjść z pokoju, gdzie znajdowali się wszyscy i ruszyłam w stronę schodów. Weszłam po nich na górę, a następnie ruszyłam w stronę balkonu. Otworzyłam szklane drzwi i weszłam na zewnątrz. Złapałam się poręczy. Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy. Skanery były dobre, pozwalały urozmaicić grę. Dzięki nim możesz poczuć to, co doświadczamy w grze: ból, ciepło, zimno, zmęczenie i resztę... Na szczęście skanery są sprzedawane osobą, które ukończyły 16 lat, więc osoby poniżej tego wieku, nie skorzystają z nich. To dla nich zbyt ryzykowne.

Nagle poczułam silniejszy powiew wiatru. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że na niebie zaczęły zbierać się burzowe chmury. No cóż, pewnie chwile popada i znikną. Jednak coś innego miało się zdarzyć. Nagle zaczęłam słyszeć szepty. Ta osoba mówiła cały czas moje imię. Rozglądałam się wokół, nawet spojrzałam na dół, ale nikogo nie było. Kiedy ponownie spojrzałam się w niebo, to zauważyłam, że chmury przyjęły kształt czyjejś twarzy. Przestraszyłam się, dlatego wróciłam do środka i pobiegłam do reszty.

-Ludzie słuchajcie! Nie uwierzycie w to, co się dzieje na dworze-

Kiedy weszłam do pokoju, nikogo tam nie było? Ale jeszcze kilka minut temu tu byli! A gdyby gdzieś się wybierali, to by mnie zawołali. Przeszłam się po całym domu, nigdzie ich nie było. Czy oni mnie zostawili? Załamana usiadłam na kanapie. Spuściłam głowę, a po twarzy zaczęły mi lecieć łzy i wtedy ponownie usłyszałam szepty. Otarłam oczy i podniosłam głowę, dalej nikogo nie widziałam. Wstałam z kanapy i znowu zaczęłam przeszukiwać dom. Kiedy weszłam na ostatnie piętro, szepty zaczęły robić się coraz głośniejsze. Przede mną był długi korytarz, a na samym końcu drzwi na strych. Powoli zaczęłam iść przed siebie, dokładnie rozglądając się dookoła. Im bliżej byłam drzwi, tym szepty stawały się coraz głośniejsze. Kiedy znajdowałam się jakieś 5 metrów od drzwi, usłyszałam dwa, nieznajome mi głos.

-Jak ją nazwiemy? -zapytał męski głos.
-Myślałam nad Mają... Zawsze podobało mi się to imie -odpowiedziała kobieta.
-Przepiękne imie, dla naszej małej księżniczki~. Kochanie? Kochanie! Co się dzieje?!
-Proszę się odsunąć! Pańska żona przestała oddychać i trzeba ją natychmiast reanimować. Barbaro, proszę, weź dziecko, a pan niech wyjdzie! -powiedział lekarz.

Ustałam w miejscu. C-co to miało być? Czy to... To byli rodzice? Byłam przerażona. Nagle poczułam,że nogi odmawiały mi posłuszeństwa i zaczęłam się chwiać. Na szczęście szybko złapałam się pobliskiej szafki. Po chwili zaczęłam gorzej widzieć, wszystko wokół było rozmazane, a szepty zamieniły się w głośny śmiech. Co się ze mną dzieje?

-Panie doktorze, co z moją żoną? -zapytał ponownie męski głos.
-Naprawdę mi przykro panie Łukaszu. Pańska żona tego nie przeżyła. Moje kondolencje... -powiedział lekarz. -Siostro, zanotuj proszę czas zgonu. 27 stycznia 2028 roku, godzina 20:45:45.
-Mogę zobaczyć córkę?
-Oczywiście, proszę za mną.
-Maju... Tak mi przykro... A-ale spokojnie, damy sobie radę...
-NIEEEEE!! -krzyknęłam.
-Maja? No w końcu Cię znalazłam! Co się stało? Maja? Maja! -krzyknęła Zuzanna.

Kwadratowa Masakra - Następna Generacja /NIEAKTUALNE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz