Obudziłam się rano, a przed oczami pojawił mi się zegar odliczający czas. Pokazywał, że zostały nam 4 dni, 58 min i 26 sekund. A no tak... Hakerzy powiedzieli, że mamy 5 dni na wydostanie się stąd- I jak niby to mamy zrobić? To nie jest już Minecraft z lat naszych rodziców. Teraz jest o wiele trudniej i wszystko może nas zabić. No właśnie, nawet nie wiemy, co się stanie, jak ktoś zginie... I tego raczej nikt nie chce wiedzieć. Nagle poczułam uderzenie czymś miękkim w plecy. Kiedy się obróciłam, zauważyłam Laurę i Izę. Ich postawa znaczyła tylko jedno. Chciały wojny na poduszki.
-Sorki, ale ja pasuje -powiedziałam, wstając z łóżka.
-Co?! Żartujesz chyba sobie -powiedziała Iza.
-No weź, bez Ciebie nie będzie zabawy -dodała Laura. -A może tu chodzi o coś innego?
-Chodzi Ci o to, to?
-Tak, o to, to.
-Co lub kto to "to, to"?
-Maju, ty już wiesz kto~.
-Oczywiście, że Twój *kaszel* mąż *kaszel*.
-Mąż? Przecież ja mam 17 lat-
-No dobra, Twój PRZYSZŁY mąż. Jezu, to brzmi jeszcze bardziej debilnie.
-Yhm.
-To... Powiecie mi w końcu, o kim mówicie?Spojrzały się na mnie z wielkim rozczarowaniem. Laurze aż wypadła poduszka z rąk, którą po chwili podniosła. I oczywiście nią we mnie rzuciła. Następnie podeszła do małego stoliczka koło swojego łóżka i zaczęła pić wodę.
-Ty jesteś poważna?! Chodzi nam o Twojego adoratora -powiedziała Iza, rzucając poduszkę na swoje łóżko.
-Aaaaa, chodzi wam o niego! Trzeba było mówić od razu, że macie na myśli Aleksego -odpowiedziałam.
-CO?Chyba znowu powiedziałam coś złego- Laura prawie zakrztusiła się wodą, ale szybko ją wypluła. Mina Izy nie była za to lepsza... Na początku była zaskoczona, ale zaskoczenie nagle zmieniło się we wściekłość. I wtedy poczułam, że będzie po mnie- Podeszła do mnie i złapała mnie za ramienia, mocno ściskając.
-CO MASZ NA MYŚLI, MÓWIĄC O ALEKSYM?! -krzyknęła Iza.
-Izabelo, spokojnie. Pewnie się pomyliła i chciała powiedzieć imie tego drugiego... Prawda Maju? -zapytała Laura.
-Chwila, to ja jeszcze komuś się podobam? -zapytałam.Chyba powiedziałam coś, czego nie powinnam- Izabela po chwili mnie puściła i spojrzała się tylko na Laurę, która wzruszyła ramionami. Zapadła cisza. Chciałam ją przełamać, ale nie widziałam co powiedzieć. Dlatego postanowiłam, że wyjdę z pokoju i pójdę sprawdzić, jak miewa się reszta. Jednak chwile przed wyjściem dziewczyny mnie zatrzymały.
-To ty nie wiesz, że... -zaczęła Izabela. -Że mu się podobasz? Po tych wszystkich znakach, które Ci daje-?
-I chcesz jeszcze powiedzieć, że podobasz się Aleksemu? -dodała Laura. -Z tego nie wyjdzie nic dobrego...
-No cóż, niby że to najlepsi przyjaciele, to Max może go rozszarpać, jak się dowie.
-Wiecie co, potrzebuje świeżego powietrza. Jak co to będę w salonie albo na balkonie -powiedziałam, szybko wychodząc.Uh- W końcu stamtąd wyszłam. Co to miało znaczyć? Powinniśmy się skupić na ucieczce stąd, a bawimy się w "shipowanie" i związki! Jednak ja nie lepiej się zachowuje... Te nagłe uczucia do Aleksego- Jak to właściwie się stało? Przez cały obóz rozmawialiśmy jak normalni przyjaciele i wtedy jeszcze nic nie czułam. Ale odkąd tu utknęliśmy, to nagle coś poczułam. Wzięłam głęboki wdech i postanowiłam, że ruszę w końcu w stronę tego cholernego salonu. Po chwili znalazłam się na końcu korytarza. Chciałam już wejść do salonu, ale usłyszałam głosy. Był to Max i Aleksy. Skryłam się za ścianą i- zaczęłam słuchać, o czym rozmawiają.
-Więc, jak długo to już trwa? -zapytał Max.
-Odkąd obroniła Julię... -odpowiedział Aleksy. -A u Ciebie?
-Dzień później, kiedy w końcu z nią porozmawiałem. I co ja mam teraz z Tobą zrobić? Od początku wiedziałeś, że mi się podoba, a teraz wychodzi na to, że Tobie też.
-Ja n-nie wiem... I przepraszam, chciałem Ci powiedzieć, ale się bałem-
-Ta, na pewno. A na początku naszej znajomości potrafiłeś powiedzieć, że Ci się podobam. Zastanów się nad sobą.
-Ale to była inna sytuacja!
-Słuchaj, zrobimy tak... Maja jest mądra i sama zadecyduje, z kim będzie chciała być. Deal?
-Deal...
-No i świetnie, a teraz lepiej wróćmy do przygotowywania śniadania.