57 9 0
                                    

—Wasza wysokość! —podbiegł do Yoongiego lekko zdyszany doradca Kim, gdy ten szedł korytarzem.

—To znowu ty? —wzdychnął król, nie chcąc wchodzić w niepotrzebne z nim konwersacje. Po poprzednim incydencie Min wolał spędzić resztę dnia samemu. Co prawda opanował się już, znów wyglądał dumnie i dostojnie, lecz mimo tego nie miał sił rozmawiać z tym mężczyzną. Nie miał siły znów grać kogoś, kim nie jest.

—Tak, przepraszam, że przeszkadzam ale przychodzę z informacją —na te słowa władca uniósł brew, a Kim mówił dalej— Ludzie w tym miasteczku... Oni znów skarżą się na brak chleba i obawiam się, że musimy zainterweniować, aby nie poumierali z głodu oraz...

Król znów wzdychnął i podniósł rękę, jakby chciał mężczyznę uciszyć. Już dobrze wiedział o co chodziło. Wiele razy taki problem pojawiał się w Daegu, dlatego nie potrzebował żadnych wyjaśnień. Kilka razy musiał interweniować iż była to dość biedna wioska i za każdym razem chodziło o jedzenie.
Dlaczego akurat teraz...

—Uhm wiem o co chodzi, lecz nic innego nie poradzę, trzymajmy się tego planu co zawsze. Powiedzcie wszystkim aby włożyli część z zapasów pieczywa do koszyków i zanieśli tym ludziom, bo w końcu trzeba im pomóc. —Yoongi wzdychnął, a po chwili dodał —Ja tym razem pójdę z wami.

Przy każdej takiej sytuacji, monarcha brał część swoich zapasów i zanosił ludziom. Zawsze stawiał na to rozwiązanie, bo chyba nie było innej opcji. Musiał pomagać tym ludziom, bo inaczej rzeczywiście by poumierali. Gdy nadchodziły susze, były problemy ze zbieraniem plonów, co wiązało się z niemożliwością pieczenia np. chleba. Z tego co się orientował, nie było za dużo bydła, aby wystarczyło dla wszystkich, wiec nie dało się żyć tylko z tym. Yoongi musiał interweniować, okazać zainteresowanie.

I tym razem naprawdę nie miał ochoty opuszczać pałacu, jednak po namyśle stwierdził, że w ten sposób mógłby pokazać się jako dobra osoba. To była dobra okazja aby w jakimś stopniu zdobyć większe zaufanie podwładnych, gdyż zazwyczaj nigdy nie odwiedzał ich w wiosce, ani nigdy szczególnie nie interesował się ich życiem... A teraz chciał pokazać, że jednak potrafi się zatroszczyć o takie potrzeby i pomóc głodującym. Chciał aby spostrzegli go jako dobrego człowieka, bo chciał się naprawić...

Tak, to była dobra okazja...

—Nie musi Wasza Wysokość wychodzić, damy radę sami. Szybko się z tym uporamy. —Odrzekł doradca Kim, który również znał ten plan. Zazwyczaj rozdawał chleb sam lub z pomocą jakichś innych służących dlatego zdziwił się na wieść, że sam król chciał tam pójść.

—Chyba słyszałeś co powiedziałem ? —Min przeszył mężczyznę wzrokiem— Pójdę z wami. Jako król też muszę zobaczyć jak wioska się rozwija. Chyba nie myślisz, że mnie to nie obchodzi? —prychnął i nie chcąc dłużej z nim rozmawiać, dumnym krokiem opuścił go udając się do wyjścia. Znów zachował powagę i był pewny swojej decyzji. Nie chciał kolejny raz wdawać się w niepotrzebne klótnie.

Jednak z tyłu głowy pojawiła się myśl, która mówiła, że tak naprawdę okłamie tych wszystkich ludzi...

Tak, pesymistyczna strona nigdy go nie opuszczała.

Chciał się pokazać jako dobry człowiek, ale co jeśli chciał tym przyćmić swoje dawne czyny?

Wprawić ludzi w chwilowe zauroczenie jego postawą, aby nie podejrzewali go?

Co jeśli tak to odbiorą, gdyby wszystko wyszło na jaw?

Nie zniszczy się jeszcze bardziej..?

On nie miał żadnych skrytych planów, ale zawsze analizował każde możliwe wyjście z sytuacji... I już wiele razy doświadczył tego, że jego życie było pułapką bez wyjścia, bez żadnego sensownego rozwiązania. Dobijało go to i odbierało wszelkie chęci, bo każda sytuacja była ślepym zaułkiem, a on samotnie kroczył po wielkim labiryncie...

𝐓𝐡𝐞 𝐡𝐢𝐥𝐥 𝐨𝐟 𝐲𝐞𝐚𝐫𝐧𝐢𝐧𝐠 [yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz