Śpiączka #5

155 6 0
                                    

Marek:

Razem z Łukaszem jechaliśmy do Warszawy wszystko było okej ale na nasze nie szczęście Łukasz stracił panowanie nad samochodem i wpadliśmy w poślizg...

Łukasz:

Kiedy otwożyłem oczy zobaczyłem stojącego nade mną lekarza. Nie mogłem sobie nic przypomnieć aż do czasu gdy lekarz powiedział...

* Miał Pan dużo szczęścia że przeżył Pan tak mocne uderzenie.

Wtedy do mnie dotarło...utrata panowania nad autem, poślizg, wypadek, krzyk ludzi i później ciemność...chwila gdzie Marek gdzie moja mała kruszynka ?

= Gdzie jest Marek? - powiedziałem

* Niestety miał mniej szczęścia niż Pan.

= Gdzie on jest się pytam.

* Niestety ale zapadł w śpiączkę robiliśmy co w naszej mocy ale to było jedyne słuszne wyjście...

= Mogę go zobaczyć ? - zapytałem ze łzami w oczach.

* Proszę dać sobie odpocząć i poukładać myśli. Zaraz przyjedzie po Pana kolega i zabierze do domu.

Tylko że nie chciałem tam jechać. Chciałem zostać z Markiem niestety nie dali mi wyboru.

3 godziny później:
× ×××××× ××××××

~ Hej Łukasz czy to przypadkiem nie jest Marka notatnik ? - powiedział wymachując zeszytem w czarnej oprawie.

= Tak to jego myślał że nic o nim nie wiem ale juz dawno go widziałem lecz nigdy nie czytałem co w nim jest...

~ Jakbyś czegoś potrzebował to dzwoń ja idę do sklepu.

= Jasne rozumiem - odpowiedziałem smutnym głosem

Kiedy Kuba wyszedł postanowiłem zerknąć do tego notatnika ale to co zobaczyłem mnie zmurowało...nasze zdjęcia z wakacji i innych podróży a przy każdym inny podpis. Przewracałem kartki aż w końcu jeden z podpisów przykół moją uwagę...

Zdjęcie przedstawiało mnie z Markiem całujących się na kanapie. To było zdjęcie z przed roku to był ten pocałunek który rozpoczął cały nasz związek a podpis niżej brzmiał:

,, A kiedy odejdziemy, nie zostanie po nas nic "

= Juz nie wiem co mam o tym myśleć. Wiem jedno nigdy nie zostawię Marka, nigdy nie opuszczę mojej małej kruszynki.

Prędzej zrobiłbym sobie krzywdę niż zostawił tego słodziaka na pastwę losu...

( Skip )

Łukasz:

Minęło pół roku, pół cholernego roku a Marek nadal się nie obudził ze śpiączki...to trochę głupio zabrzmi ale powoli tracę nadziej w to że jeszcze kiedyś się obudzi...

Z tego wszystkiego wyszedłem ze szpitala i usiadłem na zimnym, mokrym i brudnym betonie. Kurwa co ja pierdole do cholery?! Jak się nie obudzi ?! Co ty gadasz ?

Uff spokojnie Wawrzyniak wdech i wydech, wdech i wydech spokojnie bez nerwów. On się obudzi i znów będziecie szczęśliwi.

- Hej Łukasz wiem że nie jest ci łatwo z ty wszystkim ale nie możesz się za to obwiniać to nie ty jesteś winny - powiedział Tomek kładąc dłoń na moim ramieniu.

= Masz racje to nie była moja wina teraz to rozumiem ale wiesz nie łatwe jest uświadomić sobie że osoba którą kochasz zapadła w śpiączkę...

- Wszystko będzie dobrze, musi być nie ?

= Tak racja bedzie dobrze...

- I super a teraz wracajmy do domu bo jest trochę do zrobienia przed Wigilią.

= O jedzenie nie musisz się martwić poprosiłem Karinę i ex Marka żeby coś ugotowały a Oskar i Błażej ogarniają resztę my musimy tylko kupić prezenty.

Później:
××××××

- Ej a tak z ciekawości to nie kupujesz nic dla Marka?

= Dla niego prezent kupiłem już 2 tygodnie temu.

~ Co takiego i czemu nic nie mówiłeś ?

= Kiedyś wam pokarze...

(Skip Wigilia )

Jak każdego roku przygotowujemy miejsce dla nie zapowiedzianego gościa.

= Chciałabym podziękować każdemu z was za pomoc, po mimo tego że nie ma z nami pewnej osoby to i tak cieszmy się tą chwilą jak najdłużej...
już mieliśmy zacząć jeść gdy zobaczyłem jego tak to był on ten komu oddałem serce i ten jego cundy głosik...

Chyba się nie spóźniłem na kolację?

= Dziękuje Ci że jesteś nie zostawiaj mnie już nigdy więcej - powiedziałem zapłakany tuląc chłopaka do siebie.

Też się cieszę że jestem ale daj mi oddychać głupku.


= Marek...

Tak Łukasz

= Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i wyjdziesz za mnie ?

Chyba mnie poniosło ale jestem pewny że dobrze zrobiłem. Wszystkich dosłownie zamurowało mówiąc wszystkich mam na myśli Karinę, Tomka, Karoline, Kube, Błażeja i Oskara. Mówiłem że odjebie coś głupiego i słowa dotrzymałem...

Ty gupk tak! - krzyknął chłopak

= Nawet nie wiesz jaki kamień spadł mi z serca Maruś...

===========================================

Emmm...chyba powinnam odstawić energetyki i pożądnie się wyspać ale nie da rady ludzie...

Standardowo za błędy orto przepraszam i tak wiem że te rozdziały to kosmos ale nic na to nie poradzę...

Słów: 700

|| Od wroga do chłopaka || KxK Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz