Rozdział 11. Pierwsze przyjaźnie, pojedynek oraz spotkanie z Rodem Nevaro.

1.4K 60 3
                                    

Witajcie w kolejnym  rozdziale.

Mam nadzieję że wam się spodoba.

Za wzzelkie błędy przepraszam.

A teraz zapraszam do czytania.

Wasza Suzane Black

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*

perspektywa Harry'ego*

Przez weekend zwiedzałem z bratem i siostrą szkołę. Wszyscy od nas stronili. Nam to odpowiadało, ale nie wiedzieliśmy dlaczego tak jest. Przez cały weekend czułem jak ktoś próbuje wejść mi do głowy. 

Wiedziałem kto to, ale nie pokazywałem tego po sobie. Nasz dyrektorek grabił sobie na całej linii. Ale dla mnie to lepiej.  

Ale wracajmy do początku  weekendu. Wiele się wtedy stało. 

W sobotę tuż  przed śniadaniem, całą  naszą grupą, to jest: ja, Blaise, Teodor, Hermiona, Andrew, Maja, Cornelia, Lucas, Roger, Draco, Andy, Caspar, Daphne  oraz Tracey, udaliśmy się  na rozmowę  z naszym opiekunem. Było  wcześnie, lecz już  większość Slytherinu nie spała.  Dziwili się naszym pochodem. Ale nie zwracaliśmy na innych uwagi. Bliźniacy wygłupiali się, a reszta z nas się z nich śmiała. 

Kiedy doszliśmy  do gabinetu naszego opiekuna, wszyscy spoważnieliśmy natychmiast. Widziałem strach w reszcie,  iż profesor nam nie uwierzy. Lecz przegoniłem wszystkie złe myśli. Starałem się nie śmiać  z tej groteskowej sytuacji. 

Draco zapukał do drzwi, gdy się otworzyły, aż  się  z lekka przestraszyłem, gdyż  drzwi otworzył nam dyrektor, a nie profesor Snape. Dyrektor jednak uśmiechnął  się do nas i wpuścił do środka, a sam wyszedł z niego. Odetchnąłem z ulgą, nie chciałem  użerać się  z naszym dyrektorkiem. 

Weszliśmy  do gabinetu, który jak się  spodziewałem był w czarnych oraz ciemnych kolorach. Najbliżej biurka stanęli  bliźniacy, Cornelia, Roger i Draco. Potem stała Hermiona, cicha i niezdecydowana, koło  niej stały dziewczyny, które rozgladały się po gabinecie. Za nią  stali i także rozglądali się Teo, Lucas i Blaise. Najdalej od profesorskiego biurka stałem ja  wraz z rodzeństem.

- Czego, taka zgraja bachorów, może  chcieć ode mnie, tuż przed śniadaniem?  ~ spytał z ironią mistrz eliksirów.

- Profesorze prosimy o możliwość  udania się do banku Gringotta. ~ powiedział Caspar

- A po cóż  chcecie się  tam udać? ~ dociekał profesor

- Gdyż chcemy udowodnić  czy Hermiona jest tym kim uważamy, że jest. ~ tym razem odpowiedział Andy.

- A kim jest, według was? ~ zadał kolejne pytanie profesor, bacznie się nam przyglądając

- Sofią Lestrange. ~ odpowiedział Draco. 

- Słucham? Macie dowód? ~ spytał profesor z lekkim zdziwieniem.

- Tak mają. ~ odezwałem się cicho, ale tak by mnie profesor usłyszał.

- Jaki dowód, panie Potter? ~ uśmiechnął się ironicznie.

*perspektywa Snape'a*

Ze zdziwieniem patrzyłem na tego chłopca.  Jeśli to prawda, to odzyskam swoją  chrzestnicę. Bałem się mieć nadzieję, już tyle lat minęło. Czekając  na decyzję  bachora Pottera, spytałem bliźniaków.

Nowy Czarny PanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz