*z perspektywy Mai*
Śmiałam się nieprzerwanie. Po chwili się uspokoiliśmy. Musiałam jakoś niepostrzeżenie wrócić do sklepu, ponieważ godzina właśnie mijała. Spojrzałam na Harry'ego, a ten, jakby wiedząc o co chodzi, kiwnął głową.
- Andrew, zostań tu z Mają. A ja z Draco pójdziemy w stronę księgarni i tam się spotkajmy.
- Jasne.
Poczekałam, aż Harry z marudzącym Draco znikną mi z oczu, zanim weszłam do środka. Tam czekał już na nas sprzedawca.
- Witam panienkę z powrotem – uśmiechnął się do mnie mężczyzna.
- To mój brat Andrew – skinęłam głową w stronę chłopaka.
- Witam panicza. – Brat kiwnął głową na powitanie.
- Czy możemy już dokonać transakcji?
- Oczywiście.
- Ile płacę?
- Najpierw proszę zobaczyć, czy kufry państwu odpowiadają.
Spojrzałam na Andrew, a ten się zaśmiał. Wiedziałam, że coś tu jest nie tak. Ponownie skierowałam swój wzrok na sklepikarza, który się uśmiechał, jakby wiedział, że się domyślam. Wzruszyłam ramionami, po czym wraz ze sprzedawcą ruszyłam zobaczyć nasze nowe kufry. Właściciel zaprowadził nas na zaplecze. Tam stały śliczne czarne kufry z kolorowymi kamieniami, na środku były zielono-srebrne napisy, zaś wykończenia były srebrne.
- Są piękne – zachwycał się Andrew.
- Piękne? To za mało powiedziane, one są prześliczne! Dziękujemy! – zawołałam do sprzedawcy.
- Wasze plecaki leżą tam. – Mężczyzna wskazał głową na przeciwległą ścianę.
Podbiegłam do nich niezwłocznie.- To jak spełnienie marzeń! – ponownie zawołałam, po czym okręciłam się na pięcie i zaskoczyłam brata: - Andrew, łap!
Rzuciłam bratu jego plecak. On go złapał z trudem, bo mam mocny rzut. On także ma, ale się z tym nie afiszuje. Zainteresowany obejrzał go z każdej strony, po czym wsadził całą rękę do plecaka. Aż zachłysnął się z radości. Wiedziałam, że to zaklęcie spodoba się bratu. Podeszłam z powrotem do kufrów.
- Ile książek pomieści biblioteka? – Oderwałam się na chwilę od oględzin kufra, by spojrzeć na sprzedawcę.
- Do dziesięciu tysięcy książek.
- Super.
- Ile płacę za cztery zestawy?
- Cztery tysiące galeonów.
- Żartuje pan? – żachnęłam się. - To jest przecież warte o wiele więcej.
- Wiem panno Potter, ale od was więcej nie wezmę niż cztery tysiące galeonów.
- Słucham, jak mnie pan nazwał? – zamrugałam zaskoczona, słysząc swoje prawdziwe nazwisko. Andrew również popatrzył na mojego rozmówcę, zaskoczony i nagle nieufny, odkładając plecak i szybko podchodząc do mnie; ewidentnie chcąc chronić przed nieznajomym.
- Panna Potter. Coś nie tak? Nie chciałem pani urazić – dodał szybko mężczyzna, widząc co robi drugi Potter.
- Nic się nie stało, jestem po prostu zaskoczona. Jakim cudem pan nas poznał?
- Pamiętam dzień, w którym się urodziliście. Byłem wtedy na wizycie biznesowej u waszych rodziców. To ja przyjmowałem wasz poród. Dwie godziny później trafiliście do szpitala na badania i po was słuch zaginął.
![](https://img.wattpad.com/cover/191121048-288-k760075.jpg)
CZYTASZ
Nowy Czarny Pan
FanficCo by było gdyby wybraniec, wychowany w rodzinie, która udawała że go nie kocha. Która przez wiele lat okłamywała go. Co by było gdyby po powrocie do Anglii Harry Poter stał się zły. Czy będzie dobrym Czarnym Panem z swoim rodzeństwem. Czy uda...