Rozdział 2. Powrót do Angli, kroju przodków

2.9K 118 34
                                    

*z perspektywy Mai*

Złapaliśmy świstoklik i gdy pan Malfoy wypowiedział słowo trzy, poczułam dziwne uczucie w brzuchu. Po dłuższej chwili poczułam jak Harry i Andrew łapią mnie pod ręce, a pan Malfoy każe nam puścić książkę. Ja jednak, zamiast puścić, to jeszcze mocniej ją złapałam. 

- Maja, ufasz mi? – usłyszałam cichy głos Harry’ego. 

- Tak – odparłam lekko roztrzęsionym głosem.

- To puść tę książkę. 

- Ale….

- Nie ma żadnego „ale”. Jeśli nam ufasz, to puść. 

Zrobiłam to, po czym delikatnie opadliśmy na ziemię. Kiedy stanęliśmy na własnych nogach, było mi trochę niedobrze. Chłopaki nie odstępowali mnie na krok. Po chwili poczułam się lepiej i mogłam rozejrzeć się po okolicy. Po chwili usłyszeliśmy słowa pana Malfoya. 

*z perspektywy Harry'ego*

Przez chwilę rozglądałem się na wszystkie strony, po czym spojrzałem na państwo Malfoy. Ci przyglądali nam się z uśmiechem. Ciszę, która nastała po podróży świstoklikiem, przerwał pan Malfoy:

- Witajcie w Malfoy Manor. Ale zanim ktoś z nas zaprowadzi was do waszych pokoi, to chcielibyśmy byście kogoś poznali.

- Kogo? - spytałem podejrzliwie

- Naszego syna - odparła pani Malfoy.

- Nie wiem czy to dobry pomysł - stwierdziłem cicho.

- Dlaczego? - spytał zdziwiony Pan Malfoy. 

- A czy my się państwu przedstawiliśmy? 

- Nie, ale nie musieliście. Dziewczyna ma na imię Maja, a jeden z was to Andrew - powiedział powoli mężczyzna ze zmarszczonymi brwiami. – Ale twoje imię...

- Nigdy nie padło, prawda? Na razie się nikomu nie przedstawię – uprzedziłem jego pytanie.

- Ponieważ?

- Jeśli powiem swoje imię, to każecie mi się stąd wynosić, a na razie nie mogę zostawić swojego rodzeństwa - stwierdziłem cicho. 

- Proszę, skończ - powstrzymała mnie Maja. 

- Przepraszam. – Lekko zmęczony tym wszystkim wypuściłem powietrze przez nos.

Patrzyli na mnie z przymrużeniem oka, zastanawiając się pewnie, z kim mają do czynienia. Nie mogłem na razie nic powiedzieć, dopóki nie dotrzemy do Gringotta. Merlinie, jak ja mam wytrzymać tu tyle czasu, bez mówienie swojego imienia? 

- No dobrze. Jak chcesz - powiedział z rezygnacją pan Malfoy.

- Po wizycie na Pokątnej wszystko wyjaśnię. Obiecuję.

-Trzymam Cię za słowo, chłopcze - z uśmiechem powiedział Malfoy Senior.  

Weszliśmy do pałacu. Tam przywitał nas skrzat w liberii. Byłem zdziwiony, a zarazem lekko zniesmaczony. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg salonu, do pomieszczenia wbiegł chłopak, będący kopią Lucjusza. Uśmiechnąłem się do swoich myśli. Ten zatrzymał się tuż przede mną, przez co ja o mało nie przewróciłem się na ziemię. 

- Draco, uważaj! - ze śmiechem powiedział gospodarz, chwytając syna za ramię, zanim znów na kogoś wpadnie.

 - Przepraszam, Ojcze. Nie wiedziałem, że ktoś z wami przyszedł – tłumaczyła się blond włosa młodsza kopia gospodarza. 

Nowy Czarny PanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz