🌻 rozdział pierwszy 🌻

69 7 0
                                    

Siedziałam na podłodze, przeglądając zdjęcia z zeszłorocznych wakacji. Wyjazd do Hiszpanii był moim największym marzeniem i nie zapowiada się na to, byśmy powtórzyli go w tym roku. Byłam tak zafascynowana kulturą tego kraju, że robiłam zdjęcia prawie każdej unikatowej budowli (a tych było tam sporo). Architektura, jedzenie i panująca tam atmosfera czyniły każdy dzień niezapomnianym, przez co chętnie wracałam wspomnieniami do tamtej wycieczki.

W tym roku przerwa od szkoły miała wyglądać jak zwykle - wyjazd do dziadków na Mazury, wizyta u kuzynki i sierpniowa pogoń za podręcznikami. Ten schemat powtarzał się co roku, więc nawet zrezygnowałam z odnotowania go w moim pamiętniku, choć zazwyczaj wszystko opisywałam szczegółowo i dodawałam mnóstwo zdjęć oraz innych pamiątek, czyniąc z zwykłego zeszytu piękny bullet journal.

Schowałam fotografie do pudełka, wracając na ziemię. Słońce właśnie zaczynało zachodzić, a to oznaczało jedno - spacer z Harper. Chyba nie tylko ja wiedziałam, że czas się przejść, bo, kiedy weszłam do kuchni, ona już czekała na mnie z smyczą w pysku. Związałam włosy w kucyka i wyszłyśmy na dwór.

Uwielbiałam tę porę dnia, kiedy nie jest ciemno, ale bez zapalenia światła nie możesz czytać. Wtedy wszyscy wracają do domów (no chyba, że mieszkasz w Warszawie), ulice pustoszeją (no chyba, że mieszkasz w Warszawie), a na niebie widać wschodzący księżyc (no chyba, że mieszkasz w Warszawie). Mimo wszystko nawet w stolicy kraju można dostrzec uroki tej chwili, a ja korzystałam z tego pełną piersią (w sensie prawie, bo przeszkadzał smog). Spacerując po Ogrodach Saskich, przyglądałam się mijanym przechodniom. Większość z nich uciekała przed komarami, jednak niektórzy byli wierni przyrodzie i podziwiali jej ukryte piękno (lub jak ja właśnie wyprowadzali psa).

Rozmyślanie nad aktualną chwilą przerwała mi Harper oraz stado komarów, które urządziły sobie przechadzkę po mojej nodze. W myślach przeklinałam moją głupotę (kto o tej porze chodzi w letniej sukience?), jednak chwyciłam smycz i poszłam dalej, kierując się ku wyjściu z parku.

Spacerowałam po żwirowej alejce, gdy w jednym z drzew zauważyłam szklaną butelkę. Nie wiem, jakim cudem straż miejska tego nie zauważyła, ale ja byłam oburzona (jestem zwolenniczką troski o środowisko, więc czemu się dziwicie?). Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek to zrobię, ale tego wieczoru czekało mnie jeszcze sporo niespodzianek.

Rozejrzałam się i, mając pewność, że nikt mnie nie zauważy, podbiegłam do drzewa. Dziupla na szczęście była dość nisko, więc jakimś cudem udało mi się wyjąć śmieć. Wrzucając go do kosza, zauważyłam zwinięty w rolkę papier. Zaintrygowana, otworzyłam zieloną butelkę i wyjęłam z niej najprawdziwszy list! Ok, tego się nie spodziewałam. Mimo początkowej ekscytacji, z każdym przeczytanym słowem, moje ożywienie zaczynało maleć. Co prawda list wyglądał na dość stary, czego dowodem był stan kartki, jednak nie uwierzyłam w ani jedno słowo. Miasto z dwoma krzyżami i koroną? Zaczęłam cofać się do lekcji geografii i przypominać sobie coś z notatek. A no tak, jak zwykle nic nie pamiętałam. Szybko wystukałam zagadkowe hasło w internecie i okazało się, że tajemniczym miastem jest Gdańsk.
- Ludzie, to jest jakieś 250 kilometrów w lini prostej. Niech ktoś inny bawi się w takie gierki. Ja wracam do domu.
Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Dziś wyjątkowo długo byłyśmy w tym parku - normalnie wychodzimy na jakieś pół godziny, a, gdy spojrzałam na ekran, telefon pokazał mi 21.53 i dziesięć procent baterii.

Wracając do domu, zahaczyłam o Subway'a i kupiłam ulubioną sałatkę, która równie szybko zniknęła, jak się tam pojawiła. Cały czas myślami błądziłam jednak nad tajemniczym listem. Przecież nie mógł tam leżeć przez kilka lat, bo ktoś musiałby go zauważyć. Dlaczego więc pojawił się tam teraz i, spośród kilkudziesięciu spacerowiczów, zauważyłam go właśnie ja? Moja detektywistyczna natura podsunęła mi tysiące obrazów (nie zawsze pozytywnych) związanych z tajemniczym listem. Teraz już nikt nie bawi się w zabawę typu znajdź skarb, zwłaszcza tutaj. Dlaczego więc się tam znalazł?

Słoneczniki 2020Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz