Poświęcenia

187 15 1
                                    

Czytanie książki nieznanego autora skończyła grubo po trzeciej w nocy. Ostatnia strona ją nieco zmartwiła, ale i nasunęła rozwiązanie, którego szukała.
Spojrzała na Cole'a, który zasnął podczas czytania i się lekko uśmiechnęła. Skierowała wzrok z powrotem na dziennik Terakoty. Zacisnęła zęby i zeszła na dół czekając na resztę swoich gości.

Przywitała ich ciepłą herbatą koło godziny piątej i po wysłuchaniu relacji z zabawy zebrała się zadając dosyć istotne pytanie.
– Co wam powiedziała kobieta w tamtym mieście?
Terakota wie co robi, ale to nie o was chodzi – zaczął powtarzać Zane bez zająknięcia. – Przeznaczenie was przysłało i spełnienie go każdego odesłało. – Na te słowa na twarzy dziewczyny zagościł smutek przemieszany z głębokim zastanowieniem.
– Chyba rozumiem – szepnęła
– Co masz na myśli? – zapytał Lloyd.
– Gdybyście się nie zjawili nie zainteresowałabym się bardziej Szkarłatnym Okiem, nie zagłębiłabym się w historię Terakoty, więc...
– Więc? – Jay zmusił tym słowem dziewczynę do kontynuacji.
– Więc muszę przeczytać dziennik Terakoty i posiąść jej moc – zamknęła oczy, więc nie widziała szoku wymalowanego na ich twarzach.
– Ale jak to? – Nya zebrała się na odwagę.
– Autor książki o Terakocie jest nieznay, bo wysłał ją do wydawnictwa po czym popełnił samobójstwo przez to jakim ciężarem psychicznym było widzenie połączeń między ludźmi. Opisał to na ostatniej stronie swojej książki. Powstał tylko jeden egzemplaż, który teraz należy do mnie.
– Myślisz, że dasz radę... Wiesz... Utrzymasz to psychicznie? – Zapytał Kai.
– Wszystko wstakuje na to, że to moje przeznaczenie. A skoro Wzrok Terakoty przenosi między wymiarami i dostał imię od posiadaczki tej zdolności nabywając ją będę w stanie sprawić, że wrócicie do waszego domu. – Zapadła cisza. Bardzo długa cisza, podczas której dziewczyna bez nawet najmniejszego chsząknięcia wróciła do swojego pokoju.

—————

Cole poraz drugi podczas pobytu w tym domu obudził się w łóżku dziewczyny. Tym razem siedziała przy swoim biurku zmęczona. Zmęczona i zaczytana.
– Pracowałaś całą noc? – zapytał typową, poranną chrypą.
– Można tak powiedzieć... – odpowiedziała przez ziew nie patrząc na niego. Zamknięcie starego notatnika znaczyło definitywne zakończenie czytania. Próbowała wstać z miejsca, ale się zachwiała, złapała za głowę i momentalnie zasnęła na biurku.
Cole nie chcąc by nabawiła się bólu pleców przeniósł ją na jej własne łóżko. Była bardzo lekka chociaż nie wiedział czy to przez to, że faktycznie ona taka jest czy może to sprawka jego elementu. Przykrył ją jeszcze ciepłą kołdrą i zszedł na dół.
– Diana jest zwariowana – powiedział do przyjaciół – Czytała całą noc i nawet na chwilę oka nie zmróżyła.
– Stary, ona ryzykuje problemamy psychicznymi, żeby nas odesłać do Ninjago – skomentował Kai na co mina Cole'a zrzedła.
– Co? Jak to?
– W wielkim skrócie: jesteśmy tu by pomóc spełnić jej przeznaczenie, a jej przezneczeniem jest wyprawiać takie magiczne cuda jak ta gwiazda co nas tu przysłała – streścił Lloyd. Po wysłuchaniu tego usiadł w fotelu z wymalowanym na twarzy zaskoczeniem, zastanowieniem i odrobiną smutku.

Śnieżna Łza || NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz