Kiedy skończyłem podpisywać papiery była już noc. ZSRR dał mi za dużo papierów..jak zwykle. Była druga w nocy, a ja powoli zasypiałem na krześle.
Wreszcie wstałem i poszłem się wykąpać. Po kompieli założyłem ręcznik i poszukałem jakiejś piżamy. Na szczęście była jedna, więc szybko ją założyłem.
Usiadłem na łóżku. Teraz nie umiałem spać. Wiem jak bardzo potrzebny mi jest sen w takiej robocie, ale po prostu nie umiałem. Miałem tylko jedno pytanie do siebie...Czy to się kiedyś skończy? Czy wreszcie zaznam wolności po tych sześciu latach? Myślę nad tym od końca wojny, a dalej nie umiem odpowiedzieć na to pytanie...ale ciągle czuję że tego nie wygram...tej bitwy nie zwyciężę...
Położyłem się na łóżku i próbowałem zasnąć. Nie spałem jeszcze jedną godzinę gdy wreszcie zasnąłem.
Wstałem. Godzina 5:4. Jak zwykle nie wyspany wstałem i zacząłem przygotowywać się do pracy. Biała koszula i szary garnitur z czarnym krawatem dobrze będzie się razem komponować. Jeszcze do tego czarne eleganckie spodnie i jestem gotowy
Gdyby nie spotkanie z Jugosławią pewnie ubrałbym biały krótki rękaw i moją brązową kurtkę z puchem przy szyi.
Zrobiłem sobie kanapkę z szynką, sałatą i serem, ubrałem czarne wypolerowane buty (sam sobie wypolerowałem). Po śniadaniu umyłem na szybko zęby, wziąłem teczkę i poszłem na spotkanie.
Kiedy miałem po drodze oddawałem dokumenty, ale oddałem chyba tylko z jakieś dwa z dwudziestu innych.
Wreszcie byłem pod biurem Jugosławii. Weszłem do środka i wchodziłem schodami do jego gabinetu. Stałem przed drzwiami i wachałem się.
Nie wiedziałem co on powie! Nawet nie wiem dlaczego teraz mnie woła! Wcześniej ma mnie w dupie, a teraz mu się przypomniało?! No cóż..lepsze to, niż głód dla całego kraju...
Zapukałem, a po chwili usłyszałem ,,Wejdź" i otworzyłem drzwi.
-Ah to ty Polijska! Spodziewałem się ciebie! Bałem się, że list do ciebie nie dojdzie. Proszę usiądź tu-powiedział wskazując na krzesło przy jego biurkuUsiadłem na krześle i popatrzyłem na niego
-A więc dlaczego pan prosił bym tutaj przyszedł?-zapytałem.-Mam dla ciebie ważne dokumenty, które musisz podpisać. Jutro muszą leżeć tutaj-odpowiedział pokazując na stolik
-Nie jest tego jakoś bardzo dużo, ale za to dużo na pewno jest-powiedział przynosząc 1 metrową stertę dokumentów i papierówPopatrzyłem na dokumenty. Udawałem spokojnego, ale w środku gotowałem się ze złości. Każe przychodzić mi tutaj o godzinie 8, bym dostał więcej pracy?! I to jeszcze mam wszystko załatwić na jutro!
-Dobrze zajmę się tym-powiedziałem i zabrałem stertę papierów-Dowidzenia-odpowiedziałem
-Dowidzenia Polijsko...-powiedział dziwnie się do mnie uśmiechając, a ja wyszłem z biura.
Wziąłem papiery i od razu pojechałem do domu WRL. Zapukałem do domu, a po chwili brat otworzył mi drzwi
-Hej Brat, jak tam kac?-zapytałem-Jak zwykle nie dobrze, ale już mi minął-Popatrzył na stertę papierów-co to kur#a jest?-zapytał
-Oh Jugosławia pomógł mi, bym się nie przemęczał-powiedziałem ironicznie-Ale muszę to zrobić dzisiaj, ponieważ jutro rano muszą wszystkie znaleść się w jego biurze-Odpowiedziałem zabierając stertę dokumentów na stół w kuchni.
-Mogę ci jakoś pomóc? Może wypełnię ci kilka za ciebie-zapytał a ja potrząsnąłem głową
-Niestety, ale na pewno poznają że to nie moje pismo, a po drugie nasz urlop! Śpij, chlej ile chcesz! Chociaż ty nie masz tak bardzo przesrane jak ja...-powiedziałem i zabrałem się za uzupełnianie dokumentów.
Time skip
Kiedy nareszcie skończyłem, była godzina 20. Zajęło mi to 11 godzin i 30 minut. Czułem, jakbym miał za chwile zemdleć ze zmęczenia, ale niestety muszę jeszcze zanieść te dokumenty, które uzupełniałem wczoraj.Wstałem, przebrałem się i wyszedłem z domu.
(Nie będę was nudzić i po prostu skipa zróbmy)Godzina 23 a ja nareszcie wróciłem do domu. Zdjąłem buty, umyłem się, przebrałem w piżamę i upadłem na łóżko. Natychmiast zamknąłem oczy i zasnąłem.
Następny dzień! Wstałem o 4 całkowicie nie wyspany. Nie chiało mi się wstać, bo po prostu nie miałem siły. Coraz bardziej zastanawiam się nad samobójstwem, ale przecież moi ludzie ucierpią. Nie chce by ktokolwiek zginął z głodu, tylko dlatego że jestem niewyspany.
Do mojego pokoju wszedł WRL i popatrzył się na mnie współczuwająco.
-Lengyelország...może zapytasz się o wolne? Chociaż na jeden dzień?-zapytał, a ja odwróciłem się do niego-WRL...ja nie mogę...niestety ale nie mogę zrobić dnia wolnego. ZSRR mnie zabije, a po drugie będę miał więcej pracy do zrobienia-powiedziałem i przytuliłem się do brata.
Odczepiłem się od niego, i założyłem ten sam zestaw ubrań, co wczoraj i wyszłem z dokumentami z domu.
Wreszcie byłem przy biurze, więc Weszłem po schodach i zapukałem. Dostałem odpowiedz, więc otworzyłem drzwi.
Siedział na swoim krześle z triumfalnym uśmiechem i pokazał ręką na swoje biurko. Kiedy kładłem papiery, on podszedł do drzwi, a potem wrócił i usiadł na swoim krześle wpatrując się na mnie.
Kiedy wreszcie dałem wszystkie papiery , kierowałem się do wyjścia. Pociągnąłem za klamkę, a ona nic. Drzwi się nie otworzyły, a on wstał z krzesła i podszedł do mnie
-Nie wyjdziesz z tego biura-powiedział, a ja zastygłem. Po chwili zacząłem szarpać za klamkę, a on złapał, mnie za rękę i przybliżył do siebie.Wziął mnie i zaczął robić mi malinki na szyi, a ja próbowałem się wyrwać. Miałem za mało siły. To wszystko był jego plan. Chciał dać mi koszmarnie dużo roboty, by mógł mnie złapać i szantażować.
Wyrwałem się, ale on złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do ściany. Coraz bardziej się do mnie zbliżał, a ja wierzgałem głową w wszystkie strony. Niestety pocałował mnie, a mi zbierało się na płacz
Kiedy wreszcie wyrwałem się podbiegłem do okna i próbowałem je otworzyć, ale wcześniej zamknął je. Próbowałem wypatrzyć wzrokiem klucz, ale niestety miał go przy sobie.
Złapał mnie znowu, i próbował pocałować, ale ja wyrywałem się. Jego klucz upadł na ziemie, a ja skoczyłem na przedmiot i pobiegłem do wyjścia. Otworzyłem szybko drzwi i wybiegłem jak poparzony z biura.
Byłem w parku niedaleko domu WRL. Schowałem się za drzewem i ciężko oddychałem.
Mam kompletnie dosyć. Mam dosyć życia! Mam dosyć bycia wykorzystywanym! Mam dosyć pracy! Mam wszystkiego dosyć! Zobaczyłem czy nie na nikogo i trzęsąc się wróciłem do domu
Cicho otworzyłem drzwi i zakradłem się do mojego pokoju. Zamknąłem pokój na klucz i usiadłem na łóżku. Zdjąłem marynarkę, krawat i buty.
-Ah pierdolić to. Nie idę jutro do pracy. Nie do tego zboczeńca...-powiedziałem do siebie i zasnąłem na swoim łóżku_________________________
Wiem, że dawno rozdziałów nie było, ale piszę zakończenie zranionego.Obiecuje, że będę pisać więcej :)
Papapapapappapapapapapapa
CZYTASZ
•𝘔𝘶𝘳 𝘉𝘦𝘳𝘭𝘪𝘯́𝘴𝘬𝘪•
RandomIII Rzesza jest załamany. Imperium Japońskie zostało zbombardowane, a Włochy zdradziły. Rzesza podnosi pistolet i W tym opowiadaniu opowiem o życiu Niemca i NRD... Mam nadzieje, że dobrze poradzę sobie z jej pisaniem (Niektóre momenty lub rozdziały...