𝘙𝘰𝘻𝘥𝘻𝘢ł 4

81 8 1
                                    

(Per.Pol)
Wyszłem z ciemnej uliczki cały w siniakach i z krwią płynącą z nosa. Pewnie się domyślacie. Dostałem wpierdol od ZSRR.

Dowiedział się o tym, że spotkałem NRD, i powiedział że jeśli jeszcze raz się do niego zbliżę, dostanę dwa razy mocniej.

Wziąłem chusteczkę i wytarłem nos. Chodziłem przez rynek, gdy zobaczyłem WRL. Szybko zmieszałem się w tłum, ponieważ nie chcę, by zobaczył mnie w takim stanie.

Przedzierając się przez tłumy Weszłem do parku, a niestety WRL za mną. Założyłem kaptur i udawałem, że go nie widziałem.
-Lengyelország!-krzyknął, a ja zatrzymałem się
-Wszystko dobrze bracie?-zapytał.

-Oczywiście! Po prostu spieszę się gdzieś...-powiedziałem odwrócony do niego plecami.

-Lengyelország odwróć się od mnie-powiedział, a ja odwróciłem do niego głowę.

Popatrzył na moją twarz i podszedł do mnie.
-Kto ci to zrobił?!-zapytał dotykając mojej twarzy ręką. Dotknął w bolące miejsce, a ja zabrałem jego rękę.
-Znowu wpadłeś w bójkę? Jeśli tak to-

-To ZSRR...

-Nie No zastrzelę drania! Jeś-

-Nic z tym nie można zrobić WRL! Jeśli to zrobisz jeden z jego pomocników zastrzeli mnie albo ciebie! Nie chcę cię stracić, więc proszę, nie walcz z nim...nie tylko dla ciebie, ale i dla mnie...-powiedziałem i Szłem dalej.

WRL podbiegł do mnie, i przytulił w plecy.
-Nie dawaj się Lengyelország...będziemy walczyć z nim, razem-powiedział i uśmiechnął się do mnie. Ja oddałem uśmiech i chciałem iść, ale WRL złapał mnie za rękę.
-A może chcesz przenocować, lub zamieszkać w moim domu? Mam jeden na końcu parku. Kupiłem go po wojnie, kiedy No wiesz, Rzesza sam kopnął w kalendarz-zapytał, a ja zastanawiałem się.

-Wiesz nie chcę ci przeszkadzać ani zabierać miejsca

-Ależ nie zabierzesz! Nikt ze mną nie mieszka od bardzo dawna, a brat taki jak ty, nigdy nie zaszkodzi-powiedział i ruszyliśmy w stronę jego domu.

Szliśmy razem i żartowaliśmy z ZSRR co chwilę po węgiersku, by nas nie usłyszał, ani nie zrozumiał. Obaj gdy byliśmy małymi dziećmi nauczyliśmy się i Polskiego i Węgierskiego, by obgadywać kogoś nawet przy nim.

Gdy nareszcie doszliśmy, weszliśmy do domu, WRL już wódeczkę postawił, bo ,,Wódki zawsze trzeba! Nawet gdy się umiera!". Wypiłem tylko jedną butelkę, by nie schlać się jak WRL.

Brat dużo chleje. Zawsze pije do utraty przytomności i innych akcji, po których zawsze muszę sprzątać. Kiedyś przed wojną dużo piłem. Ba! Nawet okropnie dużo! Ale najważniejsze że z WRL i w barze, jakimkolwiek, ale w barze.

Po wojnie nie mogę dużo pić, ponieważ mam poranną robotę, a kac nie pomaga w papierach. Po drugiej wojnie światowej wódka trochę źle mi się kojarzy. Kojarzy mi się z bezsmakową pułapką, która nie boli na początku, ale na końcu bije mocno. Też przypomina mi ZSRR, a o nim chce chociaż na chwile zapomnieć...chociaż raz.

Przypomniałem sobie o NRD. Fajny chłopak. Widać że miły, i że próbuje zmienić świat na lepsze. Szkoda, że świat jest koszmarem, z którego nie możesz się obudzić, a jedynym sposobem jest samobójstwo lub zginąć w ,,niewyjaśnionych okolicznościach".

Popatrzyłem na WRL. Upił się...jak zwykle. Już stracił przytomność, więc moim obowiązkiem jest zaniesienie księcia do jego łoża. Po skończonej czynności usiadłem przy stole w kuchni . Otworzyłem teczkę, wyjąłem dokumenty i listy i założyłem okulary.

Uzupełniałem wszystko i zapisywałem, gdzie rano będę musiał je zanieść na małej kartce. Natrafiłem na pewien list. Jest od Jugosławii. To dziwne...nigdy nie pisał do mnie. Ciekawe czego on chce......

•𝘔𝘶𝘳 𝘉𝘦𝘳𝘭𝘪𝘯́𝘴𝘬𝘪•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz