Rozdział 8

60 3 2
                                    

(3. Os)
Polak siedział na łóżku i rozmyślał, co ma ze sobą zrobić. Napisał już kilkadziesiąt listów do Węgra, ale dalej żadnej odpowiedzi.

-Polski masz jakiś plan?-zapytał znudzony PRL

-Eh...na razie nie. Raczej będę czekać na wiadomość od Węgra chociaż nie odpisuje dość długo....-odpowiedział Polska po krótkim namyśle

-Czyli tak będziesz spędzać swoje dni, tak?-zapytał, a Polak przytaknął
-Trochę nudny plan, nie myślisz?

-Dla mnie niezbyt. I tak możesz polatać tu i tam. Jesteś duchem. Możesz wszystko. Ja na razie nie chce wychodzić z ukrycia, bo jeszcze komina spotkam-odpowiedział, a duch zaśmiał się

-Dobra to ja gdzieś polecę. Będę wiedzieć, jeśli coś ci się stanie, ale na wszelki wypadek krzycz-odpowiedział i zniknął

PRL poleciał wysoko w górę, by mieć widok na miasto. Niebo było szarobure i wszystko wyglądało, jak na szaroczarnym zdjęciu zrobionym z lotu ptaka
Dla chłopaka nie robiło to za dużego wrażenia, ale i tak panorama była ładna

Udając, że skacze po budynkach, doszedł do biurowca ZSRR. Podleciał pod okno, słysząc rozmowę komunisty.
-Tak, oczywiście że wiem co się dzieje z WRL...tak oczywiście dostanie karę, gdy wróci. Nie zginie, przekupili tam ludzi, i dbają o jego bezpieczeństwo i dostanie opiekę w szpitalu...tak, też wiem i zachowaniu Jugo. Został ukarany, chociaż nawet nie wiem, czy w ogóle powinien...dobra przepraszam kochana, jak tam w Moskwie? Dobrze? A jak tam dzieci? Powiedz, że bardzo, bardzo za wami tęsknie...a syn dobrze się sprawuje. Czasami skarży się na byle co, by dostać pochwałę, chociaż szanuje go zawsze...dobra muszę iść pa kochanie!-powiedział kończąc rozmowę po rosyjsku

Ducha mało obchodziła rozmowa z żoną ZSRR. Miał go głęboko gdzieś, ale informacje które dostał, bardzo się przydadzą.

Podleciał na górę i leciał do domu Polski. Lecz, po drodze usłyszał coś, jakby strzał z pistoletu. PRL zaciekawiony i zdziwiony poleciał szybko do strzału, a to było aż za murem.

Gdy zobaczył na dół, zobaczył mężczyznę i chłopca

-Cmon Germany! We can't wait whole day!-powiedział Ameryka z pistoletem w ręce

-Czego dokładniej chcesz mnie tym nauczyć?-powiedział chłopiec

-Ehhhh nauczę ciebie, byś nie bal się strzałów! Będziesz tego potrzebował! A teraz formacja i three, two, one!- policzył i strzał

Chłopak dalej zakrywał uszy, czując, jak łzy dopływały do jego oczu. Za dużo wspomnień z jego tatą. Tęsknił zbyt mocno, by móc po prostu zignorować ten dźwięk. Niemcy nie wytrzymał i natychmiast wybiegł z miejsca treningowego.

PRL patrzył, jak chłopiec chowa się w jakimś budynku więc poleciał za nim. Chłopiec zamknął się w schowku na miotły i cicho szlochał pod nosem. Duch pomyślał, że weźmie postać czarnego kota, by móc pomagać chłopakowi, gdyż nie będzie mógł mu pomóc, gdy będzie niewidzialną istotą.

Więc PRL zmienił się w czarnego kota z niebieskimi okiem a jednym ślepym, który będzie wyróżniał go od innych kotów. Wszedł do schowka przez szparę w małym kwadratowym oknie.

Kot zamiauczał i podszedł do Niemca od tyłu. Chłopiec zdziwiony zobaczył na kota i na jego twarzy pojawił się mały uśmiech
-Hej mały kotku, zgubiłeś się?
Kot odpowiedział tylko miauknięciem i podszedł do chłopca i gestem ruchu poprosił o głaskanie.
-Sorki kotku nie mogę ciebie pogłaskać, nawet gdybym chciał. Pan A mnie zamorduje, bo ma dużą alergie na koty...-powiedział Niemcy wycierając łzę swoim rękawem.

PRL mało obchodziła Ameryka. Sądził, że to tylko jakiś idiotyczny kraj, gdzie wszyscy chodzą kwadratowi i żrą niezdrowe żarcie, lecz nigdy nie spodziewał się, że właśnie Ameryka będzie aż tak surowy dla chłopca. Duch miał zły, ale genialny plan.

Kot sam zaczął przymilać się do Niemca, a on, że siedział w czarnym swetrze, na właśnie tym ubraniu zaczął mieć czarną sierść, lecz była mało widoczna. Niemcy był delikatnie śnięty gdyż sam zaczął głaskać kota. Po chwili zasnął, a kot zmienił się znowu w ducha. Musiał iść do domu.

Latając tak przez miasto zastanawiał się, jaki jest jego plan. Zrobił tym sobie dwie role. Jedna jego rola, to zwyczajny duch do dostawania informacji, a po tym.......kot.

PRL wleciał przez ścianę do domu WRL i Polaka. Oczywiście sam chłopak siedział tam, pisząc następne listy do WRL.

-hej romantyczny rycerzu w stroju husarza znowu piszesz do księżniczki? Nie ma po co...

-O czym ty mówisz?!-powiedział Polak, bojąc się, że najlepszy przyjaciel zginął.

-Węgiel ma powstanie w swoim kraju, ale nie zginie, gdyż komin wziął ludzi i pomagają mu przetrwać.

-Ah dzięki bogu! Jak dobrze! Taki zawał dostałem, że mogło coś mu się stać-powiedział i ziewnął z powodu zmęczenia.

-Heh żeby się nie zdziwić, ale miałem kontakt z Niemcem

-Jaki kontakt?! Z NRD?

-Nie. Miałem kontakt z jego bratem

-Jak w ogóle do niego podeszłeś? I jak się z nim komunikowałeś?

-Byłem kotem i-

Polak zaczął się śmiać głośno. PRL patrzył na niego z irytacją.

-dobra zamkniesz się wreszcie?

-Dobra...hahaHAHAHA! Z agenta ducha do kota! Haha! Ale to jest dobre! Hah...ekhem ekhem, No dobra No o co zrobiłeś?

-Dowiedziałem się, że Ameryka znęca się nad chłopakiem-powiedział PRL, a Polsce przestało być tak wesoło.
-A po chwili dowiedziałem się, że Ameryka ma alergie na koty

-Dobry plan barcie! Genialny! Co potem zrobiłeś?

-Potem zacząłem oczywiście przymilać do niego i miał na swoim czarnym swetrze sierść, a byłem czarnym kotem.

-No dobra to dalej jest mądre, ale wiesz, że czarny kot, to oznacza nieszczęście?

-hahaha dobre mi sobie. Duchy raczej nie dają nieszczęścia, a ja „naturalnie" nie jestem kotem. A teraz zabieraj się za prace, ja muszę gdzieś iść.

-Dobra, widzimy się bracie.

-Ehh...widzimy się.

______________________
Heeeej!
Powróciłam! Yay!
Mam już plan na moje książki, więc jeśli mi pozwolicie, to dam wam więcej rozdziałów, ale oczywiście potrzebuje czasu a moja ukochana szkoła nie pomaga QoQ

Dobra ja spadam pisać dalej!
Widzimy się! ;D

•𝘔𝘶𝘳 𝘉𝘦𝘳𝘭𝘪𝘯́𝘴𝘬𝘪•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz