Lily: Możemy chociaż raz zrobić obiad tak, by chociaż raz nie spalić kuchni? Czy to tak trudno zrozumieć?
James: *wchodzi* Witam dzieci specjalnej troski, co zamierzacie dziś spierdolić?
Albus: Udam, że tego nie słyszałem*nieco później*
Lily: Frytki powinny się usmażyć mniej więcej za dwanaście minut. Idę do kibla, a wy weźcie je wyjmijcie, kiedy trzeba
James: No okej
Albus: Chyba nic nie powinno się stać, jeśli podkręcimy temperaturę i je szybciej wyjmiemy
James: Widzę, że zacząłeś wreszcie myśleć*parę minut później*
Lily: Już je...O MÓJ BOŻE CO TU SIĘ STAŁO, CZEMU TO WYGLĄDA JAK JAKAŚ ŚREDNIOWIECZNA MASAKRA?! KURWA FRYTEK NAWET NIE WYJĘLI
*przekręcanie klamki*
Lily: Ja jebię, już po mnie. Nie dopilnowałam braci i teraz oni prawie umierają. Jaki tam był numer na karetkę, 998, 997, 9,8,9
Harry: Co to za zapcach...*wchodzi do kuchni* O BOŻE
Lily: *błagam, zainteresuj się*
Harry: CAŁA KUCHNIA JEST DOSZCZĘTNIE ZNISZCZONA, GINNY MNIE ZABIJE
Lily: *mdleje**TAK, w końcu powróciłam do świata żywych c:*
CZYTASZ
Potterowe Talksy
FanfictionNie oczekujcie na talksy konkretnych osób, po prostu będą tu takie, które wpadną mi do głowy 😌 Talksy zawsze autorskie💕 ✖NIE ZEZWALAM NA KOPIOWANIE✖