Rozdział 1 - Jakiś żul wpadł do wody!

679 25 2
                                    

Achelos nigdy nie było dużym miasteczkiem. Liczyło ono zaledwie kilka tysięcy mieszkańców przez co ludzie się znali ale zawsze można było spotkać nieznajomą twarz. Zwłaszcza, że Achelos ściśle przylegało do brzegu oceanu, a pasmem je oddzielające była piaszczysta plaża która wręcz zachęcała turystów do wypoczynku, przez co miasteczko tętniło życiem w sezonie wakacyjnym przez przelewające się przez nie rzesze turystów. Jeżeli jednak ktoś chciał zaznać więcej luksusu niż prosty parterowy domek lub średniej jakości hotel jakie oferowano przyjezdnym mógł udać się do znajdującego się około trzydzieści kilometrów drogi, dużego miasta które było większym ośrodkiem skupiającym przyjezdnych.

Mimo to, Achelos nigdy nie narzekało na brak zainteresowania. Było to dobrze rozwinięte, samowystarczalne miasto z kościołami, szpitalem, kilkoma szkołami o różnym stopniu i mnóstwem malutkich sklepików oraz jedną średniej wielkości galerią.

Takie właśnie wrażenie odnosił Maksymilian wyglądając przez okno klasy, zbyt znudzony by przysłuchiwać się polonistce która zawzięcie tłumaczyła coś uczniom. Maks nigdy nie czuł się dobry z jakichkolwiek przedmiotów, był raczej przeciętny. Wręcz przeciętny do bólu. Miał brązowe włosy – jak wszyscy, miał ciemne oczy – jak większość, nosił potargane jeansy – wszyscy nosili. Miał też kilku przyjaciół, tych bardziej od serca i mniej. Oglądał seriale i jak większość ludzi z jego klasy lubił pograć w piłkę. Nie był ciekawy, miał swoje przyzwyczajenia i czasem mu to nie przeszkadzało jednak nadchodziły momenty kiedy miał dużo czasu, niekoniecznie wolnego, i poświęcał je na przemyślenia dotyczące jego osoby. Wtedy budziła się w nim jakaś dziwna energia, chciał się zmieniać z wyglądu i charakteru. Jednak kiedy stawał przed regałem w drogerii zapełnionym po brzegi kolorowymi farbami zapał go opuszczał i ulatywał z niego jak z przebitego balonika. No bo jak to tak? Nie wypada przecież...

Przyjaciel Maksa, Anthony był jego absolutnym przeciwieństwem. Miał piaskową burzę włosów na głowie i twarz obsypaną piegami jak gwiazdami na niebie. Był wiecznie uśmiechnięty i pełen energii wyłączając właśnie ten przypadek kiedy to przysypiał z głowa wspartą na dłoni z oczami ukrytymi za okularami przeciwsłonecznymi.

Maks uśmiechnął się kącikiem ust w duchu odliczając minuty do końca lekcji. Język Polski był ostatnim przedmiotem który jednocześnie kończył tydzień nauki i rozpoczynał weekend. Anthony już od środy opowiadał mu o wieczornej imprezie organizowanej w Neris, jednej z popularniejszych knajpek która mieściła się na plaży niedaleko domu chłopaka. Maks prosto ze szkoły szedł do domu Tonego i tam razem mieli iść do knajpki się zabawić.

Polonistka krzyknęła coś swoim wysokim, piskliwym głosem a Anthony poderwał się jak rażony piorunem, nieprzytomne rozglądając się po klasie i lokując swój wzrok w wściekłej pani Amiht która karcącym głosem mówiła coś do czwórki dziewczyn siedzących po drugiej stronie sali.

- Sądziłem, że tylko faceci przechodzą mutacje – mruknął blondyn ponownie układając głowę na splecionych ramionach z twarzą zwróconą w stronę Maksa.

- Kto ją tam wie – odparł – Posturą przypomina faceta. Takiego po czterdziestce... - Maks skrzywił się wyraźnie patrząc na kobietę która wyprostowała dumnie ciało zadowolona z tyrady jaką wygłosiła. Zaraz dziewczyny jednak popatrzyły po sobie i cicho zachichotały co ponownie rozsierdziło polonistkę.

Na ich szczęście od kolejnej tyrady uratował ich dzwonek który radośnie zaświergotał oznajmiając koniec lekcji. Klasa zerwała się z miejsc szybko pakując swój dobytek do plecaków po czym nie zważając na słowa nauczycielki o zadaniu zaczęli pośpiesznie wychodzić z sali lekcyjnej by jak najszybciej rozpocząć weekend.

Maks i Tony jako jedni z pierwszych opuścili szkołę więc radośnie skierowali się szybkim krokiem w stronę przystanku autobusowego i następnie do domu tego drugiego, raźno przy tym dyskutując na co ciekawsze tematy.

Perła OceanuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz