Słońce już wstawało więc było około czwartej nad ranem. Większość osób jeszcze spała, kiedy morskie fale się spieniły i wzburzyły. Woda wystrzeliła w powietrze jak z gejzeru, a starszy pan który spacerował niedaleko, przerażony, oddalił się czym prędzej do domu.
Kiedy z płytkiej wody wyłoniła się ludzka, czy raczej trytonia dłoń wpierw zacisnęła ona się na dużej wielkości muszli wyrzuconej na brzeg. Ostre pazury wbiły się w strukturę, która pod naporem silnego uścisku roztrzaskała się na wiele niewielkich kawałeczków.
Tryton wynurzył głowę spod wody i nabrał w płuca haust rześkiego powietrza. Zaraz jednak ciało zwinęło się w konwulsjach kiedy tryton zwymiotował tracąc zęby i charcząc krwią. Długie parzydełka kruszyły się jednak zanim te się całkiem przemieniły w ludzkie włosy tryton chwycił je i pazurami, a właściwie jedynie tym znajdującym się na palcu serdecznym, ponieważ pozostałe zdążyły mu już wypaść, przyciął je niedaleko skóry głowy.
Rwący ból przeszył mu ciało kiedy ogon się rozdzielił i mógł bez przeszkód zgiąć nogę w kolanie. Zaraz odetchnął głębiej panując nad swoim ciałem i ignorując dyskomfort i pieczenie na całym ciele kiedy słona woda obmywała mu podrażnioną skórę.
Nagi, już mężczyzna, usiadł na podwiniętych nogach i oddychał jeszcze chwilę by potem podnieść się na nogi bez problemu. Oczywiście, nie była to jego pierwsza przemiana.
Wciąż nagi, stanął twarzą do wschodzącego słońca i obserwował jak kolejno z wody wynurzają się pozostali członkowie grupy. Przywódca zrekrutował do pomocy nawet wysłanniczki z sąsiedniego, zaprzyjaźnionego plemienia syren.
Dlatego teraz z fascynacją patrzył jak kobietą naturalnie przychodzi przemiana i zaraz stają przed nim nagie i piękne jak Afrodyta wyłaniająca się w muszli spomiędzy fal.
Mężczyzna popatrzył z obrzydzeniem na ludzki świat. Miał nadzieję, że załatwią to szybko.
~*~
Aleks obudził się z wrzaskiem i zalaną łzami twarzą. Rozbieganym spojrzeniem wodził po pokoju, jednak nic się nie zmieniło. Nie wrócił do morza, nie spał z ojcem na rafię i nie wtulał się w niego bezradnie jak dziecko. Jednak uczucie niepokoju i przerażenia zostało a w głowie mu wirowało dokładnie tak jak wtedy.
Tony zerwał się kiedy tylko usłyszał krzyk. Dochodziła dziewiąta. Aleks owinął się ramionami jakby próbował utrzymać rozpadające się kawałki w całości. Zaczął się bujać w przód i w tył i przytknął czoło do kolan.
- Ej, co ci je...? – nie dokończył ponieważ zobaczył jak po twarzy chłopaka cieknął łzy i jak panicznie szlocha nie mogąc się uspokoić i złapać oddechu.
- Nie... nie.. nie... wróć... błagam – szeptał do siebie posiniałymi wargami błyskając białkami oczu.
- Kurwa – warknął Tony i chwycił Aleksa za ramiona odwracając do siebie. Zareagował inaczej niż zwykle. Zamiast patrzeć na niego swoimi wielkimi błękitnymi oczami i paść mu bezradnie w ramiona teraz się wyrwał gwałtownie i spadł z łóżka. Rozległ się głuchy łomot i razem z nim spadł koc którym się w nocy przykrywali.
Zaraz tez Aleks się poderwał na drżące nogi i cofnął, wodząc rozbieganym wzrokiem dookoła, by finalnie skulić się w kącie.
- Jezu – szepnął Tony powoli schodząc z łóżka i zastanawiając się co właściwie powinien zrobić. Była dziewiąta. Nie dość, że zaspał na lekcje to rodziców nie było już w domu. I jak on ma sobie poradzić z tym histerykiem, który zachowywał się jakby go coś opętało?
Aleks objął kolana ramionami i wydawało się, że stara się stopić ze ścianą. Bladł coraz bardziej co było decydującym elementem przemawiającym za interwencją Anthonego. Podszedł do niego powoli.
CZYTASZ
Perła Oceanu
FantasyEtiel nigdy nie sądził, że wyjdzie na brzeg. Nie sądził, że odrzuci swój piękny ogon z którego był tak dumny, w zamian za dwie, chuderlawe kończyny których nie wiedział jak się używa. A jednak, jest tutaj. Tylko co dalej?