Uczucie które nawiedziło Maksa było podobne do spadania. Żołądek ścisnął mu się w supeł a w głowie zakręciło. Jakieś nieznane uczucie paniki zaczęło narastać na wysokości serca i wspinało się coraz wyżej. Chłopak przełknął ślinę naiwnie myśląc, że to uspokoi skołatany ogran.
Rozejrzał się szybko, Eliota i Agnes widział. Anthonego zobaczył kilkanaście metrów dalej, żywo dyskutował o czymś z Violą. Chłopak podszedł szybko do niego. Ich wybuchy śmiechu go irytowały. On teraz przeżywał mały zawał serca!
- Ej stary – zagadnął go chwytając za ramię i odwracając do siebie. Blondyn utkwił w nich nieprzytomne spojrzenie. – Widziałeś Aleksa?
- Sarenkę? – wymamrotał niewyraźnie marszcząc brwi.
- Ja widziałam – Viola się wtrąciła wciąż z szerokim uśmiechem na ustach. Podkład starł się jej trochę z nosa i policzków które były teraz czerwieńsze niż pozostała część twarzy. Dziewczyna jednak wydawała się tym nie przejmować wciąż się świetnie bawiąc. Najwidoczniej była tak pijana jak Tony.
- Gdzie?
- Szedł na plaże. Z Stephenem chyba – zastanowiła się wskazując kciukiem kierunek.
Maks zagryzł zęby powstrzymując przekleństwo i żwawym krokiem ruszył w stronę plaży. Wyjął telefon sprawdzając która godzina. Druga trzydzieści siedem.
Nie zwrócił uwagi, że piasek wsypuje mu się do butów i nieprzyjemnie ociera między palcami. W tej chwili szukał wzrokiem jednej konkretnej sylwetki lub pary sylwetek.
Księżyc był dzisiaj sierpem, dlatego plaża tonęła w mroku a morze było przelewającą się obsydianową masą wody. Szum się wzmocnił kiedy wszedł na plażę.
Rozejrzał się rozpaczliwie i ulga prawie go zwaliła z nóg, kiedy zobaczył dwie postacie siedzące pod drzewem opierając się o nie. Białe włosy Aleksa świeciły w ciemności jak nieobecny na niebie księżyc. Wyciągnął szybko telefon włączając latarkę, podbiegł do nich i stanął jak wryty.
Jasne światło padało na siedzącego Stephena który opierał się do drzewo i trzymał nogi wyprostowane luźno krzyżowane w kostkach. Ramieniem obejmował Aleksa który podwinął nogi pod siebie i skulił się w prawie embrionalnej pozycji opierając głowę o pierś Stephena. Spał.
- Ja pierdole – wysapał rudowłosy przysłaniając oczy od światła. Aleks się poruszył i mruknął coś niewyraźnie pocierając policzkiem o bluzkę. Było mu ciepło i miękko, nie chciał się stąd ruszać.
- Kurwa – prawie, że warknął Maks podchodząc po chłopaków i zrzucając rękę Stephena która luźno leżała gdzieś w okolicy krzyża chłopaka.
- Weź spierdalaj – najeżył się bliźniak prostując gwałtownie, przez co głowa Aleksa osunęła się i chłopak się obudził patrząc nieprzytomnym wzrokiem na wszystko dookoła. Jego źrenice były tak wielkie, że prawie przykrywały tęczówkę, zaraz jednak gdy padło na nie światło tryton zamknął gwałtownie oczy pocierając je.
- Idziemy do domu – zakomunikował Maks chwytając kule które leżały zaraz obok nich.
- Domu? – powtórzył Aleks nieprzytomnie i spojrzał na morze. Na jego twarzy odbiło się przygnębienie, które skalało jego nieskazitelną skórę. – Nie do domu...
- Słyszysz? Nie chce wracać – wtrącił się Stephen który się poderwał, otrzepując z piasku – Przestań pierdolić i idź sobie – warknął groźnie jeżąc się cały.
Maks zwęził oczy i naprężył mięśnie. Nie był jakiejś szczególnej postury jednak nie przeszkodziło mu to w stawaniu naprzeciwko nieco wyższego Stephena.
CZYTASZ
Perła Oceanu
FantasyEtiel nigdy nie sądził, że wyjdzie na brzeg. Nie sądził, że odrzuci swój piękny ogon z którego był tak dumny, w zamian za dwie, chuderlawe kończyny których nie wiedział jak się używa. A jednak, jest tutaj. Tylko co dalej?