W poniedziałkowy poranek wszyscy domownicy poszli do pracy lub szkoły. Aleks został sam w domu kiedy Tony, idący na trzecią godzinę lekcyjną koło dziewiątej wyszedł, zostawiając go wśród martwych ścian budynku.
- Tylko nigdzie nie wychodź. Na zewnątrz może być niebezpiecznie – przestrzegł go zamykając dom od zewnątrz. Co prawda wiedział, że z siłą Aleksa te nie stanowią dla niego żadnej bariery, ale był to raczej symboliczny akt zamknięcia go w domu czyli sprawowania nad nim kontroli.
Aleks już dziesięć minut po wyjściu Tonego zaczął się nudzić. Wszedł do kuchni i najpierw patrzył jak Tony idzie na przystanek po czym kiedy ten zniknął mu z pola widzenia zainteresował się roślinami które stały na parapecie. Były zielone o ładnych listkach dlatego jednego z nich oderwał od łodyżki i powąchał.
Pachniał... dziwnie. Niby świeżo, ale też drażniąco. Widział że Maria często dodaje je do wody razem z tym żółtym kwaśnym owocem od którego się trzymał z daleka...
Zostawił rośliny w spokoju i poszedł do salonu. Rozejrzał się po nim i usiadł na kanapie. Podkurczył nogi pod siebie i obserwował otoczenie spod wpół zamkniętych powiek. Potem opadł na kanapę bezwładnie unosząc ręce i zrzucając je gdzieś za głowę. Popatrzył na sufit a potem na lampę. Wiedział, że jak kliknie taki specjalny przycisk w ścianie to to się zaświeci. Ale tak się robiło tylko wieczorami.
Potem podniósł się bo leżenie na kanapie znowu mu zbrzydło. Poszedł do łazienki ale kiedy tylko spojrzał na wannę zarumienił się obficie i zrobił zamaszysty obrót żeby jak najszybciej zniknąć z tamtego pomieszczenie.
Potem poszedł na górę i pogmerał w książkach Tonego. Szczególnie spodobała mu się taka jedna i kiedy ją otworzył zobaczył rząd równo zapisanych czarnych znaczków. Czytanie kilku stron najęło mu godzinę.
Aleks potarł skronie bo już bolała go głowa od tych małych czarnych robaczków. Pokręcił się jeszcze trochę po domu chodząc w tę i z powrotem aż jego wzrok padł na drzwi do tarasu.
Uśmiechnął się jak dziecko i podszedł do klamki. Długo próbował je otworzyć bez wyrządzania im krzywdy i kiedy mu się to udało wyślizgnął się przez powstałą lukę na zewnątrz. Wiatr zaraz potargał jego włosy niosąc ze sobą ulotny zapach soli.
Może się przejdzie nad wodę?
Nie zwrócił uwagi na to, że nie miał butów ani skarpetek. Po prostu przeskoczył zgrabnie żywopłot i po małym kilkuminutowym spacerku pod jego stopami pojawił się piasek. Było tutaj zaskakująco pusto. Żadnej żywej duszy.
Aleks się zamyślił. To było zdecydowanie dziwne. Ludzie często chodzili na plaże zwłaszcza w okresie wakacyjnym.
Ponownie poczuł na twarzy bardziej porywisty podmuch powietrza i zgrabnie przeskakując większe skały, którymi usłana była plaża podszedł do wody wchodząc do małej zatoczki zamkniętej z dwóch stron.
Za plecami miał plaże a przed sobą morze. Idealnie.
Wszedł do wody po łydki i znów poczuł to miłe łaskoczące uczucie energii ocierającej się o jego nogi. Zamruczał wkładając ręce do kieszeni bluzy. Głębiej nie wchodził bo jego spodenki sięgały kolana a noszenie mokrych ubrań zdecydowanie nie było komfortowe jak ostatnio zauważył.
W oddali usłyszał rozmowy jakiś ludzi chodzących po plaży ale nie przejął się nimi zanadto. W jego różnobarwnych oczach odbijała się głębia oceanu.
Rozmowy stały się coraz głośniejsze kiedy jacyś ludzie się zbliżali i ponownie bardziej odległe kiedy znów się oddalali. Nie wiedział ile minęło czasu. Było mu błogo, jakby lżej na duszy. Z głowy dziwnym trafem uleciały wszystkie myśli. Elektryzujące uczucie pochodzące z wody uspokajało go. Do momentu w którym nie otworzył oczu.
CZYTASZ
Perła Oceanu
FantasyEtiel nigdy nie sądził, że wyjdzie na brzeg. Nie sądził, że odrzuci swój piękny ogon z którego był tak dumny, w zamian za dwie, chuderlawe kończyny których nie wiedział jak się używa. A jednak, jest tutaj. Tylko co dalej?