Rozdział 8 - Trochę inny

145 15 1
                                    

Ostatnia lekcja była torturą. Wcale nie dlatego że Tony nie lubił wos-u, wręcz przeciwnie, temat o starożytnych ustrojach wchodził mu do głowy zaskakująco łatwo. Mimo różnych przeciwności jak na przykład jęczący mu nad uchem Stephen, który na każdy z możliwych sposobów próbował mu zakomunikować jak bardzo mu się tutaj nie podoba.

- Co ja ci poradzę? – jęknął cicho Tony chowając się trochę za siedzącym przed nimi chłopakiem. Simon był na tyle wielki, że bez problemu zakrywał całą, wcale nie tak małą, postać Anthonego. Stephen położył głowę na splecionych ramionach i schował się za siedzącą przed nim dziewczyną.

Ostatnia ławka rządzi się własnymi prawami.

- Nie wiem, zrób coś – powiedział śmiejąc się cicho pod nosem. Nauczycielka zaalarmowana odwróciła się od tablicy i zlustrowała wzrokiem klasę. Agnes szybko schowała telefon bo robiła sobie właśnie zdjęcie z Eliotem. Z anielskim uśmiechem ulubionej uczennicy udawała, że cokolwiek notuje w różowym zeszycie.

- Wyrzucę cię przez okno zaraz – mruknął ze złośliwym uśmiechem Tony. Na szczęście dla Stephena zaraz rozbrzmiał dzwonek a oni jak stado bizonów rzucili się do drzwi uciekając ze szkoły czym prędzej. Poniedziałek dobiegł końca, wtorek to prawie połowa, środa minie tydzień zginie, a czwartek to mały piąteczek. Przeżyją.

Wesołą gromadą wyszli przed budynek idąc nieco wijącą się ścieżką przez mini lasek posadzony koło szkoły a leżący na jej terytorium. Przy głównej bramie Tony zobaczył znajomo wyglądający samochód.

- Przyjechali po mnie – zaśmiał się żegnając z resztą paczki, kiedy mama opuściła szybę i na miejscu pasażera zobaczył lekko uśmiechniętego Aleksa w grafitowej koszulce i związanych w kucyk białych włosach.

- Siema! – zawołał Eliot unosząc rękę w geście zapewne zarówno powitania jak i pożegnania. Stephen też uniósł rękę, a Viola wymachiwała nimi wesoło się szczerząc. Agnes przezornie schowała się trochę za roślejszych chłopaków. Nie miała ochoty widzieć Aleksa.

Aleks po cichym, niewidocznym dla pozostałych, szepcie Marii również im lekko odmachał, lustrzanie się uśmiechając.

Tony sprawnie wślizgnął się do samochodu i zapiął pasy. Szyba pojechała w górę i Aleks odwrócił się do Tonego.

- Czemu... tak? – powtórzył gest machania dłonią z pytaniem w oczach patrząc na blondyna.

No tak, wieczne dziecko, westchnął w myślach Tony.

- To powitanie. Tak się ludzie witają. – wytłumaczyła Maria zgrabnie wycofując i ruszając do domu. – Zamówiłam ubrania. Powinny być koło środy może czwartku.

- Widziałaś co ta bluza ma napisane?

- Nie zwróciłam uwagi – mama popatrzyła na niego w lusterku jednak zaraz przeniosła wzrok na drogę.

- Water – wyjaśnił Tony śmiejąc się cicho i poprawiając plecak na siedzeniu bo zaczął się zsuwać.

- Woda – powiedział Aleks patrząc na Marię która ze zmarszczonymi brwiami popatrzyła najpierw w lusterko a później na swojego syna który wydawał się być równie zdzwiony jak ona.

- Skąd wiesz ? – zaciekawił się Tony naciągając pas i wychylając się do przodu. Oparł ramiona wygodnie o przednie siedzenia.

- Uczyłem... się – powiedział jakby z cieniem dumy w głosie. – Ludzie... mówili często – składał niezdarnie słowa. – Słuchałem.

- Mądra rybka – zachichotał Tony za co został skarcony wzrokiem przez Marię. – Żartuję przecież – uniósł ręce w obronnym geście.

Aleks nie wydawał się zdziwiony kiedy Maria włączyła radio i popłynęły energiczne nuty Eye of the tiger. Już mniej trwożliwie patrzył przez okno chociaż dosyć mocno zaciskał dłoń na uchwycie od drzwi.

Perła OceanuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz