* Louis *Co ja miałem w głowie kupując to mieszkanie. Pewnie miałem jakieś zaćmienie mózgu kiedy je kupowałem. Ale bądźmy szczery, jestem sknerą i nie boje się do tego przyznać.
Do tego samotnym dupkiem, tak przynajmniej mówi moja przyjaciółka ale i asystentka Barbara. Tylko ona jedyna wie ile zarabiam.
A ta wredota, dziwnym trafem zna hasło do mojego konta bankowego. Jak do cholery się tego dowiedziała? Ale wracając, cóż nie obnoszę się z tym, że moje konto jest pokaźnej sumy.Gdybym tak robił miałbym pełno, adoratorów i adoratorek chcących zatopić łapska w moim majątku.
Chociaż mama truje mi niesamowicie, abym sobie kogoś znalazł. Bo stanę się wrednym piernikiem, narzekającym na wszytko i wszystkich.Dlatego zawsze po pierwszej randce prowadzę ich do mojego bloku, który nie jest pierwszej klasy, ale czynsz jest okej. Zazwyczaj spierdalają i już nie dzwonią następnego dnia ani nigdy. Znana wymówka to „źle się czuje" lub „może przejdziemy się na spacer" po którym odprowadzam ich do domów i na tym się kończy cała znajomość.
Cóż widać na czym im zależy.
Najśmieszniejsze jest to, że nawet nie docierają do mieszkania, które wygląda jak pokój w pięcio gwiazdkowym hotelu. Trudno ich strata.Jedyny minus tego budynku, to sąsiad. Mój sąsiad, niski, uroczy, wręcz piękny. I kurwa cholernie pyskaty, do tego wkurwia, brzdąkając na tej swojej gitarze.
Harry Styles bo tak się nazywał młodszy ode mnie o cztery lata lokowaty brunet. I kiedy pierwszy raz go ujrzałem, miałem ochotę pieprzyć go na ścianie przed drzwiami mieszkania. Ale otworzył swoje pulchne usteczka a cały czar prysł.
Szczere nie pamiętam nawet o co się pokłóciliśmy. No cóż tak zostało, że teraz oboje się nie cierpimy.Siedziałem właśnie w moim małym biurze, kiedy znów usłyszałem dźwięki tego przekleństwa. Albo te ściany są tak cienkie, albo jebaniutki ma wzmacniacz.
Nie mogłem się skupić przez to jazgotanie a miałem do sprawdzenia ważną umowę.Niechętnie wstałem z wygodnego fotela, i ruszyłem w stronę drzwi, następnie kierując się do mieszkania młodszego, stojąc przed drzwiami sąsiada. Zapukałem w nie, niestety to nic nie dało, dlatego zacząłem walić co, w końcu dało skutek.
Brzdęki gitary ustały, i było słychać szmery dochodzące ze środka mieszkania. Może to jednak cienkie ściany?Drzwi ustąpiły a za nich wyłonił się ten lokowaty gnom.
- Czy mógłbyś grać ciszej na tym przekleństwie? - starałem się aby mój ton był w miarę miły co chyba nie wyszło, bo brunet się skrzywił.
Założył ręce na pierś, zadzierając głowę do góry.- Nie - No uduszę go przysięgam, jak cholera podnosi mi ciśnienie.
- Styles, do kurwy. Mam prace a jazgotanie tego gówna nie pozwala mi się skupić. - byłem wybuchowy ale co mogłem na to poradzić. Nie moja wina.
- Gdybyś ładnie poprosił może i bym się zgodził - Boże trzymaj mnie bo nie wytrzymie.
- Proszę? - naprawdę się wysiliłem aby te słowa przeszły przez moje gardło, do tego postarałem się o naprawdę dobry uśmiech. Ale znów coś nie pykło, bo zielonooki drugi raz w ciągu pięciu minut się skrzywił.
Zapłonęła iskierka nadziei kiedy, loczek się uśmiechną otwierając usta, aby coś powiedzieć.
- Nie - i zamknął mi drzwi przed nosem. Kurwa, co ja zrobiłem Boże, że karzesz mnie teraz.
Wróciłem do mieszkania, zasiadając za biurkiem. Chłopak nadal grał na gitarze, lecz było to cichsze. Czyli kurwa ma wzmacniacz.
Pomimo wszytko byłem kurduplowi wdzięczy, za przyciszenie. Mogłem dokończyć pracę w spokoju.
****
Następnego ranka wchodziłem do biura witając się z recepcjonistką i ruszając do windy. W torbie miałem umowę, którą na szczęście zdążyłem sprawdzić.
Przed wejściem do gabinetu, przy swoim biurku siedziała Barbara, kiedy ujrzała mnie wstała podając mi już gotową kawę.
- O dziesiątej masz spotkanie, z Dougiem. W sprawie wykupienia udziałów, w Lacoste. - mówi brunetka.
- Czym ja sobie kurwa na to zasłużyłem - siadam wygodnie w fotelu a dziewczyna siada po drugiej stronie, dębowego biurka. Na krześle dla klientów.
- Bycie zimnym chujem nie wystarcza? - Palvin zakłada nogę na nogę rozsiadają się wygodnie.
Prycham patrząc na nią pobłażliwe.- Raczej spotkałem mojego przyjaciela Liama, który postawił założyć firmę tłumaczącą umowy. A, że jako jedyny umiem francuski mam nawał roboty.
- No wyjebałeś się w gówno niczym laska spadająca z konia. - Ta to jest kurwa pierdolnięta. - Jak tam z twoim Harrym - kobieta unosi idealnie wyregulowane brwi.
- Jakim moim, od czterech lat jak mieszkamy koło siebie, wkurwia mnie a wczoraj chujek podłączył gitarę pod wzmacniacz. - dlaczego ona drąży ten temat od jebanych czerech lat. Kurwa raz się człowiek po pijaku wyżali i już ma przejbane.
- Kto się lubi ten się czubi - i wiedźma wyszła.
No trudno trzeba brać się do pracy.####
Witom w nowym ff, jak waszym zdaniem? Hehe jeszcze raz dziękuje za okładkę CiotaBezNosa ❤️❤️❤️
Podziękujcie jej bo gdyby nie ona to by nie było dziś ff ( ͡° ͜ʖ ͡°)
CZYTASZ
𝐼𝑐𝑒 𝐹𝑙𝑜𝑤𝑒𝑟 ✔︎ || Larry
FanficHarry, to niespełniony muzyk pracujący w małej kwiaciarni. Louis, to wredny biznesmen i sknera. Mieszkają obok siebie i obaj się nie cierpią. Harry lubi wkurzać Louisa, brzękiem swojej gitary. A Louis lubi denerwować Harry'ego samym sobą. I kto...