16

3.6K 148 173
                                    



* Louis *

Siedziałem, na krześle obok Harry'ego, mają w dłoni kubek z wodą i uważnie słuchając zaleceń lekarki.

Byłem w szoku to mało powiedziane, nie to, że się nie cieszyłem. Bo cieszyłem się i to bardzo, zawsze chciałem być ojcem.

- tu macie skierowanie do lekarza, który poprowadzi ciąże. - podła nam kartkę.- możecie udać się jeszcze dziś. - wzięliśmy od niej wcześniej wspomnianą rzecz, i udaliśmy się na inne piętro, między nami panowała cisza.

Siedzieliśmy, na krzesłach znajdujących się na korytarzu. Nagle usłyszałem cichy szloch bruneta.

- Harry? Czemu płaczesz? - ukucnąłem przed loczkiem kładąc, dłonie na jego kolanach.

- P-przepraszam, naprawdę nie wiedziałem, że mogę b-być w c-ciąży. - twarz schował w dłonie, jakby bał się spojżeć mi w oczy.

- Och chérie, to nie twoja wina. Siedzimy w tym razem. - zielone załzawione oczy, spojrzały na mnie. Kciukiem otarłem spływającą łzę z delikatnego policzka. 

- Nie zostawisz mnie? - czasami miałem ochotę palnąć go w ten cudny łep.

- Jak mogłeś tak pomyśleć? Nigdy bym cię nie zostawił. A teraz tym bardziej, kocham cię idioto. - loczek zaśmiał się pociągając nosem i pochylając się tak, abym go przytulił.

- Też Cię kocham.

- Pan Styles proszę - głos pielęgniarki sprawił, że odsunęliśmy się od siebie i ruszyliśmy do gabinetu.

- Zayn? - sapnął loczek widząc naszego przyjaciela. No tak Zayn nie wspomniał o tym, że jest ginekologiem.

- Louis? Harry? - mulat był równie bardo zdziwiony co sam brunet.

- Siemka stary - pomachałem witając się na powitanie.

- Czekaj...miał przyjść do mnie pacjent w ciąży. - brwi mężczyzny zmarszczyli się tworząc bruzdy na czole. - O mój Boże Harry jesteś w ciąży?!

- Tak - szepnął wyraźnie speszony chłopak, spuszczając głowę.

****

Po dziesięcio minutowym ataku szczęścia Zayna i obiecaniu przez niego, że będzie trzymał język zębami.
Udało nam się przejść do badań, które poszły zaskakująco szybko. Dzieci rozwijały się dobrze, a sam zielonooki dostał ziółka na mdłości i witaminy, oraz dietę co może jeść a czego nie, której zamierzałem przestrzegać.

- Widzimy się na wizycie za miesiąc, a tym czasem czekam na kolacje, na której ogłosicie o dziecku. - oznajmił Zayn.

- pewnie będzie jutro. - oznajmiłem - powiemy wszystkim.

- To wpadniemy razem z Li do was - skinąłem głową, posyłając mulatowi uśmiech.

- tylko nie zdziw się moją matką i jej pupilkiem - powiedział Harry. Oczy Malika momentalnie się rozszerzyły.

- Co ona u was robi? - spytał wyraźnie wkurzony.

- Jakaś rura pękła i zalała dom, nie maja się gdzie zatrzymać. I Lou się zgodził. - a czyli jak zbierać opierdol to ja.

- masz za dobre serce Louis, i pamiętaj Harry nie może się stresować. - skinąłem głową i razem z ukochanym pożegnaliśmy się z Zee.

****

Powrót do domu, nie trwał długo. Zajechaliśmy jeszcze do apteki, gdzie wykupiłem potrzebne dla bruneta ziółka i witaminy. Po drodze zadzwoniłem do mamy, która oznajmiła, że przyjadą na jutrzejszy obiad.

Harry poinformował również Nialla i Barbare, którzy również potwierdzili swoje przybycie.

Już miałem skręcać na naszą ulice kiedy odezwał się Harry.

- Louis musimy jechać do sklepu. - podskoczył na siedzeniu klepiąc mnie w udo.

- No tak.  - skręciłam w przeciwną uliczkę prowadzącą do marketu.
Po pięciu minutach już wysiadaliśmy z auta.

Wzięliśmy koszyk, który prowadziłem i ruszyliśmy w głąb alejek.

- to Nina? - spytał Harry patrząc na starszą kobietę w alejce z makaronem i nie czekając podążył w jej stronę. A ja nie mają wyboru ruszyłem ze nim. - Nina, witaj. - loczek przytulił zaskoczoną kobietę.

- Harry, słońce jak ci mija weekend? - spytała przenosząc wzrok na mnie. - a ty zapewne musisz być Louis? - skinąłem głową podając jej dłoń, którą uścisnęła. - Nina Dobrev

- Louis Tomlinson, miło mi - posłałem starusze uśmiech.

- Dobrze, a jak u Ciebie? Masz jutro czas? - głos zabrał Harry.

- też dobrze, i wybacz nie mam czasu jadę do córki. A coś się stało? - loczek spojrzał na mnie, szukając niemej zgodny. Co skierowałem skinięciem głowy.

- Tak cóż...jetem w ciąży - kolejny raz tego dnia brunet zarumieniony spuścił głowę.

- To wspaniale! - kobieta uścisnęła najpierw loczka później mnie. Składając gratulacje. - Jak dzidzia?

- Dobrze, ale raczej dzidzie.

- Bliźniaki?

- Trojaczki - kobieta rozszerzał oczy.

- szalejecie kochani. - po kilu minutowej rozmowie z kobietą. Zrobiliśmy szybkie zakupy ruszając do domu, w którym panował napięta atmosfera. Robin pytał się o Hazze lecz loczek oznajmił, że dowie się jutro co mężczyzna uszanował w przeciwieństwie do jego matki i Aidena. Po obiedzie, razem z brunetem zamknęliśmy się w sypialni. Resztę dnia spędzając w swoich objęciach i przygotowując się na jutro.

I zasypiają miałem odczucie, że tego mi właśnie brakowało. Miłości mojej własnej rodziny z osobą, którą kocham.

Obiecałem sobie, że będę najlepszym tatą jaki chłopakiem, narzeczonym, mężem na świecie.

Bo miłość jest jak piłka do kosza, jebnie Ci w twarz w najmniej spodziewanym momencie. I uszczęśliwi Cię na zawsze.


####

Ciekawe jak Anne z Aidenem zareagują na ciąże ( ͠° ͟ʖ ͡°)

All the Love ❤️

𝐼𝑐𝑒 𝐹𝑙𝑜𝑤𝑒𝑟  ✔︎ || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz