Pov. William
Nigdy w to nie wierzyłem... A tu proszę. Nawet ktoś taki jak ja może znaleźć szczęście.. W końcu mam to czego zawsze chciałem.. Coś co mogę nazwać szczęśliwym zakończeniem. Co prawda często jescze mnie wkurwiają dzieci ale i tak nie jestem teraz sam.. Jest ze mną Scott.. Wszystko jest.. dobrze? Heh.. Nie mogłem sobie nigdy kogoś lepszego wymarzyć!
M: Ej tato.
W: Czego?
M: Czy ty naprwadę chcesz tak żyć?
W: O co ci chodzi?
M: Chcesz aby te animatrony były częścią twojego życia?
W: Jeśli Scott się nimi przejmuje to ja też.
M: Zrujnuje ci to życie!
W: A co ty wiesz o życiu?!
M: Pewnie tyle samo co ty.
W: Wiem że zawaliłem wszystko.. Nie musisz mi tego przypominać.
M: Zgodzę się.
W: Możesz przez chwilę chociaż nie być taki arogancki?
M: Ooo wreszcie zauważyłeś kim jestem?!
W: Jak widać.
M: O fajnie. A teraz przepraszam idę się zadźgać.
W: Od kiedy ty jesteś taki depresyjny?
M: Od zawsze!
W: Nah i don't so.
M: Co.
W: A zamknij się i idź nie wiem.. Dręcz Chrisa czy coś tam.
M: A może lepiej gdybym poznał twojego "Chłopaka"?
W: Róbta co chceta.
M: Spierd*laj.
W: Sam spierd*laj.
S: Mogę wam przerwać?
W: O cześć Scott.
S: Hej, jakby em.. Jak ty sobie z nimi dajesz rade?!
W: Pacz i ucz się.
*it's been so long start playing*
S: Nic im się nie stanie..?
M: Może.
S: Hah jak widzę jesteś bardzo nastolatkowy.
M: OKAY BOOMER.
S: Już widzę po kim on to ma..
M: Heh.
W: Scott, może byś jednak pojechał się spakować i tu zamieszkał?
S: Ta oki.Po tym wszystkim Scott i William żyli długo i szczęśliwie :3
CZYTASZ
𝙋𝙪𝙧𝙥𝙡𝙚 𝙋𝙝𝙤𝙣𝙚 || "𝙏𝙮𝙡𝙠𝙤 𝙣𝙞𝙚 𝙤𝙣.." ✓
FanfictionPhone Guy aka Scott (w tym fanfiku tak go nazywam) szuka pracowników do jego nowej pizzeri. Ma jedno zgłoszenie od jego starego znajomego.. || Cała historia jest zrobiona na najbardziej canoniczną a William jest tutaj uke, plus przperaszam za błędy...