Rozdział 8

717 48 2
                                    

Gdy słońce górowało na horyzoncie zdecydowałam się opuścić kajutę. Nałożyłam na siebie zwiewną czerwoną koszulę, czarne spodnie i buty a moje pofalowane włosy zostawiłam całkowicie rozpuszczone. Kiedy udałam się na pokład nigdzie nie mogłam znaleźć ani Łucji, ani Edmunda, ani Kaspiana, ani w sumie nikogo z dowództwa. Spojrzałam w górę gdzie ciemne chmury zaczęły spowijać niebo. Mieliśmy marne szanse na odszukanie błękitnej gwiazdy, więc pewnie w kajucie króla trwały burzliwe dyskusje. Nagle na jednej z burt zauważyłam Eustachego, który ze skupieniem pisał coś w notesie. Mimo niechęci, z którą spotkałam się u niego już w pierwszym dniu postanowiłam spędzić z nim troch czasu, może nie był aż tak zły.

-Cześć!-zawołałam przyjaźnie i usiadłam na przeciw chłopaka- Jak podoba ci się w Narnii?-zapytałam ale spojrzenie, którym obdarzył mnie blondyn całkowicie mnie zmroziło, było mu chyba bardzo nie po nosie.

-Jak na nieistniejącą krainę jest znośnie-mruknął.

-Dlaczego myślisz, że to nie jest prawda?

-No chociaż by z logicznego punktu widzenia-odpowiedział co wywołało u mnie nie mały śmiech- Z czego się śmiejesz?-zapytał z oburzeniem.

-Mówisz dokładnie jak Zuza, widać ze jesteście spokrewnieni-powiedziałam łapiąc się za brzuch.

-Zuzanna Pevensie? Znasz ją?-zdziwił się.

-Oczywiście-odparłam ze śmiechem- To moja przyjaciółka, chodziłyśmy do jednej szkoły do tego to jedna z królowych Narnii-wyjaśniłam.

-Królowych? Ona też tu była? Zawsze uważałem ją za jedyną normalną z całego tego ich rodzeństwa dziwolągów-rzekł zawiedziony.

-Jak na razie jedynym dziwolągiem tutaj jesteś ty-warknęłam wrednie na co chłopak prychnął- No co? Ciągle ci wszystko nie pasuje, starasz się wszystkim zrobić na złość mimo, że Narnijczycy są dla ciebie tacy życzliwi. Wyobraź sobie, że gdy wraz z Piotrem, Zuzą, Edmundem i Łucją pierwszy raz tutaj dotarliśmy, mieliśmy tylko niewielką grupkę stworzeń, które nas wspierało. Resztą wraz z Białą Czarownicą czekała na nasze głowy, nasze i Aslana. Mimo to daliśmy radę i przywróciliśmy w tym kraju porządek. Potem nieświadomie znów wróciliśmy do Anglii i gdy już traciliśmy nadzieję na powrót do naszego królestwa, Kaspian wezwał nas z powrotem. Jak się potem okazało minęło parę stuleci i znów musieliśmy walczyć o pokój. Ale walczyliśmy i wygraliśmy wojnę. A teraz wyobraź sobie ile Narnijczyków oddało życie podczas walki i jak wielkie masz szczęście, że znalazłeś się tutaj gdy panuje ład i spokój- powiedziałam poważnie i zebrałam się do odejścia, nikt nie będzie obrażał mojej rodziny.

-Czekaj!-zawołał do mnie chłopak.

-Chcesz jeszcze raz ich powyzywać?-zapytałam sarkastycznie.

-Nie, nie-odparł chłopak na co znów usiadłam na swoim poprzednim miejscu- Mogłabyś mi opowiedzieć coś więcej o tym wszystkim-poprosił.

-Ty chcesz słuchać o nieistniejącej krainie?-zapytałam zdziwiona na co chłopak tylko pokiwał głową- Dobrze ale jak skończę to mi potem nie mów, że to bzdura.

-Obiecuje-zapewnił, a ja zaśmiałam się cicho i zaczęłam opowiadać...

❁❁❁

Minęło sporo czasu zanim opowiedziałam Eustachemu cała historię ale muszę przyznać, że byłam z niego dumna. Wysłuchał, nie krytykował i widać, że nawet się tym zainteresował. Później długo też rozmawialiśmy, on mówił o Londynie i swojej szkole, ja o czasach gdy sama jeszcze tam mieszkałam, gdy nagle tuż nad statkiem rozległ się głośny trzask a zaraz potem w oddali można było ujrzeć przecinający niebo błysk. W ułamku sekundy zerwał się mocny wiatr a na pokład zaczęły spadać kolejne krople deszczu.

I'll be back ||Piotr Pevensie|| TOM II ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz