-Jestem z tobą Liss... Zawsze z tobą będę... Walcz!
Zaraz po tych słowach do moich uszu doleciała znana stara narnijska piosenka, opowiadająca o dziejach Narnii, od samego początku jej stworzenia, do koronacji wspaniałej piątki. Znałam ją praktycznie na pamięć, bo wielokrotnie fauny podczas swych świąt odgrywały ją na harfach a melodia tak była tak głośna, że słyszało ją całe królestwo. Nagle poczułam w swoim ciele tak ogromną siłę, że udało mi się wstać. Rozejrzałam się wokół, biała mgła zaczynała z każdą chwilą opadać, a przed oczyma pojawił mi się piękny widok sali balowej na Ker-Paravelu. Z zapartym tchem rozglądałam się po pomieszczeniu. Było tak pięknie, jak za czasów świetności zamku w Złotym Wieku. Nagle tuż przede mną pojawiło się ogromne lustro. Spojrzałam prosto w jego wnętrze i krzyknęłam z podziwu. Zamiast podartej poplamionej krwią koszuli i ukurzonych spodni, miałam na sobie cudowną bordową suknię, sięgającą aż do samej ziemi a moje włosy upięte były w gruby warkocz z wplecionymi złotymi gałązkami jaśminu. Jeszcze raz przejrzałam się w gładkiej powierzchni zwierciadła. Już kiedyś tak wyglądałam, ale byłam dużo młodsza. Mój pierwszy bal... Koronacja... Wspomnienie wróciły. Z czasem na sali zaczęło pojawiać się mnóstwo magicznych stworzeń i Narnijczyków. Wszyscy bawili się i tańczyli w najlepsze. Przyglądałam się temu widokowi ze łzami w oczach, tak bardzo chciałam by te czasy wróciły.
-Wasza królewska mość-usłyszałam nagle za sobą. Energicznie odwróciłam się w tamtą stronę, doskonale wiedziałam do kogo należy ten głos.
-Piotr...-wyszeptałam, a po moich policzkach poleciały pojedyńcze łzy-To na prawdę ty!
-Oczywiście Liss-odparł podchodząc do mnie-Zatańczmy najdroższa-rzekł łapiąc mnie za rękę i prowadząc na parkiet. Muzyka zmieniła się na bardziej spokojną i wolną a my obydwoje z gracją pokłoniliśmy się do siebie. Potem blondyn podszedł do mnie i pewnie złapał mnie w tali, po czym zaczęliśmy sunąć, lekko i płynnie po całej sali. Czułam się cudownie, jak najszczęśliwsza kobieta na świecie ale nie rozumiałam, na prawdę nie rozumiałam co się dzieje.
-Czy ja dalej żyję?-zapytałam chłopaka, gdy ten obrócił mnie wokół własnej osi.
-Naturalnie, że żyjesz. Przecież jesteś tu ze mną-powiedział z uśmiechem.
-Chyba mnie nie zrozumiałeś-odpowiedziałam zmieszana- Przed chwilą byłam jeszcze na Samotnych Wyspach razem z Kaspianem, Edmundem i Łucją ale napadli nas łowcy niewolników i uwięzili. Był straszny upał a ja byłam ranna, nawet nie wiem kiedy straciłam przytomność-wyjaśniłam ale twarz chłopaka wcale się nie zmieniła, dalej był uśmiechnięty i prowadził mnie w rytm utworu.
-Wiem o tym, ale czy to ważne?-zapytał przyspieszając wraz z melodią- Chyba liczy się tylko to, że jesteśmy tu we dwoje i możemy tańczyć i bawić się tak jak za dawnych czasów. Wszystko jest tak jak kiedyś... Tak jak tego chciałaś-odparł i zaczął kręcić się coraz szybciej. Nie rozumiałam go... Zachowywał się tak jak by nic się nie stało, gdybyśmy nigdy nie walczyli przeciwko Mirazowi albo gdybyśmy nigdy się nie rozstali. Po prostu bawił się i powtarzał to wszystko co robił na balu zaraz po koronacji. Cały układ i to jak ze mną tańczył, było wprost identyczne do tego co robił podczas tamtego tańca. Wszystko było tak jak kiedyś... Powtarzało się a najgorsze było to, że mimo że przedtem pragnęłam tego z całego serca, to teraz chciałam aby to jak najszybciej się skończyło.
-Dość!-krzyknęłam w pewnym momencie i stanęłam nieruchomo w miejscu. Muzyka ustała a wszyscy Narnijczycy wraz z Piotrem wpatrywali się we mnie ze zdziwieniem.
-Coś się stało? Zrobiłem coś nie tak?-spytał niebieskooki.
-Piotrek nie, wszystko jest jak najbardziej w porządku ale nie widzisz, że to nie jest prawda? Że to fikcja? Że tak na prawdę nie stoisz tu przede mną i nie jesteśmy prawdziwi?-zapytałam stłumionym głosem, strasznie chciało mi się płakać.
-O czym ty mówisz... Jak tak możesz tak mówić- oburzył się i złapał mnie za ramiona-Jestem tu, przecież wiem czy jestem prawdziwy czy nie.
-Nic nie zdarza się dwa razy tak samo-wyszeptałam łapiąc go za dłonie-Musimy się z tym pogodzić.
Nasze ciała rozświetliły się jasnym światłem a postać Piotra zaczęła powoli znikać. Wpadłam w ogromną panikę.
-Nie!-krzyknęłam zapłakana-Nie zostawiaj mnie!
-Zrozumiałaś...Nigdy cię nie zostawię-odparł łamiącym się głosem-Kocham cię i bardzo za tobą tęsknię. Nie daj się tam Liss-dodał po czym całkowicie zniknął. Wtedy rozpłakałam się już na dobre, upadłam na kamienną posadzkę i zaniosłam się głuchym płaczem. Nagle poczułam, że zaczynam spadać, coraz szybciej i szybciej, cała sala i Narnjiczycy zaczęli znikać jak wcześniej Piotr, a na ich miejscu pojawił się mrok...
❁❁❁
Jasne i dręczące promienie słoneczne, które cisnęły się do moich oczu zmusiły mnie do otworzenia powiek. Czułam, że leżę na czymś miękkim i wygodnym dlatego powoli i ociężale uchyliłam najpierw jedno oko a potem drugie. Na szczęście okazało się, że jestem w swojej kajucie na pokładzie statku. Nadal miałam wątpliwości czy to na pewno nie kolejne złudzenie, ale kiedy do pomieszczenia wbiegł zdyszany Kaspian wszystko zostało rozwiane.
-Lissa!-wykrzyknął uradowany-Tak się o ciebie bałem!-podbiegł do mojego łóżka i złapał moją bezwładną dłoń.
-Kaspian co się dzieje?-zapytałam unosząc głowę znad poduszki.
-Spokojnie wszystko jest już w porządku-zapewnił mężczyzna-Po walce w wieży i po późniejszych obrażeniach dostałaś wysokiej gorączki i całkowicie straciłaś przytomność. W tym czasie zaczęto sprzedawać na targu Łucję i Eustachego. Mnie i Edmunda wtrącili do lochu ale przy pomocy jednego z zaginionych lordów, który był więziony tam przez wiele lat udało nam się uciec. Na całe szczęście załoga również nie siedziała bezczynnie i przyszli nam z odsieczą wiec wygraliśmy i wyswobodziliśmy tamtych ludzi z niewoli łowców. Jednak ty nadal byłaś nie przytomna, wszyscy bardzo się o ciebie martwiliśmy-wytłumaczył gładząc mnie po włosach.
-Ile czasu już tak leżę?-spytałam cicho.
-Dziś mija tydzień-odpowiedział.
-Tydzień!-zerwałam się-Jak to możliwe? Przecież to była tylko krótka chwila!-spanikowana szybko dotknęłam ręką mojej szyi. Szukałam humorzastka.
-Słyszałem już o tym. Łucja mi powiedziała-rzekł spokojnie król-Ale nie przejmuj się, dobrze zrobiłaś.
-Ten chłopiec...-szepnęłam- Był na prawdę dobry i musiałam, na prawdę musiałam mu go dać. Jako królowa powinnam dbać o swój lud...
-Wiem Liss, rozumiem i jestem z ciebie bardzo dumny-przerwał mi i ucałował wierzch mojej dłoni.
-Chcę już wstać-zdecydowałam podnosząc się na łokciach. Król spojrzał na mnie z troską i podtrzymał mnie za ramiona.
-Na pewno? Jesteś wykończona może jeszcze powinnaś odpocząć, co?-dopytywał ale tylko zaprzeczyłam kiwnięciem głowi i łapiąc się jego pleców przy drobnej pomocy podniosłam się najpierw do siadu a potem stanęłam na własnych nogach.
-Myślę, że już sobie poradzę sama, dziękuję-odparłam i ruszyłam powoli w stronę kufra.
-Lissa zaczekaj-zatrzymał mnie brunet i odwrócił do siebie przodem a następnie mocno mnie przytulił.
-Na prawdę bardzo się o ciebie bałem...-zaczął
-Wiem, ale już wszystko dobrze-wtrąciłam.
-Widzę ale to nie zmienia faktu, że nie wiem co bym zrobił gdybym cię stracił. Obiecuje, że już nigdy nie dam cię skrzywdzić-rzekł i pocałował mnie w czoło, po czym dotknął dłonią mojej twarzy i z uśmiechem wyszedł z kajuty. Zostawiając mnie samą z własnymi myślami i głosem sumienia...
![](https://img.wattpad.com/cover/234209566-288-k84577.jpg)
CZYTASZ
I'll be back ||Piotr Pevensie|| TOM II ✔
Fiksi PenggemarKontynuacja ,,I'll be back... [Piotr Pevensie] sezon I'' Podczas gdy w Anglii mija rok, Lissa przeżywa w Narni trzy kolejne lata swojego życia. Ciężko pracuje jako prawa ręka młodego, nowego króla i jednocześnie wykonuje swoje obowiązki królowej. Mo...