Rozdział 1. Nasze małe aniołki.

184 8 0
                                    

/Gabriel/

Piłem herbatę w bazie. Jestem bardzo szczęśliwy. Mam najwspanialszą żonę na świecie oraz dwa, zawsze grzeczne aniołki. Wiedziałem, że gdy powiem o tym Arturowi i Kubie będą się z tego śmiali. Dziwiło mnie to, że Ania od jakiegoś czasu często płaczą i długo nie możemy jej z Maryną uspokoić. Jeszcze Wiktorek. Od pewnego czasu nasz synek źle śpi. Sprawdzałem co może się dziać ale martwi mnie to, że w internecie pisało np. o kolkach albo o jakiś problemach z sercem. Mówiąc szczerze martwiłem się o swoje pociechy. Postanowiłem umówić dzieci jutro na wizytę w przychodni. Przecież muszą być zbadane. Nie wiadomo czy to coś złego czy nie.

 -Ej Nowy. Weźmiesz dziś jeszcze nocny dyżur za mnie?- Spytał się Piotrek stojący przy grafiku.

-Sorki Piotrek ale nie. Mam dzisiaj parę spraw do załatwienia.- Powiedziałem biorąc ostatni łyk herbaty.

-Nowy proszę cie.- Powiedział błagająco Piotrek. Spojrzałem na grafik.

-Niech pomyśle... Hmm... Nie i nie. Mam ważne sprawy na głowie, a teraz do jutra.- Powiedziałem i poszedłem się przebrać. Następnie poszedłem do przychodni zdrowia. Zapisałem maluchy na jutrzejszą wizytę po czym poszedłem do domu. Maryna starała się uspokoić Anie. Podszedłem i wziąłem na ręce Anie.

-Dobrze, że jesteś. Już 15 minut nie mogę jej uspokoić.- Powiedziała Maryna biorąc Wiktorka na ręce. Po kilku minutach uspokoiłem córeczkę ale ta nie chciała jeść gdy przyszła na to pora. Martwiło mnie ich zachowanie. Na dodatek Ania w nocy płakała i cała się przemoczyła, a Wiktorek kaszlał. Mam nadzieje, że dowiemy się z Maryną od lekarza co dolega naszym maluchom.

Nadzieja gaśnie ostatnia.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz