Rozdział 6. Zbiórka.

108 6 0
                                    

/Wiktor/

Piotrek poszedł po rozmowie ze mną gdzieś, a ja zostałem. Po dwóch godzinach kiedy wyszła Górska powiedziała mi, że na szczęście z Nowym będzie dobrze. Po tej wiadomości poszedłem do bazy. Nie zastałem tam Piotra.

-Był tu Piotrek?- Spytałem się siadając na krześle.

-No właśnie nie było. Jedynie napisał do mnie wiadomość, że jest zajęty ważną sprawą.- Powiedział Kuba. Od razu pomyślałem, że chodzi o te dwa maluchy Nowego.- A co?- Spytał Kuba.

-To dość poważna, a zarazem delikatna sprawa. Ale skoro chcesz wiedzieć to proszę. Piotrek powiedział mi, że pojechał w pewne miejsce i... Na miejscu dowiedział się dwie pewne rzeczy. Pierwsza jest taka, że Piotrek odnalazł skradziony sprzęt...- Mówiłem przez co Kuba patrzył na mnie zadowolony. Chciałem dokończyć ale on mi przerwał.

-No i super.- Powiedział biorąc telefon. Wtedy wszedł Piotrek i zabrał Kubie telefon.- Ej oddawaj!- Krzyknął wkurzony Kuba.

-Idioto ty chciałeś dzwonić po policje?! Powaliło cię?!- Wrzasnął Piotrek.

-Muszę powiadomić policje, że znaleziono skradziony sprzęt.- Powiedział Kuba próbując zabrać Piotrkowi telefon.

-Kobieta u którego był Piotrek mówiła, że ich czyli jej i Nowego synek ma problemy z sercem. Zaś ich córka ma problemy z obiema nerkami. Maluchy potrzebują przeszczepu ale są na końcu listy. Wyobraź sobie co musiał przeżywać przez te dni.- Powiedziałem patrząc na nich. Wszyscy byli w szoku. Wtedy Ania wzięła pusty słoik po kawie.

-Piotrek daj swój scyzoryk.- Powiedziała, a Piotrek z zawahaniem dał jej scyzoryk. Ania w pokrywce od słoika zrobiła otwór.

-Anka co ty wykombinowałaś?- Spytał się Artur. Piotrek poszedł do gabinetu Kuby i siedział tam chyba 5 minut. Następnie wrócił.

-Ja chyba wiem o co chodzi.- Powiedział Piotrek kładąc coś na stół. Wziąłem jedną kartkę do ręki. Były tam zdjęcia tych maluchów i opis wszystkiego. Spojrzałem na Piotra.

-Wiesz co Piotrek? To na prawdę dobry pomysł.- Powiedziałem przyczepiając kartkę do tablicy korkowej. Artur od razu zaczął czytać. Wziąłem resztę kartek i podałem Piotrkowi i Martynie.

-Chodź Martynka. Rozwiesimy te kartki w szpitalu.- Powiedział Piotrek po czym wyszedł z Martyną z bazy. Ania napisała na słoiku "Zbiórka na dzieci Nowego". Od razu włożyłem do słoika 40 złotych. Reszta też się dorzuciła. Kuba powiadomił nawet media.

/Piotrek/

Gdy skończyłem rozwieszać ulotki zrobione przeze mnie w szpitalu. Widziałem jak niektórzy pacjenci z zainteresowaniem czytają ulotki. Poszedłem z Martynką na oddział dla niemowląt.

-Chodź Martynka. Pokarze ci te maluchy.- Powiedziałem i podeszliśmy do jednej z sal. Weszliśmy tam i podeszliśmy do łóżeczek przy których była pani Maryna. Kobieta spojrzała na nas.

-O to pan.- Powiedziała patrząc na mnie i Martynę.

-Jak maluchy?- Spytała się Martyna.

-Trochę lepiej. Ale nadal z nimi źle. Musimy zebrać 24 tysiące.- Powiedziała załamanym głosem kobieta. Wyjąłem z kieszeni jedną z ulotek i podałem kobiecie.

-Będzie dobrze. Ja i reszta pomożemy.- Powiedziałem na co kobieta lekko się uśmiechnęła.- Martynka? Zaprowadzisz panią do sali pooperacyjnej?- Spytałem się żony.

-A-Ale kto zostanie, że dziećmi?- Spytała się kobieta.

-Będę przy malcach kiedy pani będzie u Nowego... Znaczy Gabriela.- Powiedziałem, a moja żona i żona Nowego wyszły z sali. Miałem nadzieję, że pieniądze szybko się uzbierają. Z tego co mi Kuba napisał to założył konto gdzie ludzie mogą wpłacać przez internet.

Nadzieja gaśnie ostatnia.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz