/Wiktor/
Piotrek poszedł po rozmowie ze mną gdzieś, a ja zostałem. Po dwóch godzinach kiedy wyszła Górska powiedziała mi, że na szczęście z Nowym będzie dobrze. Po tej wiadomości poszedłem do bazy. Nie zastałem tam Piotra.
-Był tu Piotrek?- Spytałem się siadając na krześle.
-No właśnie nie było. Jedynie napisał do mnie wiadomość, że jest zajęty ważną sprawą.- Powiedział Kuba. Od razu pomyślałem, że chodzi o te dwa maluchy Nowego.- A co?- Spytał Kuba.
-To dość poważna, a zarazem delikatna sprawa. Ale skoro chcesz wiedzieć to proszę. Piotrek powiedział mi, że pojechał w pewne miejsce i... Na miejscu dowiedział się dwie pewne rzeczy. Pierwsza jest taka, że Piotrek odnalazł skradziony sprzęt...- Mówiłem przez co Kuba patrzył na mnie zadowolony. Chciałem dokończyć ale on mi przerwał.
-No i super.- Powiedział biorąc telefon. Wtedy wszedł Piotrek i zabrał Kubie telefon.- Ej oddawaj!- Krzyknął wkurzony Kuba.
-Idioto ty chciałeś dzwonić po policje?! Powaliło cię?!- Wrzasnął Piotrek.
-Muszę powiadomić policje, że znaleziono skradziony sprzęt.- Powiedział Kuba próbując zabrać Piotrkowi telefon.
-Kobieta u którego był Piotrek mówiła, że ich czyli jej i Nowego synek ma problemy z sercem. Zaś ich córka ma problemy z obiema nerkami. Maluchy potrzebują przeszczepu ale są na końcu listy. Wyobraź sobie co musiał przeżywać przez te dni.- Powiedziałem patrząc na nich. Wszyscy byli w szoku. Wtedy Ania wzięła pusty słoik po kawie.
-Piotrek daj swój scyzoryk.- Powiedziała, a Piotrek z zawahaniem dał jej scyzoryk. Ania w pokrywce od słoika zrobiła otwór.
-Anka co ty wykombinowałaś?- Spytał się Artur. Piotrek poszedł do gabinetu Kuby i siedział tam chyba 5 minut. Następnie wrócił.
-Ja chyba wiem o co chodzi.- Powiedział Piotrek kładąc coś na stół. Wziąłem jedną kartkę do ręki. Były tam zdjęcia tych maluchów i opis wszystkiego. Spojrzałem na Piotra.
-Wiesz co Piotrek? To na prawdę dobry pomysł.- Powiedziałem przyczepiając kartkę do tablicy korkowej. Artur od razu zaczął czytać. Wziąłem resztę kartek i podałem Piotrkowi i Martynie.
-Chodź Martynka. Rozwiesimy te kartki w szpitalu.- Powiedział Piotrek po czym wyszedł z Martyną z bazy. Ania napisała na słoiku "Zbiórka na dzieci Nowego". Od razu włożyłem do słoika 40 złotych. Reszta też się dorzuciła. Kuba powiadomił nawet media.
/Piotrek/
Gdy skończyłem rozwieszać ulotki zrobione przeze mnie w szpitalu. Widziałem jak niektórzy pacjenci z zainteresowaniem czytają ulotki. Poszedłem z Martynką na oddział dla niemowląt.
-Chodź Martynka. Pokarze ci te maluchy.- Powiedziałem i podeszliśmy do jednej z sal. Weszliśmy tam i podeszliśmy do łóżeczek przy których była pani Maryna. Kobieta spojrzała na nas.
-O to pan.- Powiedziała patrząc na mnie i Martynę.
-Jak maluchy?- Spytała się Martyna.
-Trochę lepiej. Ale nadal z nimi źle. Musimy zebrać 24 tysiące.- Powiedziała załamanym głosem kobieta. Wyjąłem z kieszeni jedną z ulotek i podałem kobiecie.
-Będzie dobrze. Ja i reszta pomożemy.- Powiedziałem na co kobieta lekko się uśmiechnęła.- Martynka? Zaprowadzisz panią do sali pooperacyjnej?- Spytałem się żony.
-A-Ale kto zostanie, że dziećmi?- Spytała się kobieta.
-Będę przy malcach kiedy pani będzie u Nowego... Znaczy Gabriela.- Powiedziałem, a moja żona i żona Nowego wyszły z sali. Miałem nadzieję, że pieniądze szybko się uzbierają. Z tego co mi Kuba napisał to założył konto gdzie ludzie mogą wpłacać przez internet.
![](https://img.wattpad.com/cover/235023220-288-k76323.jpg)
CZYTASZ
Nadzieja gaśnie ostatnia.
Short StoryGabriel i Maryna są małżeństwem już kilka miesięcy. Mają dwójkę dzieci. Synka Wiktorka i córeczkę Anie. Młody ratownik kocha nad życie swoją żonę i dzieci. Zawsze stara się robić wszystko by jego dzieci miały wszystko co najpotrzebniejsze. On i jeg...