Rozdział 8. Jeszcze trochę czasu i będzie dobrze.

101 6 0
                                    

/Gabriel/

Minęły 3 dni od kąt Wiktorek i Ania są w szpitalu. Codziennie przychodzę do dzieci. W dodatku Maryna zawsze siedzi przy maluchach. Obecnie siedziałem koło dzieci. Ania spała, a Wiktorek bawił się misiem. Pogłaskałem synka po głowie.

-Hej Nowy.- Usłyszałem głos Kuby. Spojrzałem na niego.

-Hej.- Odpowiedziałem patrząc jak Kuba podchodzi.

-Brakuje jeszcze półtora tysiąca.- Powiedział Kuba.

-Oby szybko się zebrały.- Powiedziałem patrząc na Anie. Po kilku minutach wziąłem Anie do karmienia. Potem był Wiktorek. Oczywiście Maryna mi pomagała. Po nakarmieniu malców ułożyliśmy ich do snu. Następnie poszedłem z żoną do mojej sali bo doktor Banach siedział przy maluchach.

-Myślisz, że uda się szybko zebrać te półtora tysiąca?- Spytała się zmartwiona Maryna. Wziąłem butelkę z wodą i napiłem się.

-Uda się. Musi.- Powiedziałem po czym wróciłem z żoną do sali naszych dzieci. Zauważyłem jak Góra trzyma na rękach Wiktorka.- Doktorze przed chwilą go uśpiłem.- Powiedziałem i wziąłem synka na ręce. Wiktorek od razu się do mnie przytulił.

-Oj Nowak. A właśnie. Może chciałbyś zarobić trochę na boku?- Spytał się Artur.- No wiesz. Lidka po porodzie będzie musiała odpoczywać ale ktoś będzie musiał się zajmować Patryczkiem.- Dodał.

-Zgodziłbym się ale na razie muszę zająć się własnymi dziećmi.- Powiedziałem siadając na krześle.

-Ale...- Nie dałem mu dokończyć.

-Nie ma ale.- Powiedziałem i włożyłem synka do łóżeczka. Po czasie sam wróciłem do sali i położyłem się do łóżka.

Nadzieja gaśnie ostatnia.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz