/Gabriel/
Poczułem głaskanie po głowie. Powoli otworzyłem oczy i zobaczyłem, że jestem w sali. Spojrzałem na osobę która mnie głaskała. To była moja żona. Zakaszlałem, a Maryna pogłaskała mnie po policzku.
-Spokojnie Gabryś.- Powiedziała wlewając do kubka wody. Włożyła jeszcze słomkę. Przysunęła do mnie słomkę i napiłem się.- Lepiej?- Spytała się Maryna.
-Tak.- Powiedziałem z lekką chrypą. Usłyszałem jak ktoś wchodzi do sali.
-Zostawię was samych.- Powiedziała Maryna i pocałowała mnie w czoło.- Przyjdę później.- Dodała i wyszła z sali. Koło łóżka szpitalnego na którym leżałam stanął Góra.
-Masz farta Nowak, że Strzelecki nam o wszystkim powiedział inaczej byś był w więzieniu kilka lat.- Powiedział nieprzyjemnym głosem Góra.
-Artur nie strasz go.- Powiedział doktor Banach. Góra opuścił sale, a obok mnie usiadł doktor Banach.
-Jak się czujesz Gabryś?- Spytał się ojciec Zosi.
-Trochę lepiej ale... W-Wiecie już o mojej sytuacji w... Domu.- Powiedziałem wystraszony.
-Spokojnie Gabryś. Wiemy o wszystkim.- Na słowa doktora Banacha odwróciłem głowę.- Piotrek zorganizował zbiórkę z pomocą Kuby.- Dodał doktor.
-P-Przepraszam j-ja nie mogłem patrzeć n-na to jak m-maluchy cierpią.- Powiedziałem przestraszony i ze łzami w oczach.
-Gabryś spokojnie. Spróbuj pospać. Jak będziemy coś wiedzieć o stanie twoich maluchów powiem ci.- Powiedział mężczyzna. Po kilku minutach udało mi się zasnąć. Mam nadzieję, że uda się zebrać całą kwotę.
![](https://img.wattpad.com/cover/235023220-288-k76323.jpg)
CZYTASZ
Nadzieja gaśnie ostatnia.
Short StoryGabriel i Maryna są małżeństwem już kilka miesięcy. Mają dwójkę dzieci. Synka Wiktorka i córeczkę Anie. Młody ratownik kocha nad życie swoją żonę i dzieci. Zawsze stara się robić wszystko by jego dzieci miały wszystko co najpotrzebniejsze. On i jeg...